Dziennik 08.08.1945 – 08.07.1946
Autorka rozpoczyna swój dziennik od relacji z krótkiego wyjazdu do Zakopanego, gdzie udała się wraz z przyjaciółmi na letnie wakacje. Ukochanego Jurka zostawia w Łodzi, chcąc w samotności zastanowić się, czy jest gotowa przyjąć jego oświadczyny: „Stoję z Jurkiem na platformie wagonu, żegnam się z nim, czule się z nim żegnam i żałuję, że nie jest na tyle zuchwały aby mnie – nawet przy innych – pocałować. On jest wzruszony. Jadę przecież m.in. i z tym nastawieniem, aby w oddaleniu od niego, zadecydować ostatecznie czy go kocham” (k. 1r). Wątpliwości Pogonowskiej wynikają z pragnienia zrekompensowania młodzieńczych doświadczeń odebranych jej przez II wojnę światową: „Przed ewentualnymi zaręczynami z Jurkiem chciałabym także użyć młodzieńczego życia. I razem z Basią postanowiłyśmy, że – powinnam flirtować. I nie mówić o tym – Jurkowi. To było bardzo ciężkie dla mnie zagadnienie i jest nim jeszcze” (k. 1v). Pobyt w Zakopanem nie przynosi jednak oczekiwanych rozstrzygnięć. Pogonowska odkrywa natomiast, że życie studenckie – którego jeszcze niedawno tak bardzo pragnęła – nie leży w jej naturze. Autorka konstatuje, że zamiast tego woli samotność, życie na uboczu: „Ogólnie współżyć z wszystkimi akademiczkami, akademikami nie chcę, nie lubię. Nie nadaję się do grupowego, społecznego życia, spostrzegam to znowu po raz tysiączny” (k. 3v). Później, po rozpoczęciu studiów, odkryje tą niechęć ponownie: „Nie ciekawi mnie uniwersytet, nie interesuje – uspołeczniona natura. A w samej sobie też znajduję tylko – pustkę” (k. 22r). Podczas pobytu w Zakopanem Pogonowska otrzymuje list od Jarosława Iwaszkiewicza, któremu kilka miesięcy wcześniej ośmieliła się wysłać swoje wiersze. Jest zachwycona jego odpowiedzią, słowa uznanego poety dają jej motywację do dalszego rozwoju literackiego: „Sprawił na mnie wielkie wrażenie. Mam talent. Iwaszkiewicz się mną interesuje. Mam talent. Nie mogę się zagubić w ogłupiającym mnie życiu. Muszę walczyć o moje dobro najwyższe” (k. 5r). Nierozstrzygnięte w Zakopanem dylematy związane z małżeństwem stanowią znaczną część dziennika. Po powrocie do Łodzi pisze Pogonowska w ten sposób: „Sprawa Jurka jeśli ma istnieć to tylko – na marginesie mego życia. Ostro powiedziane, ale to prawda. Jurek mnie nie pobudza, raczej mnie wyczerpuje. Nie jest, nie będzie nigdy tym, któryby skupiał moją tęsknotę. Za silną mam indywidualność” (k. 10v-11r). Nastawienie autorki do jej partnera zmienia się jednak niemal z dnia na dzień – raz chciałaby za niego wyjść, aby za chwilę stwierdzić, że ich związek nie ma żadnej przyszłości. Niezmiennie wskazuje natomiast na jego fizyczną atrakcyjność: „Jurek podoba mi się – w ogóle, lubię go bardzo, ale oddziaływa stanowczo raczej na fizyczną stronę mego ja. Zresztą to trudno analizować. Dziś przyszedł też do mnie wieczorem. Jest – męski. Chcę zażyć z nim ludzkiej pieszczoty” (k. 29r).
Po powrocie z Zakopanego do Łodzi Pogonowska ponownie rzuca się w wir życia literackiego. Uczęszcza na wykłady Artura Sandauera i Seweryna Pollaka, z którymi z reguły się nie zgadza, niektóre głoszone przez nich tezy wręcz wyśmiewa: „Nic – tylko człowiek wytworem społeczno-historycznych warunków. Tfu! Wszystkie te typy, z którymi się stykam w Bratniaku czy u Literatów to są jedno »niby-intelektualiści«. Przeważa w nich zawsze rys uspołecznienia i to marksistowskiego. Ach! ta Łódź” (k. 14r). Gdy autorka kończy swój związek z Jurkiem, przekonana, że mężczyzna jej życia musi być w pierwszej kolejności pisarzem i człowiekiem inteligentnym, jej życie uczuciowe ogarnia chaos. Pogonowska, zakochana w jednym z poetów, miota się pomiędzy wieloma mężczyznami, niepewna czego tak naprawdę szuka: „[...] postanowiłam iść na uniwersytet zdobywać mężczyzn. Więc od razu, jeszcze przed wejściem na salę, umówiłam się z Hartlem do teatru, a w wykładowej sali spotykam Andrzeja Wędkowskiego” (k. 66r). Kilkutygodniowy romans ze Stefanem Żółkiewskim uświadamia jej, że przede wszystkim szuka w życiu oparcia i stabilizacji: „Chcę męża, chcę oparcia, chcę człowieka, który mi się pomoże wyrwać z mego mieszczańskiego, bezmyślnego otoczenia. Więc – już przy tym zewnętrznym sposobie patrzenia, inne jest nasze wzajemne ustosunkowanie. Poza tym, z racji naszej przeludnionej płcią żeńską epoki, on ma w koło siebie moc ciekawych kobiet, ja dziś go interesuję, jutro może go zafrapować inna. U mnie jest inaczej – do niego tylko mogę mieć zaufanie, jego tylko pragnąć, jego chcieć!! Wszyscy inni – to głupcy! [...] Nie będę go widywać, nie będę się męczyć, jeśli on – nie kocha mnie” (k. 69r-69v). Mimo wszystko poetka doskonale aklimatyzuje się w środowisku powojennych literatów. Złośliwi i zazdrośni twierdzą, że najlepiej funkcjonuje w męskim gronie, które usidla swoją kobiecością. Autorka oburza się na rzucane wprost podobne stwierdzenia, sama jednak wielokrotnie pisze o próbach zwrócenia na siebie uwagi innych poetów czy wręcz flirtu: „Naturalnie wszyscy mi zarzucają, że podbijam wszelkich Żółkiewskich, Salonich i Jastrunów »pięknymi oczami«. Ah! niech myślą co chcą. Coprawda, zarazem mówią, że jestem wybitnie inteligentna itd.” (k. 60r).
W kilku miejscach dziennika Pogonowska pisze o II wojnie światowej. W odróżnieniu od wielu swoich rówieśników, nie akceptuje idei rewanżyzmu i zemsty na Niemcach: „Gada się stale o wojnie i ja widzę też, że niestety ta możliwość istnieje. Ale wierzę, że Bóg do tego nie dopuści. W przeciwnym razie i fizycznie i psychicznie nasza kultura – w cudzysłowie lub bez cudzysłowu – i my, zostalibyśmy zniweczeni. Zatracilibyśmy poprostu wewnętrzną chęć trwania. My byliśmy męczeni, teraz znów – męczymy Niemców. Brr! Boże jak trudno jest dziś być człowiekiem! Pomóż nam” (k. 31r). W dzienniku znaleźć można także fragmenty nacechowane feministycznym światopoglądem autorki. Pogonowska marzy o świecie, w którym kobieta nie byłaby własnością mężczyzny. Gdy rozważa swoje możliwe małżeństwo z Jurkiem, pisze np.: „Rodzina jest komórką społeczną. Jako taka musi być trwała i oparta na pewnych zasadach. Ale póki człowiek jest tylko jednostką powinien mieć możność swobodnego życia. Niestety, pomijając nieliczne wyjątki, prawie każdy mężczyzna żąda od nowozaślubionej żony – dziewictwa. To pozostałość – kapitalizmu, prawa własności. To pozostałość – niewolnictwa kobiety” (k. 25r).
Podobnie jak w poprzednich dziennikach, tak i w tym można natknąć się na wyrażenia nacechowane antysemityzmem. Przykładem może być charakterystyka grupy osób, z którymi autorka spędziła wakacje 1945 r.: „Wśród młodzieży akademickiej jest trochę zblazowanej, zażydzonej młodzi, reszta tumany z niskich warstw” (k. 8r). O Sewerynie Pollaku wyraża się z kolei w następujący sposób: „Bardzo przyjemny i kulturalny, choć prawdopodobnie jest żydem” (k. 27v). Gdy w okresie zwątpienia w związek z Jurkiem, Pogonowska przez pewien czas jest zadurzona w poecie Stanisławie Żółkiewskim i dowiaduje się, że być może jest on Żydem, wybucha gniewem: „Pytałąm Miecię Buczkowską o Żółkiewskiego. Odpowiedziała, że z jednych ust słyszała, że jest żydem, z innych, że nie. Gdyby nim był, to by było okropne!! Jestem tym bardzo zdenerwowana” (k. 47r).