Wspomnienia z walki o Wielką Polskę
Autorka opisuje swoją działalność konspiracyjną w latach 1942–1944, a także swoje losy po wybuchu powstania warszawskiego.
Autorka opisuje swoją działalność konspiracyjną w latach 1942–1944, a także swoje losy po wybuchu powstania warszawskiego.
Autorka opisuje swoją działalność konspiracyjną w AK.
W dokumencie autorka opisuje aresztowanie jej rodziny (dziesięcioosobowej – rodzice i ośmioro dzieci: troje chłopców i pięć dziewczynek) przez NKWD w dniu 10 lutego 1940 r. Jak wspomina autorka, żołnierze przyszli do ich domu nad ranem i po zrobieniu rewizji wyznaczyli im pół godziny na spakowanie się. Rodzinę zawieziono ich na stację w Żydaczowie, gdzie polecono im wsiąść ich do wagonu towarowego pociągu. Po kilku godzinach stania na mrozie transport ruszył na Wschód.
Eugenia Twardowska urodziła się w 1929 r. we wsi Janówka. Rodzice prowadzili gospodarstwo rolne. Gdy wybuchła II wojna światowa najstarsza siostra, Stanisława, była już mężatką i mieszkała w sąsiedniej wsi Jabłońskie – była to już niemiecka strefa. Brat, Jan, czasem przechodził do niej przez zieloną granicę.
We wspomnieniu autorka opowiada o kolejach swojego życia. Krótko opowiada o swojej rodzinie i losach przed wojną, by następnie przejść do relacji wojennej. Opowiada, jak 10 lutego 1940 r. przyszli do ich domu żołnierze sowieccy oraz sołtys z Żarnowa. Zabrali całą rodzinę (z wyjątkiem ojca, któremu udało się uciec), do Augustowa, mówiąc, że biorą ich na zeznania. Rodzinę załadowano jednak do wagonów towarowych i wywieziono w głąb ZSRR. W podróży raz na dobę dostawali suchy prowiant i wodę do picia. Po miesiącu dotarli do osady w lesie – 24 baraki ogrodzone drutami.
Ksenia Wiśniewska opisuje swoją deportację na Syberię. Przed wojną mieszkała z rodzicami i trojgiem rodzeństwa w Płuchowie, obw. lwowski, Ukraina. Rodzice mieli spore gospodarstwo rolne. W dniu 10 lutego 1940 r. o piątej rano przyszło do ich domu NKWD. Zrobili rewizję w poszukiwaniu broni i kazali szybko się zbierać do wyjazdu. Zawieźli ich saniami na stację w Złoczowie. Tam załadowali cztery rodziny do wagonu towarowego, który zaplombowali. Autorka przedstawia warunki podróży i kolejne miejsca, przez które przejeżdżali. Po kilku tygodniach dotarli do obw.
Autorka mieszkała z mężem, Bronisławem, w miejscowości Dębniak k/Oszmiany na Wileńszczyźnie. Mieli niewielkie gospodarstwo, trochę zwierząt. W mroźną noc 10.02.1940 r. do ich domu przyszło NKWD i dało im 15 min. na zebranie się. Zawieziono ich saniami, razem z innymi aresztowanymi, na stację Soły. Tam czekały na nich wagony bydlęce. Autorka opisuje nieludzkie warunki podróży: głód, brak wody, wszy i choroby. Po ok. 20 dniach dotarli do celu. Była to Akmolińska obłaść w Kazachstanie. Rozdzielono ich do pracy. Mąż autorki poszedł do kopalni złota, ona pracowała przy transporcie drewna.
List kierowany do Związku Sybiraków ma na celu uzupełnienie informacji podanych przez autorkę w jej wspomnieniach. Rzecz dotyczy przede wszystkim deportacji na Syberię. Autorka wspomina nieludzkie warunki, w jakich przyszło im żyć na zesłaniu. Pamięta przede wszystkim potworny głód i choroby. Kiedy zachorowała na malarię, jej matka prosiła, by wysłać ją do szpitala, jednak komendant łagru nie wyraził na to zgody. Twierdził, że szpital nie jest przezaczony dla Polaków. Innym razem, gdy rodzina chorowała na tyfus, lekarz ukrył prawdę o chorobie, mówiąc, że to grypa.
Autorka opisuje losy swojej rodziny po wkroczeniu wojsk radzieckich do Polski we wrześniu 1939 r.
W kwietniu 1940 r. do domu państwa Łozińskich wpadło kilku czerwonoarmistów i kazali całej rodzinie zbierać się. Zawieźli ich do wagonów towarowych, stojących na bocznicy kolejowej w Tarnopolu. Trzymali ich kilka dni w zatłoczonych wagonach. Rodzina i znajomi przynosili im jedzenie. W końcu transport ruszył w kierunku Pawłodaru. Od czasu do czasu dostawali gorącą wodę i trochę chleba. Warunki sanitarne były okropne, nie było możliwości umycia się, a potrzeby fizjologiczne załatwiali do dziury w podłodze. Dopiero w Pawłodarze zagoniono ich do bani, a odzież zdezynfekowano.