Dziennik (28.10.1771–30.10.1772 r.)
Dziennik otwiera opis serii przyjęć (wydawanych przez autorkę oraz takich, na których gościła), a także lista najznaczniejszych gości zaszczycających swoją obecnością każde z wydarzeń.
Dziennik otwiera opis serii przyjęć (wydawanych przez autorkę oraz takich, na których gościła), a także lista najznaczniejszych gości zaszczycających swoją obecnością każde z wydarzeń.
Jedenasty zachowany dokument to pocztówka Ireny Grosz do Franciszki i Stefana Themerson. Dziennikarka sprawia wrażenie dobrze poinformowanej o tym, jak jej przyjaciele spędzają czas, skoro rozpoczęła swój zapis słowami: „Kochani, w Wenecji – ja w Kazimierzu”. Karta datowana jest na „8/11 maja 1964”, wysłana natomiast została z Warszawy. Autorka nawiązała do pogody („lata jeszcze nie ma”), wspomniała o zamówionym „przesłuchaniu”, a także stwierdziła z poirytowaniem, że musi „udawać pełną czaru”.
Dziewiąty zachowany dokument to krótki list z napisem: „Szanowni Państwo, uprzejmie proszę o oddanie biletu Stefanowi Themersonowi. Bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam”. Kartka pierwotnie włożona była w kopertę adresowaną do „Państwa Sternów”. Irena posłużyła się do przesłania tej wiadomości najprawdopodobniej wewnętrzną pocztą redakcji lub przekazała korespondencję przez znajomego, skoro adres („Służewska 2”) odnotowany jest bez kodu pocztowego, brak również znaczka i pieczęci urzędowej. Interesujący jest zresztą fakt, że w latach 60.
Dziennik obejmuje okres od lipca do października 1893 r. Celina Dominikowska przebywała wówczas w trzech stałych miejscach – Polance, Jurczycach (gościła u znajomych) i Lwowie (u siebie) – z których odbywała liczne wycieczki i eskapady, odwiedziła m.in. Tyniec, Czernichów, Kopytówkę, Kalwarię Zebrzydowską, Nowe Dwory, Krzęcin, Skawinę, Swoszowice, Brzuchowice oraz co najmniej trzykrotnie Kraków.
Florentyna Krzyżanowska nie pisywała dzienników na co dzień, postanowiła jednak notować na bieżąco wrażenia z podróży do uzdrowiska w Karlsbadzie w 1829 r. i z drugiej wycieczki tamże rok później. Podróż Krzyżanowskich do Karlsbadu była przykładem popularnej w XIX w. wyprawy do uzdrowisk. Poza piciem wód i kąpielami autorka wraz z rodziną brała udział w życiu towarzyskim w kurorcie. Ponadto zapiski stanowią interesujący przykład XIX-wiecznej turystyki europejskiej.
W tej części dziennika wyraźnie widać niepokój, który towarzyszył Agnieszce Osieckiej od stanu wojennego. Martwiła się o swoich represjonowanych kolegów, bała też o matkę, która odmawiała, jak wielu z jej otoczenia, udziału w wyborach 1985 r.: „W deszczu, półciemności, wichurze – przyczołgaliśmy się do wyborów i przeczołgaliśmy się przez nie. Bardzo mało z mego otoczenia ludzi głosowało, nawet mama przez cały dzień udawała chorą: do samej 22-ej bała się, że po nią przyjdą, jak przyszli po babcię za stalinizmu” (s. 32–33).
Anna Drzewiecka nie prowadziła regularnych zapisków. Pisanie pamiętnika rozpoczęła w niedzielę 18 grudnia 1841 r., zachęcona radami Klementyny Tańskiej Hoffmanowej, by prowadzić tzw. tygodnik, tj. dziennik tygodniowy. Anna pragnęła zapisywać „roboty skończone, książki przeczytane i wrażenia […], uwagi nad sobą samą czynione”. Tygodnik miał być dla niej również „bodźcem do udoskonalenia”, chciała, by prowadzenie zapisków „przyczynił[o] się do poprawienia się mego”.
Czwarty tom wojennych dzienników Amelii Łączyńskiej poświęcony jest przede wszystkim wydarzeniom frontowym: autorka z uwagą śledzi wydarzenia w Afryce i we Włoszech, z niepokojem, ale zarazem i nadzieją patrzy na załamującą się ofensywę niemiecką na Wschodzie i stopniowe wycofywanie się Wehrmachtu w kierunku zachodnim. Pomimo wszystkich okropności okupacji niemieckiej nadal uważa, że najgorsze, co może przytrafić się Polsce, to zajęcie kraju przez bolszewików: „Ciężka bitwa toczy się w okolicy Winnicy.
Piąty tom wspomnień Amelii Łączyńskiej rozpoczyna się od informacji o kolejnym powrocie w rodzinne strony na Ukrainie, gdzie po raz kolejny autorka podjęła z mężem próbę budowania domu (pierwszy, jeszcze przed ślubem, spaliły wojska rosyjskie w 1914 r., drugi – niedokończony z powodu walk polsko-ukraińskich, zniszczał w 1919 r.). Odbudowa trwała cały okres międzywojenny i tego właśnie tematu dotyczy w głównej mierze ten tom wspomnień.
Dziennik powstał w trakcie zimowego wyjazdu Aleksandry Leitgeber i jej męża Bolesława do Indii. Choć dla niej samej wyjazd był czysto rekreacyjny, to towarzyszyła mężowi w jego podróży służbowej (o wiele dłuższej niż jej własny pobyt w Indiach). Na pierwszych kartach rękopisu znajduje się rozbudowany „work plan” Leitgebera, który obejmuje m.in.