Jazłowiec lata: 1903–1911
Drugą część wspomnień Amelii Łączyńskiej rozpoczyna się od momentu jej przybycia do Jazłowca (współczesna Ukraina), gdzie w wieku dziewięciu lat została przyjęta do szkoły klasztornej.
Drugą część wspomnień Amelii Łączyńskiej rozpoczyna się od momentu jej przybycia do Jazłowca (współczesna Ukraina), gdzie w wieku dziewięciu lat została przyjęta do szkoły klasztornej.
Pierwszy tom Wspomnień Amelii Łączyńskiej obejmuje najwcześniejsze lata jej życia. W gruncie rzeczy jest to bardziej opowieść o rodzinie, rodzinnym majątku i służbie, niż o niej samej. Jej osoba pojawia się tu dość rzadko, przede wszystkim w drugiej części opowieści, skupionej na wychowaniu i edukacji dzieci w rodzinnym Sidorowie.
Wspomnienia Romualdy Winkiel obejmują pierwsze pięć powojennych lat budowania w Polsce ustroju komunistycznego. Jej opowieść zaczyna się w Poznaniu, dokładnie 28 stycznia 1945 r., w dniu, w którym po ponad pięciu latach hitlerowskiej okupacji przyszło wyzwolenie, „wolność przez duże »W«, tymczasem wolność na miarę mojej ulicy i kilkunastu ulic przyległych” (k. 1r.).
Najobszerniejsza część wspomnień Izabeli ze Stamów Nowakowej poświęcona jest czasom szkolnym. Autorka opisuje swoje szkolne losy, nie szczędząc ironicznej krytyki pod adresem byłych profesorów: „Szczególnie dobrze bawiłyśmy się na lekcjach śpiewu u »Rampuli« […]. Ponieważ miałam słuch absolutny tudzież dobrze grałam na fortepianie (ach, gdzież te czasy), całą lekcję ja prowadziłam, podczas gdy Rampula robiła sobie porządki w torebce” (k. 3–4).
Pierwszy zeszyt dziennika panieńskiego Romualdy Bagnickiej. Autorka zaczyna pisać w wieku siedemnastu lat. Notuje średnio co kilka dni. Przyjechała z matką, Anną Bagnicką (z domu Głuchowską) i rodzeństwem (Dariuszem i Janiną) do Petersburga. Jest to okres "przełomu", moment wkraczania w dorosłe życie i spełniania marzeń o studiach. Z początku dość sentymentalny i fascynujący powrót do miasta znanego z dzieciństwa bardzo szybko zamienia się w okres wręcz tragiczny, ponieważ rodzina boryka się z coraz większymi problemami finansowymi.
Istotną część dzienników stanowią rozważania autorki na temat współczesnej młodzieży – analizę tę przeprowadza zarówno na podstawie przypadków swoich pacjentów, jak i spotykanych na ulicy młodych ludzi oraz historii zasłyszanych od przyjaciółek. Jest głęboko zażenowana zachowaniem i kulturą nastolatków, ich zapatrzeniem w siebie i wyłącznie we własne potrzeby.
Dziennik prowadzony od 28 grudnia 1885 r., bardzo nieregularnie, kolejne wpisy pojawiają się co kilkanaście miesięcy, co jest częściowo świadomym zabiegiem Marii Studniarskiej: „Taktów mego życia właściwie nie mam co opisać, bo tak płynie spokojnie i równo, iżby ostatecznie było to nudne wdawać się takiego życia szczegóły” (k. 12v).
Najważniejszym tematem dziennika jest relacja pomiędzy autorką a jej najbliższą przyjaciółką Wandą. Ludwika wspomina m.in. pierwszy pocałunek, jakim obdarzyła ją przyjaciółka, a także zamartwia się, że Wanda mogłaby kiedyś pomyśleć, że autorka myśli o niej źle. Wokół Wandy koncentrują się wszystkie pozytywne odczucia Ludwiki, jakie można znaleźć w dzienniku, także te dotyczące samej diarystki: gdy pod datą 27 marca przytacza wypowiedź przyjaciółki, która widzi w niej samej „bogactwo sił wołających użycia” (k.
Najważniejszym tematem w tym tomie dziennika jest rozstanie Ludwiki z najbliższą przyjaciółką Wandą. Autorka, z nikim innym niezwiązana tak blisko jak z nią, jest zrozpaczona: „Jezus, Marja! Jak to smutno! Byłabym chciała aby słońce dłużej nie świeciło, aby było szaro, ponuro!” (k. 6v). Pustkę po tym dramatycznym rozstaniu stara się wypełnić Ludwika zbliżeniem do swej siostry Heleny, jednak bez powodzenia.
Wspomnienia z dzieciństwa w Poznaniu podejmuje autorka w tym samym miejscu, w którym zakończyła swoją opowieść o pierwszych trzech latach życia w Szamotułach. Zwraca ponownie uwagę na fakt, że okres, w którym do Poznania sprowadziła się jej rodzina, to czas bankructwa kolejnych banków w Cesarstwie Niemieckim i pogarszania się sytuacji rodzin wielkopolskich – tutaj problem ten jest jednak jeszcze wyraźniej widoczny.