Klementyna z Tańskich Hoffmanowa do Józefy Lach Szyrmy, 30.08.1836
Klementyna Hoffmanowa zawiadamia, że odebrała listy od Józefy Lach Szyrmy z wielką przyjemnością i codziennie o niej myśli. Komentuje wiadomość od adresatki, która donosi, że wybiera się do Krakowa. Życzy jej szczęśliwej podróży i porodu (Szyrma była wówczas w ciąży). Dodaje, że mąż Szyrmy, Krystyn, z pewnością będzie szukał dla dziecka imienia słowiańskiego. Pociesza adresatkę, że na pewno, mimo narodzin kolejnego dziecka, poradzą sobie finansowo. Dziękuje jej za obszerny opis funkcjonowania ich gospodarstwa domowego i ekonomicznego aspektu życia w Londynie. Autorka pisze, że ostatnio przede wszystkim spaceruje, czyta, pisze i szyje. Potrzebowała odpoczynku, ponieważ przez ostatnie miesiące dużo pracowała fizycznie, co spowodowało powrót bólu w piersi (Hoffmanowa przeszła operację wycięcia guza piersi), ale teraz już czuje się dobrze. Odpowiada odbiorczyni na pytanie o przeprowadzkę do Londynu, pisząc, że myśli o tym tylko ze względu na rodzinę Szyrmów i nie ma nic innego, co motywowałoby ją do przeniesienia się tam, zwłaszcza że nie zna języka angielskiego. Hoffmanowa zauważa, że we Francji nie mówi się o polskiej emigracji do Algierii. Stwierdza, że nie byłaby chętna, by zamieszkać w tym kraju, chociaż słyszała, że podobno łatwo tam zdobyć majątek. Wspomina, że jej mąż, Karol Hoffman, pracuje, pisząc i malując, ale nie jest pewne, czy przyniesie im to korzyści finansowe. W dalszej części listu autorka streszcza wiadomość z 2 sierpnia, którą otrzymała od swojej cioci, Justyny Weigel: krewna donosi, że wróciła z uzdrowiska, lecz pobyt tam nie pomógł jej; po śmierci męża (Karola Fryderyka Weigla) zamieszka prawdopodobnie razem z synem i jego rodziną. Hoffmanowa dzieli się przypuszczeniem, że wuj ułożył stosunki rodzinne w taki sposób, żeby po jego śmierci Weiglowa była zależna od syna i nie mogła zamieszkać w Polsce. Autorka pisze również, że Goltzowie (Katarzyna Golzt, z domu Czempińska, ciotka Hoffmanowej od strony matki, oraz Jan Goltz) przebywają obecnie w Komarnie. Goltz przed wyjazdem „cierpiał na spleen” – jak określa to Hoffmanowa – ale pobyt na wsi dobrze mu zrobił. Autorka relacjonuje również, co słychać u dzieci Goltzów: Izabeli i Adama. Na końcu widnieje dopisek, że list ten został wysłany dopiero 5 września, ponieważ Hoffmanowa nie miała wcześniej okazji, żeby go nadać.