Klementyna z Tańskich Hoffmanowa do Józefy Lach Szyrmy, 04.06.1835
Hoffmanowa pisze, że właśnie odebrała pakiet listów z Wrocławia. Jeden z nich jest do Szyrmowej. Autorka pisze, że śpieszy z jego wysłaniem, ponieważ wie, jaką stanowi to pociechę dla osób na emigracji. Pisze także, że dostała długi list od Aleksandry Tarczewskiej (swojej siostry) i jak tylko go przeczyta, odpisze i się nim nacieszy, prześle go do Szyrmów wraz z obiecanym wcześniej. Dalej przekazuje wieści o zdrowiu rodziny i przyjaciół, o których dowiedziała się z listów. Jedna z informacji dotyczy nowego środka komunikacji w Warszawie. Zaczęły tam jeździć omnibusy „spod Króla Zygmunta do Królikarni i na powrót za pół złotego”. Z Warszawy również pochodzą wieści o weselu Cecylii Kosseckiej z Józefem Lubowidzkim, który po upadku powstania listopadowego pełnił funkcję prezesa Banku Polskiego. Hoffmanowa komentuje je w następujący sposób: „Jako Prezesowi Banku dom wystawili paradny, umeblowali petersburyskiemi meblami z przykryciem paryskiem – wszystko to dla pokrycia blizn braterskich, ale «ja to mówię szczerze, ta plama się nie wypierze»”.
Kolejne słowa listu poświęca sprawom Towarzystwa Dobroczynności Dam Polskich. Gratuluje adresatom, że tak dobrze im idzie praca dobroczynna. Hoffmanowa dodaje pod koniec, że ma nadzieję, iż Krystyn Szyrma nie tylko przyjmie rządową pensję, ale się o nią upomni. Nie wie, czy istnieje ktoś na świecie, komu by się bardziej należała. Wspomina także, że żałuje, iż nie zna angielskiego na tyle, by docenić zalety kwartalnika (w latach 1835–1840 artykuły Szyrmy ukazywały się między innymi w kwartalniku „The British and Foreign Review”).
Pisze, że nie może się nacieszyć wiosną, dużo wyjeżdża i wychodzi z domu. Kiedy nadejdą upały, znowu zabierze się do pracy. Nie zamierza pracować nad „kursem moralnym”, bo nie ma na to ochoty, w zamian za to zabierze się do czytania Kochanowskiego, żeby przypomnieć sobie prawdziwą polszczyznę, ponieważ ma poczucie, że coraz bardziej ją zapomina. Na końcu swojej wiadomości autorka dodaje, że wybiera się dziś do St. Cloud na piknik pożegnalny, jednak nijak to się ma do ich wspólnych pikników, które już nigdy się nie odbędą, chyba że wrócą do wolnego kraju.