Dzienniki (t. 8)
W październiku 1911 r. Janina Żółtowska z mężem Adamem byli już w Krakowie, gdzie Adam wykładał historię filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Janina mimo początkowych niewielkich nieporozumień czuła się szczęśliwa w małżeństwie. Opisywała zalety swojego męża, który imponował jej charakterem i inteligencją: „Jeszcze, zawsze, ciągle więcej podziwiam Adama. Trudno znaleźć człowieka, który by żył bardziej w prawdzie, który by głębiej i prościej brał się do każdej rzeczy, który by siebie mniej narzucał. Chwilami o jego wartości omalże zapominam, taki prosty jest i niezarozumiały […]. Z Żółtowską i Zosią [siostrą Adama] poszłyśmy na jego wykład. Z początku mówił dość ciemno, lecz następnie zaczął się zapalać, słowa mu przychodziły z łatwością; Kanta tłumaczył nam tak plastycznie i dobrze, że wykładem jego byłam do najwyższego stopnia zaciekawiona i wzruszona” (k. 6). Czasami autorka obawiała się, że może zdominować męża, co jej zdaniem byłoby sprzeczne z naturą wobec przyjmowanej przez nią w sposób bezdyskusyjny wyższości mężczyzny nad kobietą: „Wpływ jego świetlanej i czystej duszy na moją doskonały, tylko po ten wpływ iść trzeba, on go nie narzuca, trzeba go odkopywać, rozwijać z mroków. Moim strachem największym jest ten, aby przez większy impet tarcia mój pierwiastek kobiecy – niższy – nie zwyciężył jego wyższego pierwiastka męskiego” (k. 47).
Żółtowscy prowadzili bogate życie towarzyskie, obracając się w środowisku krakowskich rodzin arystokratycznych (Tyszkiewiczowie, Radziwiłłowie, Potoccy) i profesorów UJ (m.in. Jerzy Mycielski, Kazimierz Morawski). Chadzali na rauty i bale. Ważnym wydarzeniem było spotkanie z Henrykiem Sienkiewiczem, zaaranżowane przez ich znajomą: „P. Janczewska, najlepsza, urządziła nam w piątek herbatkę z Sienkiewiczem [...]. [N]a Sienkiewicza oboje z Adamem wlepialiśmy oczy. Z emocji, siedząc koło niego przy kolacji, rumieniłam się ciągle. Wróciwszy do domu, z podniecenia, jak to się nam zdarza, spać nie mogliśmy […]. Adam twierdził, że stylem, byciem, jakimś wrodzonym czymś, Sienkiewicz mu przypomina najbardziej rasowych ludzi, jakich znał, swego dziadka i Zamoyskich. Znajdowałam, że w istocie coś jest boskiego w Sienkiewiczu, w tej jego samoistnej naturalności” (k. 22–23). Święta Bożego Narodzenia w 1911 r. spędzili Żółtowscy w Niechanowie. Tu doszło do nieporozumień z Hanką (Anną Żółtowską z Mężyńskich, żoną brata Adama – Leona), którą diarystka uważała za złośliwą i wywyższającą się nad innych. Na początku stycznia 1912 r. Żółtowscy przebywali w Czaczu, a potem w Strońsku, pojechali też do Godurowa, gdzie spotykali się z Czartoryskimi. Po tych wojażach wrócili do Krakowa. W rodzinie męża częstym tematem było zamążpójście jego siostry Zofii, która odrzucała wszystkie „rozsądne” propozycje. Okazało się, że Zofia przeżyła niegdyś nieszczęśliwą miłość i to spowodowało jej niechęć do małżeństwa. Zdaniem diarystki pani Żółtowska niewystarczająco starała się nakłonić swoją córkę do zamążpójścia.
W kolejnym roku młode małżeństwo podróżowało po Europie. W marcu Żółtowscy pojechali do Wiednia, gdzie jak zwykle autorka spędzała czas na zakupach. Zwiedzali również muzea i galerie. Potem udali się do Rzymu, gdzie diarystka spotkała się ze swoją rodziną (m.in. Dziunią i ciocią Klosią). Rozmawiała z kuzynką o jej sytuacji, bardzo dziwiąc się, że Dziunia spokojnie opowiadała o swoich przeżyciach i bez oburzenia wobec męża. W Rzymie Żółtowscy spotykali się z polskimi znajomymi: Franciszkiem Krasińskim, Józefem Michałowskim. Autorka opisała dyskusje prowadzone z rodziną na temat utrzymywania polskiej kultury i tożsamości pod rządami zaborców. Rozmówcy doszli do wniosku, że młodzież nie rozwija się wystarczająco pod względem duchowym i umysłowym, co nie sprzyja rozwojowi kultury narodowej. W maju Żółtowscy znowu udali się do Bolcienik, gdzie autorka odpoczywała, spędzała czas z rodziną, a przede wszystkim malowała i pisała powieść. Adam wcześniej wyjechał, a Janina w rodzinnych stronach spędziła niemal całe lato. Następnie pojechała z mężem do Wielkopolski. W październiku 1912 r. odbył się ślub Ludwika Chomińskiego z Józefą Szadurską.