Dzienniki (t. 4)
Dziennik prowadzony od lutego do sierpnia 1908 r. W lutym autorka wyjechała z matką na wycieczkę do Włoch. Zatrzymały się po drodze w Warszawie, gdzie spotkały się z rodziną, a potem na kilka dni w Krakowie. Diarystka podczas podróży do Włoch opisała oglądane z okna pociągu górskie krajobrazy Alp. Kobiety najpierw odwiedziły Florencję, gdzie zwiedzały muzea, klasztory, spotykały się też z Gieczewiczami. Florencja kojarzyła się Janinie ze zmarłą ciotką „Isią" (Jadwigą Lubańską): „Na każdym kroku we Florencji staje mi przed oczami duch Cioci Isi. Zdaje mi się, że widzę ją wszędzie, przed Botticellim albo – w cukierni Jiaciosa, ze swym ślicznym uśmiechem […] mówi mi rzeczy dawno słyszane. Zdaje mi się, żebym lubiła Florencję jedynie przez wspomnienie dla niej. Tak o niej myślę, iż zdaje mi się czasami, że jej szykowna sylwetka ukaże mi się zaraz na jakimś zakręcie ulicy” (k. 13). Autorka zapisała refleksje na temat oglądanych dzieł sztuki: „Jadąc do Włoch, po przeczytaniu przeróżnych artystycznych krytyków, wyobrażałam sobie kraj stworzony do pogaństwa […]. Znalazłam tymczasem błękit, pogodę, umiarkowanie – a przede wszystkim niesłychany rozkwit uczucia religijnego, nie tego ponurego, który się diabła lęka i w sobie ciągle grzechy wyszukuje, ale pełnego poddania, ufności dla Boga, co tak słoneczne zamieszkuje niebo” (k. 15). Następnie matka i córka udały się do Pizy, która zrobiła na diarystce raczej ponure wrażenie: „Piza przypominać może śmierć i upadek – gdyż nawet najwspanialsze jej dzieła – jak katedra – powstały wśród walącego się państwa rzymskiego, a napływu barbarzyńców […]. Dzień naszego pobytu wesoło nas nie usposabiał. Niebo było pogodne, ale od morza wiatr dął straszliwy, podnosił kłęby kurzu […]. Może z tego powodu nikogo nie było na ulicach. Miasto wydawało się wymarłe i to tym smutniejsze robiło wrażenie, że to wymarcie w błyszczący od pogody czas nastąpiło” (k. 30). W połowie marca pojechały do Rzymu, gdzie spotkały się z Jadwigą i Euzebiuszem Łopacińskimi, wspólnie zwiedzali miasto. Wkrótce przyjechała również ciotka Adela Kieniewicz. Rzym był dla autorki zapisków przede wszystkim stolicą katolicyzmu, a przez to łączył się z jej poczuciem tożsamości narodowej: „Tutaj powstało wszystko, czym my żyjemy – prawo nasze i wiara nasza; jest to stolica świata i wiary powszechnej – czyli katolicyzmu. Podczas gdy w innych miastach i krajach zapomina się swoją narodowość, w Rzymie podwójnie gorącym jest się Polakiem, bo co chwila coś Polskę przypomina” (k. 35). Mimo to diarystka uznała, że Florencja zachwyciła ją bardziej. Opisała odwiedzane zabytki – wille, kościoły, Palatyn z ogrodami Farnese, katakumby. Kobiety były też na prywatnej audiencji u papieża. Na jeden dzień pojechały do Tivoli, aby zwiedzić antyczne wille. Spotkały znajomych Polaków (m.in. Aleksandra Meysztowicza, Zdziechowskiego, Pawła Wańkowicza). Janina Puttkamer poznała też daleką kuzynkę mieszkającą we Włoszech, Ketty d’Orda. W kwietniu panie udały się do Umbrii, zatrzymały się w Perugii, której atmosfera i zabytki bardzo spodobały się Janinie. Następnym przystankiem na trasie wyprawy była Wenecja. Kobiety zwiedziły galerie, bazylikę Świętych Jana i Pawła, w której ich uwagę zwróciły okazałe grobowce dożów. Zauważyły widoczne w mieście bogactwo. Podczas zwiedzania fabryki szkła w Murano obserwowały pracujących robotników, co skłoniło autorkę do refleksji nad systemem społecznym: „Olbrzymi piec, a przed nim ludzie spoceni, w natężeniu, wykonywujący dłutami ruchy stereotypowe. Wśród nich przechadza się ciągle groźnie spoglądając dozorca. Na dworze tak piękno. Pierwszy raz w życiu, zetknąwszy się z tą pracą, czuję oburzenie – jakiś bunt do tego życia i takiej niewoli. »Ci, jeszcze myślę sobie, tworzą rzeczy piękne, ale są tacy, którzy dnie całe […] w szarym od dymu mroku węgiel wożą«. Jest to tylko zetknięcie się ze światem niewolnictwa nowoczesnego i przebłysk – jeżeli nie sympatii, to zrozumienia socjalizmu. Błędne to koło nasze stosunku ekonomiczne, koło, z którego zębów nie wiadomo, jak się wyrwać” (k. 95). Podczas wycieczki diarystka snuła różne refleksje osobiste, m.in. na temat rozwoju swojego charakteru. Uważała, że bardzo się rozwinęła pod względem formułowania własnych poglądów. Pod koniec kwietnia turystki wyjechały z Włoch, w drodze powrotnej zatrzymały się w Wiedniu.
Potem znowu odwiedziły Warszawę i spotkały się z rodziną Kalinowskich. Matka autorki zachorowała; ojciec, dowiedziawszy się o tym, przyjechał do nich. Janina spotkała się w Warszawie z Zosią Lasocką i jej matką (wówczas w żałobie po śmierci ojca Zofii). Diarystka znała szczegóły z życia ojca swojej przyjaciółki, których jej nie wyjawiła: „Wiedziałam więcej – od nich, bo to, że żonę i córkę wysłał do Krakowa, gdyż kochał się sam w jednej pani, że nie chciał, aby wracały, że będąc chorym, nie pozwalał przyjacielowi do nich telegrafować, a gdy ten nalegał, odpowiadał, »czy chcesz, bym umarł«. Podwójnie więc tragicznym było opowiadanie Zosi, żem znała tamten sekret” (k. 124). Pod koniec kwietnia autorka z rodzicami wróciła w rodzinne strony, najpierw do Dereszewicz, a potem do Bolcienik. Po powrocie do domu zachorowała na świnkę, spędzała więc czas w domu, czytając książki z ekonomii politycznej, którą zaczęła się w tym czasie interesować. Puttkamerów odwiedziła pani Trypolska, nauczycielka, która pozostawała z nimi w bliskich stosunkach.
W maju z matką udały się do Wilna, gdzie utrzymywały kontakty z Władysławem Jarockim. Wspólnie poszli na wystawę, na której prezentowane były jego obrazy. Janina spotkała się też ze swoim kuzynem, Ludwikiem, który przygotowywał się wtedy do egzaminów. Wkrótce do Bolcienik przyjechała Nusia Welońska (poznana za pośrednictwem Ketty), której towarzystwo początkowo bardzo przypadło Janinie do gustu, potem jednak dostrzegła, że Welońska ukrywa swoje prawdziwe uczucia. Czas upływał na spotkaniach towarzyskich i rodzinnych, jeździe konnej, malowaniu i grze w tenisa. Do Bolcienik przyjechali Zosia Kalinowska i Staś Horwatt, z którym autorka starała się wyswatać Nusię. Staś interesował się z początku obiema pannami, ale całe towarzystwo było przeciwne jego związkowi z Zofią.