publikacje

Wróć do listy

Dziennik 03.03.1945 – 06.08.1945

Znaczną część dziennika wypełniają opisy starań autorki o dołączenie do ówczesnej elity literackiej. Młoda Anna Pogonowska niecierpliwie wyczekuje na możliwość publikowania swoich utworów i występowania podczas spotkań poetyckich: „[...] jeszcze nie ma w Łodzi literackiego pisma, ale dowiedziałam się, że ma być takie prowadzone przez Nałkowską. Bardzo się z tego cieszę i zrozumiałe, że całą moją ambicją będzie się tam kiedykolwiek dostać. Gdyby się to stało – byłoby to pasowanie na literata” (k. 1v). Na kolejnych kartach notuje jeszcze: „[...] byłam z Basią w teatrze na »Poranku Literackim« na którym występowali: Nałkowska, Ważyk, Jastrun, Pollak et.c. i – Jarosław Iwaszkiewicz. Kiedy on czytał wiersz zaciskałam ręce ze wzruszenia, czułam się cała rozdygotana” (k. 4v); i dalej: „Jakżebym chciała, by coś mojego wydrukowano, mogłabym już z czymś »wejść« na koła literackie i w ogóle nabrałabym marki w szkole i wszędzie” (k. 5r). Spełnieniu aspiracji służyć ma doskonale powojenna Łódź, która – zdaniem Pogonowskiej – zamienia się w odpowiednik dawnej Warszawy: „Teraz Łódź stała się b. ciekawa. Nabrała charakteru warszawskiego, prawdopodobnie z powodu napływu elementu tamtejszego i inteligencji kresowej. Chodząc ulicą widzi się prawie same kulturalne, ciekawe twarze” (k.7r). Ku jej rozczarowaniu, środowisko ocalałej, przedwojennej inteligencji nie jest skłonne tak łatwo dopuścić do swego grona młodej poetki. Recenzje zgłaszanych do publikacji wierszy wieszczą autorce świetlaną przyszłość literacką, podkreślają jednak, że zanim ona nastąpi, czeka ją jeszcze wiele lat ciężkiej pracy: „Jak tak dalej pójdzie z moją »karierą« literacką, to w ogóle dam jej tymczasem spokój. Ucieknę »dla świata« na jakiś okres, póki nie będę tak pisała, że każdy zawoła - »piękne!«” (k. 20r); dalej zaś pisze: „Dziś oddałam do Sekretariatu Literatów brulion z mymi wierszami. Dowiem się za kilka dni, co mi powiedzą. Ale właściwie to już wiem: »Przebłyski talentu – braki, i praca, praca«” (k. 20r). W innym miejscu z kolei wątpi, czy jej poezja i przemyślenia byłyby komukolwiek tak naprawdę potrzebne: „[...] wiedz o tym, że jestem zmęczona. Zmęczona sobą. Chciałabym pisać wiersze, któreby wypowiedziały wszystko to, co we mnie milczy. Ale na cóż te wypowiedzi światu? Jurek mnie rozumie, dobrze mnie odczuwa, ale najważniejszej mojej właściwości – nie pojmuje i nie ocenia. Moja samotność, moja religia, moja poezja i moje milczące ja. Chciałabym móc teraz pisać wiersze” (k. 75v-76r).

Drugą, równie obszerną część dziennika zajmuje narracja o romansie autorki z poznanym po wojnie Jurkiem. Pogonowska nie jest pewna, czy chce kontynuować „dla zabawy” udawany związek, czy zakończyć go. Nowopoznany mężczyzna pociąga ją, jednak zdaniem poetki intelektualnie znajduje się na niższym poziomie niż ona. Wreszcie stwierdza: „[...] jego zmysłowość, mimo znamion męskości, jest jeszcze bardzo chłopięca. Nie widać, żeby pragnął spełnienia. Tak to jest, a on moje wewnętrzne odsunięcie też zrozumie, bo jest b. spostrzegawczy i będziemy musieli się rozejść. To to jest i smutno mi” (k. 55v). Pomimo tego nie potrafi jednak zakończyć relacji, która stopniowo przeradza się w coraz trwalszy i głębszy związek: „On ma praktyczne, czynne podejście do życia, ale rozumie i moje i naturalnie – ono mu się właśnie podoba. Rozmawiam z nim o wszystkim szczerze i rozmawiam – na moim poziomie. On zawsze wszystko rozumie” (k. 66r). Związek z Jurkiem z jednej strony raduje autorkę, z drugiej zaś wywołuje w niej rozżalenie. Pogonowska ma poczucie, że spotkali się za wcześnie, gdy ona chciałaby jeszcze poznawać świat i ludzi: „Jedno drugiemu przeszkadza i trudno jest, nie możliwym jest znaleźć wspólną drogę ku tym dwóm celom” (k. 86r). Wewnętrznie rozdarta i zła na siebie, na ostatnich kartach dziennika pisze: „Nigdy nie myślałam, że będę taką głupią, rozchlastaną idiotą, niewiedzącą czego chce” (k. 88r).

W wielu miejscach dziennika można natknąć się na przemyślenia autorki na temat jej miejsca w nowym, powojennym świecie: „Cierpienie w straszny sposób tłoczyło nas Polaków przez przeszło pięć lat. I jeżeli mnie co mogło połączyć ze społeczeństwem, to właśnie – cierpienie. Dlatego bardziej czuję się uspołecznioną, niż przed wojną. Chociaż, wiem naturalnie, że ja w stosunku do innych, niewiele przeżywałam tragedii. Ale wewnętrznie...” (k. 6r). Pogonowska czuje się osamotniona, uważa, że otaczający ją ludzie rozumieją świat inaczej niż ona, nie dostrzega wśród nich nikogo, z kim mogłaby swobodnie porozmawiać o swoich odczuciach: „[...] głupio tak wiele wiedzieć, tak wiele rozumieć jak ja. Bowiem nie łatwo jest mi znaleźć kogokolwiek, ktoby miał tyle spraw przeżytych – jak ja. Profesor Paliński – tak – ale ja dla niego jestem i pozostanę jedną z słuchaczek” (k. 27r). Pewność siebie i przekonanie o własnej wyższości nie znajdują jednak – jak w chwilach słabości twierdzi Pogonowska – pokrycia w rzeczywistości: „Jestem niemądra, zupełnie głupia. Ciągle mi się wydaje, że ja – wszystko najlepiej pojmuję, ja – najlepiej odczuwam et.c. Wstyd mi. Wstyd mi i pomóż mi Boże, żebym wreszcie zrozumiała ogrom mej przeraźliwej pychy” (k. 38v). Stosunek Pogonowskiej do powojennej Polski jest chwiejny. Wiosną 1945 r. pisze jeszcze: „Nie czuję się źle w dzisiejszym społeczeństwie. Przeciwnie, dobrze. Jaką bowiem bądź drogą, ale kroczy ono ku Przyszłości, ku Dobru. Przedwojenny świat i świat A.K. zanadto uparł się stać na miejscu” (k. 16v). Już kilka tygodni później dostrzega jednak coraz więcej negatywnych stron kształtującego się komunistycznego państwa. Pisze o tych sprawach oględnie, podobnie jednak jak w zapiskach z czasów okupacji hitlerowskiej, w dzienniku można dostrzec jej niepokój związany z zachodzącymi wokół przemianami: „Chcę prawdziwej Wolności. Co się stało z naszymi 16-oma posłami z Londynu, którzy podobno »zaginęli« w Moskwie? Nie lubiłam A.K, a teraz znów – nie chcę iść pod czerwonymi sztandarami. Moje koleżanki, które jeszcze przed kilkoma tygodniami uważały komunistów czy socjalistów za potworów, teraz z zapałem śpiewają Czerwony Sztandar. Ano, owczy pęd. Ja nie mogę i – ja wycofuję się z pochodu. Nieznośna, męcząca natura. Chcę Dobra, a nie widzę ścieżki, którą trzeba doń dążyć” (k. 36v-37r).

W dzienniku znaleźć można także wtrącenia nacechowane antysemicko. Chociaż autorka była przerażona mordowaniem Żydów w czasie wojny, oni sami napawają ją negatywnymi uczuciami: „O Wojtku jeśli myślę, to z niechęcią. Ma on w sobie coś – żydowskiego. Nie, w żadnym wypadku nie chcę go” (k. 6r). „[...] a propos tych czasów – dowiedziałam się, że pp. Roszkowscy byli – żydami. Do początków stycznia przesiedzieli w ukryciu w W-wie, potem wywieźli ich Niemcy. Roszkowskiego nigdy nie lubiłam. Nie miał romantycznego, szlachetnego gustu. I Rote też był pewno żydem” (k. 13v).

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
Łódź
Opis fizyczny: 
20,5 CM ; 91 K.
Postać: 
zeszyt
Technika zapisu: 
rękopis
Język: 
Polski
Dostępność: 
dostępny do celów badawczych
Data powstania: 
1945
Stan zachowania: 
Dobry
Sygnatura: 
5368/7
Uwagi: 
Dziennik prowadzony czarnym i niebieskim długopisem, okazjonalnie ołówkiem.
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Główne tematy: 
II wojna światowa, okupacja, życie codzienne, młodość, miłość, seksualność, poezja, wyzwolenie, matura, praca
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1939 do 1945
Nośnik informacji: 
papier
Gatunek: 
dziennik/diariusz/zapiski osobiste
Tytuł ujednolicony dla dziennika: