Pisarka, poetka, tłumaczka, pamiętnikarka. Córka lekarza Tomasza Reutta herbu Gozdawa i Izabeli Ludwiki Lauber. W latach 1903–1910 uczęszczała na pensję Jadwigi Sikorskiej w Warszawie, w 1912 r. ukończyła prywatne żeńskie gimnazjum Heleny Strażyńskiej w Krakowie. W latach 1912–1914 studiowała polonistykę i romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, od 1916 r. studia kontynuowała na Uniwersytecie Warszawskim. W 1919 r. uzyskała stopień doktorki na podstawie pracy Studia nad utworami dramatycznymi Korzeniowskiego. 4 sierpnia 1920 r. wyszła za mąż za astronoma Józefa Mariana Witkowskiego. Ze związku urodziło się dwoje dzieci: Anna Maria (1924) i Michał Ignacy (1926). Autorka wierszy i artykułów publikowanych w czasopismach takich jak „Bluszcz”, „Iskra”, „Tęcza”, „Pamiętnik Literacki”, „Rozwaga”, „Tygodnik Ilustrowany”, „Kurier Poznański”. Karierę wydawniczą rozwijała w kierunku zarówno zainteresowań męża, publikując teksty dotyczące astronomii i reportaże z wyjazdów zagranicznych, jak i literatury pięknej. W 1925 r. wydała poemat Pielgrzym. Legenda Ossjaku, będący kontynuacją Króla Ducha Juliusza Słowackiego, a w 1926 r. zbiór ballad Opowieści średniowieczne. Autorka przekładów z literatury angielskiej i francuskiej, m.in. utworów Elizabeth Barett Browning, George'a Byrona, Omara Chajjama oraz rozprawy astronomicznej Emanuela von der Pahlena. W 1929 r. wraz z rodziną przeniosła się do Poznania, gdzie zaczęła tworzyć bajki dla dzieci i wiersze o tematyce dziecięcej. W latach 30. na łamach „Bluszczu” i „Tygodnika Ilustrowanego” wydała pierwsze powieści, m.in. Mrowisko i Zamek Swarożyca. Cierpiała na poważną chorobę nerek, w 1933 r. poddała się operacji. Mimo pogarszającego się stanu zdrowia publikowała nieprzerwanie, w ostatnich latach życia przede wszystkim artykuły poświęcone kwestii kobiecej, feminizmowi i polityce. Ze spuścizny rękopiśmiennej w 1973 r. drukiem wydano jedynie tomik jej poezji Ołtarze innego słońca.
„Fizyczna strona mojej osoby doskonale dopełnia psychiczną, gdyż jest niemniej niespodziankową. Wzrostu jestem średniego, a robię wrażenie osoby słusznej, szczupłej i kościstej. Pomiary tymczasem stwierdzają, że jestem b. dobrze rozwinięta w stosunku do wzrostu_ dotknięcie zaś, że odznaczam się wyjątkową bezkostnością. Z powodu nieustannego pośpiechu wyrobiłam w sobie zamaszystość ruchów, z powodu wielkiego ślęczenia nad księgami_ skłonność do garbienia się_ tak, że na optykę robię wrażenie patykowatego połamańca. I to jest znowu błędem, gdyż bez obsłonek przedstawiam ciało o wielu ładnych liniach: ramion, bioder, goleni, pleców* [*ostatnio, pod wpływem mocy porannych, zrobiłam odkrycie, że mam istotnie śliczny kark]; piersi mam drobne i „w przeciwne strony patrzące” w biodrach równej szerokości, co w ramionach_ stan długi i wcięty „kasztelanek feudalnych”, która to ostatnia właściwość może z czasem nieco zniknąć; mam klasycznie ładną stopę, której nie zdołało dotąd zepsuć obuwie_ i wyjątkowo śliczną rękę. (…) w chłodzie zatraca się łatwo moja karnacja róży herbacianej, złotawa, w wielu miejscach ujawniająca turkusowe, delikatne żyłki. W chłodzie ręce i oblicze sinieją, wargi (…) stając się fioletowe. (…) Uwłosienie głowy gęste, sięga za pas: dość szorstkie i sztywne, suche: barwy brunatno-kreciej. Brwi i rzęsy prawie czarne, gęste. (…) Uzębienie mam zdrowe, ale drobne, [nieczyt.] i z nieodłącznym kamieniem_ b. ostre, psie kły, charakterystyczne. Ładne, choć spore uszy. (…) Oczy (…) zawsze b. podsiniałe, często podpuchnięte, wyblakłe (od płaczu) i przekrwione (od nieustannego wysiłku i niewyspania)” – Z. Reutt-Witkowska, Kartki z raptularza, t. III, s. 200-202.