Dziennik: 2.01.1983–31.12.1983
Dziennik zawiera bardzo mało informacji na temat życia osobistego Marii Grabowskiej, notatki o takim charakterze dotyczą przede wszystkim zdrowia żony jej wnuka, będącej w zagrożonej ciąży. Diarystka skupia się na wydarzeniach polityczno-społeczno-gospodarczych w Polsce i na świecie. Jednym z głównych zagadnień interesujących ją w tym okresie jest raport Klubu Rzymskiego na temat szans i zagrożeń związanych z gwałtownym rozwojem technik informatycznych. Referując za Adamem Schaffem problemy związane z ograniczaniem zapotrzebowania na pracę i rozwojem mikroprocesorów i sztucznej inteligencji, wyraża obawę, czy Polska będzie w stanie dotrzymać kroku krajom Zachodu; a jeśli nie, to czy w ciągu kolejnych lat nie czeka jej spadek do rangi państw nawet nie Trzeciego, lecz już Czwartego Świata.
Autorka z niepokojem obserwuje postępujący upadek gospodarczy PRL i działania władz komunistycznych mające na celu odwrócenia uwagi społeczeństwa od tego problemu: straszenie rewizjonizmem niemieckim oraz przygotowaniami USA do napaści na blok sowiecki. „Ale to nie pomoże. Cierpliwość Polaków jest na wyczerpaniu. Na razie to się objawia tylko we wzroście chuligaństwa i działalności przestępczej: napady, rabunki, wybijanie szyb w sklepach. To są jakby objawy nerwicowe społeczeństwa do głębi sfrustrowanego. Potem uruchomią się poważniejsze mechanizmy obronne” (k. 16r). Istotną część dziennika stanowią przemyślenia autorki na temat wydarzeń związanych z kolejną pielgrzymką Jana Pawła II do Polski. Z przygnębieniem relacjonuje przygotowania do tego wydarzenia podjęte przez władze PRL i wzmożoną akcję propagandową, a także sam pobyt papieża w kraju. Diarystka odnotowuje, że w trakcie swojej pielgrzymki Jan Paweł II podróżował pomiędzy odwiedzanymi miastami w asyście wojska: „Czekano nie jak na gościa, ale jak na niebezpiecznego zbrodniarza” (k. 30r). Z rozbawieniem, pomieszanym z rozgoryczeniem, komentuje wprowadzanie kolejnych rozwiązań politycznych mających poprawić sytuację w kraju, takich jak Trybunał Stanu, powołany po to, aby osądzić działaczy PZPR z lat 70. (w tym I sekretarza Edwarda Gierka) za zaniedbania w rozwoju państwa, który nie jest jednak w stanie prowadzić postępowań w ich sprawach, gdyż wszystkie „winy” popełnione zostały przed rozpoczęciem działalności Trybunału. Smutkiem napawają ją powrót do sterowanych odgórnie uniwersytetów, którym w 1983 r. odebrano resztkę wolności otrzymanej trzy lata wcześniej, a także postępujące dzielenie społeczeństwa przez władzę: „[…] społeczeństwo jest rozbite. Nieustanna kłamliwa, szkalująca porządnych patriotów propaganda robi swoje” (k. 44v).
Podobnie jak inne dzienniki autorki, także i ten nacechowany jest głęboką religijnością, nie tylko zewnętrzną (udział w organizacjach dobroczynnych pod szyldem Klubu Inteligencji Katolickiej), ale także wewnętrzną: „Tak mnie od niedawna nawiedza zupełnie nowa i olśniewająca wizja Boga, której też nie potrafię wyrazić słowami. To nie jest wizja w sensie »widzenia«. Raczej doznanie jakieś niezmierzonej przestrzeni, bardzo jasnej, zawierającej w sobie Istotę, której się nie widzi, ale się wie, że Ona jest. Taka jakaś niewymierna, a jednak kojąca Obecność” (k. 39v).