Zeszyt IV
W czwartym zeszycie wspomnień Helena Garszyńska kontynuuje wątek życia towarzyskiego, które prowadziła po ukończeniu szkoły. Podczas pobytu w Austrii autorka uczestniczyła w balu, na którym zjawił się Franciszek Józef. Swoje spotkanie z monarchą opisała po latach w następujących słowach: „O 12 muzyka zagrała fanfarę i wszedł Franciszek Józef ze swoją świtą, z dwoma adiutantami. Przyznam też, że byłam trochę oszołomiona, dotąd cesarzy i królów widywałam tylko na obrazku, a tutaj pierwszy raz żywego. Potem my dla Franciszka Józefa żywiliśmy zawsze więcej sympatii jak np. dla Wilhelma lub Aleksandra i Mikołaja. On robił wrażenie raczej sympatyczne. Z polskich ministrów był wówczas Badeni na balu. Po polonezie, który był malowniczy, cesarz porozmawiał z kilkoma osobami i wyszedł, no i my także” (k. 16r–16v).
Na marginesie historii z życia towarzyskiego autorka wzmiankuje o spotkaniach i pogadankach naukowych, na które uczęszczała, aby – jak się wyrażała – „nie zardzewieć”. Do spotkań tego rodzaju należały m.in. piątki literackie, które odbywały się w Kaliszu na tajnej pensji prowadzonej przez Felicję Łączkowską. W ich trakcie uczestniczki (w zebraniach brały udział wyłącznie kobiety) wygłaszały przygotowane wcześniej referaty oraz brały udział w dyskusjach na aktualne wówczas tematy polityczne, społeczne i kulturalne. Podczas opisywanych spotkań autorka miała okazję poznać m.in. Ludwikę Dobrzyńską-Rybicką: „Pamiętam, pani Dobrzyńska-Rybicka, dzisiejszy profesor Uniwersytetu Poznańskiego, miała piękny wykład o »Weselu« Wyspiańskiego, wkrótce po jego ukazaniu się. Ja przedtem czytałam »Wesele«, ale naprawdę nic nie rozumiałam, dopiero pani Lunia rozświeciła mi w głowie, mówiąc, że to utwór proroczy, i miała rację […]. Pięknie też p. Dobrzyńska mówiła o Newmanie, który badając prawdę, doszedł do wniosku, że tylko katolicyzm ma tą rację bytu, i będąc anglikaninem, przyjął katolicyzm” (k. 10r–10v).
We wspomnieniach Garszyńskiej przykłada dużą wagę do kwestii języka polskiego i polskiej tożsamości narodowej: „Ludność [Staszyc] była przeważnie niemiecka, ale jednak byłyśmy na przedstawieniu amatorskim, polskim. Grali przeważnie rzemieślnicy. Język ich był marny, twardy, akcent niemiecki, ale w każdym razie przedstawienia takie były dowodem żywotności polskiego języka, co na Kresach było faktem bardzo dodatnim i pocieszającym” (k. 1r–1v). Zeszyt kończy relacja z pogrzebu siostry Marii, zmarłej w 1897 r.