Wspomnienia pisane w 1943-im roku
Swoje wspomnienia Anna Pogonowska rozpoczyna od przedstawienia motywów, które kierowały nią przy podjęciu decyzji o pisaniu pamiętnika. Na wstępie stwierdza więc: „Głęboko odczuwałam me życie wewnętrzne i szczególniej okres dorastania, gdy tyle w sobie przechodziłam, przeżywałam i wynalazłam, jest bardzo dla mnie drogi i pamiętny. Życie płynie swoją koleją i ja się zmieniam, bardzo się zmieniam, nie wiem czy we mnie jeszcze dużo jest rozpaczliwej, rozwichrzonej duszy podlotka i dlatego póki jeszcze dobrze pamiętam tą niedawną, a już tak dawną siebie, chcę teraz opisać. Może to zastąpi w części moje dzienniczki, które blisko trzy lata temu schowałam na strychu w Łodzi, gdy nas miano wysiedlać, i których nie spodziewam się już oglądać” (k. 1r). Pogonowska zaznacza przy tym, że nie planuje w żaden sposób komponować swojego pamiętnika, ale zapisywać wszystkie wydarzenia sprzed wojny w takiej formie i kolejności, w jakiej przyjdą jej w danej chwili do głowy.
„Wspomnienia” (w tym wypadku należy je wziąć w cudzysłów, nie wiadomo bowiem, w jakim stopniu mogą one oddawać pamięć autorki, a w jakim zaś są wytworem jej wyobraźni) sięgają bardzo głęboko w przeszłość, do okresu, gdy miała zaledwie dwa i pół roku, choć – jak stwierdza – „wspomnień z mego dzieciństwa, nawet jeszcze wcześniejszego, mam bardzo dużo” (k. 1r). Pogonowska nie rozpisuje się jednak na temat dzieciństwa, bardzo szybko przechodzi do okresu dorastania. Pisze, że była dziewczyną zamkniętą w sobie, skupioną na tworzonym w głowie świecie fantazji: „Od najmłodszych lat lubiłam bawić się sama i całą przyjemnością było dla mnie wymyślanie fantastycznych historii, w których grałam główną rolę” (k. 2v). Wspominając rodzinę, autorka pisze z żalem, że nigdy nie czuła się do końca jej częścią, była samotna, nielubiana i niedoceniana: „Starsze rodzeństwo nie lubiło mnie nigdy, Basia była malutka, a Mama nie rozumiała. O Ojcu nawet nie wspominam. Byłam samotna, a poczucie to wzmagał ten fakt, że stale wszyscy mnie krytykowali, że nawet Mama, którą strasznie kochałam, kiwała nademną głową i stale mówiła, że nie wyrosłam na taką, na jaką się zapowiadałam” (k. 3r). Z rozdartym sercem pisze o relacji z matką, o tym, że jako dziecko – w odróżnieniu od młodszej siostry – nigdy nie doświadczyła z jej strony czułości, tylko dlatego, że nigdy się o nią nie upominała: „[...] całując na dobranoc Basię odchodziła z pokoju, nie podeszłszy do mnie, ponieważ nie wołałam jej, a tylko leżąc napięta cała, czekałam by sama się do mnie się zbliżała. Leżałam więc i płakałam, a potem szeptałam do siebie: »Mamo«, ale nie myślałam o prawdziwej mamusi, myślałam o czymś, o kimś niewyrażalnym, coby mnie ukoiło” (k 3r).
Dużo miejsca w dzienniku Pogonowska poświęca swoim relacjom z chłopcami i mężczyznami. Wspomina je z reguły gorzko, pierwsze „poważne” kontakty towarzyskie z płcią przeciwną rozwiały bowiem jej wyobrażenia o własnej wyjątkowości: „Teraz widzę, że nie było wówczas tak źle, że bawiłam się jak i inne dziewczynki i podobne miałam »powodzenie«, ale wówczas ambicja moja była urażona, nie byłam pierwszą, nie byłam nawet drugą, albo trzecią” (k. 6r). Od czasu do czasu autorka wspomina także swoją młodzieńczą twórczość, szczególnie nasycone żalem i samotnością wiersze, których nikt z jej rodziny nie brał na poważnie: „Pamiętam, że Krysia przeczytawszy ten wiersz nie wiedziała czy kiwać głową nad takim smutnym, znużonym nastrojem niedorosłej dziewczynki, czy poprostu uważać go za sztuczny. Mama to przynajmniej bez wahań wszystkie moje podobne wiersze brała za nienaturalne i nieprawdziwe. Ale nie potrzebuję ci chyba powtarzać, że pisząc ten wiersz ja płakałam i bolałam nad uciekającymi latami” (k. 8r).
Okazjonalnie autorka przerywa swoją opowieść, aby przelać na papier strach i niepewność związane z wojenną teraźniejszością: „Wojna gna całą ludzkość niewiadomo gdzie. Śnieg leży naokoło, niebo jest ciemne, a ja kręcę prędko zimną korbą, żeby jak najszybciej zaciągnąć kubeł wody, żeby go schwycić i uciec – żeby nikt z parobków mnie nie widział. W domu – słyszę rozmowy o desantach, o tym, że wysiedlają całe polskie wsie i ludność umieszczają w obozach. Patrzę w lustro – mam bardzo ciemne oczy i pragnące usta i jestem taka, jaką bym chciała by mnie widział kochany” (k. 13r).
Swoje wspomnienia kończy Pogonowska na wybuchu II wojny światowej. O kolejnych latach i wydarzeniach nie jest w stanie pisać, jest nimi zbyt przytłoczona, sparaliżowana strachem. W jej ostatnich słowach z tego okresu widać jednak wewnętrzną siłę oraz nadzieję na przyszłość: „Jest rok 1943 i ja wierzę, że i dla nas dzień zaświta. I jestem jeszcze młoda i wierzę też w moje życie. Cierpienie zmiażdżyło cały świat. I nie wiadomo co z tego chaosu się wyłoni. Ale jestem młoda i muszę temu Życiu wyjść naprzeciw” (k. 37v).
Ostatnie dwie karty wspomnień obejmuje dopisek sporządzony przez autorkę w maju 1990 r., dotyczący powtarzania przez nią klasy „w wieku lat trzynastu” (k. 38r).