List Ireny Grosz do Franciszki Themerson, 1962
Pięćdziesięciopięcioletnia Irena Grosz nie traci zapału w swoich działaniach na rzecz organizacji spraw wystawienniczych i wydawniczych Themersonów w Polsce: „[...] zaczynam od sprawozdania: «figura» w ZAIKSie nazywa się Wołosiuk, nie Wojtasiuk, stąd wynikła komplikacja, ale już załatwione. Tyle, że te 2150 trzeba wpłacić przez redakcję”. Zaangażowanie autorki polega więc nie tyle na formie pośrednictwa, ile na przejęciu pełnej zaangażowania odpowiedzialności, również finansowej, za krajową karierę artystów. Jak pokazują także inne listy wymieniane przez kobiety, Franciszka często była nie tyle pytana o zdanie, ile informowana o biegu spraw, choć nie można wykluczać, że wiele z nich przyjaciółki ustalały telefonicznie lub poprzez listy, które się nie zachowały (dokumenty, którymi dysponujemy, są prawdopodobnie szczątkowym fragmentem całości wymiany korespondencyjnej). Co ciekawe, list ten pokazuje dobitnie, że Themerson nie była obojętna na polski rynek sztuki, a także troszczyła się o obecność książek męża, Stefana, w krajowym obiegu. Znikomość środków finansowych płynących z efektów działań Grosz (pieniądze, których pozyskiwanie mogłoby tłumaczyć cel tych starań, a także to, że jak można wnioskować z wielu listów Ireny, otrzymane finansowanie nie było artystom niezwłocznie przekazywane, lecz stanowiło rodzaj kieszonkowego, z którego korzystali podczas nieczęstych wizyt w Polsce) pozwala zauważyć, że zarówno list z drugiego października 1962 r., jak i całość zachowanej korespondencji rozmijają się z powszechnym wyobrażeniem na temat Franciszki Themerson jako osoby nieingerującej w obecność w krajowym obiegu artystycznym jej i jej męża prac. W tym sensie sukcesy wystawiennicze w drugiej połowie XX w. w Polsce (warszawska Zachęta 1964; Muzeum Sztuki w Łodzi, Zachęta, Muzeum Narodowe we Wrocławiu 1982) warto postrzegać jako efekt aktywności malarki.