Relacja Aurelii Kosarzewskiej
Autorka opisuje kolejno trzy okupacje podczas II wojny światowej, które przeżyła w Nowogródku.
Autorka opisuje kolejno trzy okupacje podczas II wojny światowej, które przeżyła w Nowogródku.
Autorka opisuje początkowe miesiące II wojny światowej, które przeżyła na Wołyniu pod okupacją radziecką. Mieszkała z rodzicami w Łucku. W 1939 r. przygotowywała się do egzaminów do gimnazjum. Autorka opisuje koniec edukacji w szkole podstawowej (VI klasa Szkoły Powszechnej im. Królowej Jadwigi w Łucku. Szkoła była wielonarodowościowa, ale większość uczniów była wyznania rzymsko-katolickiego. Żyli w zgodzie, a nawet się lubili. Krystyna podaje nazwiska swoich najbliższych koleżanek i z jakich rodzin pochodziły. Egzamin do wymarzonego Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki zdała z wynikiem b.
Tekst opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce 18. września 1939 r. w miejscowości Sławenty, pow. Podhajce, w Tarnopolskiem. Wojska sowieckie jeszcze nie wkroczyły. Pod wieczór Ukraińcy zaczęli się gromadzić we wsi, palili domy i mordowali Polaków. Ludzie chowali się, gdzie się dało. Autorka opisuje, jak wybito jej prawie całą rodzinę. Napastnikami byli ich sąsiedzi. Annę zaatakował jej kolega ze szkoły, ale ocalała. Uratowała ją sąsiadka, Ukrainka, której syn, kazał się jej pozbyć - nie posłuchała go. Męża Anny zatłukli w rowie na oczach ich synka, który też później zginął.
Kinga Kosiedowska opowiada o swojej pracy w szpitalu zakaźnym na Rossie w Wilnie podczas okupacji radzieckiej. Dyrektorką placówki była Żydówka. W tym czasie dużo ludzi chorowało na tyfus. Początkowo siostra Kinga sprzątała poczekalnię, potem przydzielono ją do pomocy starszej pielęgniarce. Podawała chorym naczynia do łóżka, myła je. Czasem wyręczała pielęgniarki, nauczyła się robić zastrzyki. Do szpitala przychodzili księża, ojcowie karmelici, z posługą kapłańską. W tym czasie mieszkała u sióstr bernardynek. Codziennie rano wychodziła bez jedzenia i często przez cały dzień nic nie jadła.
Autorka opowiada swoje losy jako siostry pallotynki podczas okupacji.
Autorka opisuje wojenne losy swojego męża, Stanisława Kaszubskiego. Urodził się w 1913 r. w Krakowie, do 1939 r. mieszkał we Lwowie i w Samborze, w którym jego ojciec był starostą. W lipcu 1939 r. został powołany na ćwiczenia wojskowe jako kapral podchorąży rezerwy w batalionie elektrotechnicznym w Nowym Dworze. Brał udział w kampanii wrześniowej. Wzięty do niemieckiej niewoli na Wołyniu znalazł się w obozie jeńców w Radomiu, skąd uciekł i powrócił do Lwowa. W listopadzie wstąpił do Związku Walki Zbrojnej, a w marcu 1940 r. został aresztowany przez NKWD.
Bronisława Kicka opowiada o masowych mordach ukraińskich dokonanych 29 sierpnia 1943 r. w Głęboczycy i okolicznych wsiach. Mieszkała z rodziną w kolonii Myszyno, gm. Olesk, gdzie kupili ziemię od dziedzica, Adama Podlewskiego, i założyli gospodarstwo. Pierwsze incydenty z ludnością ukraińską zdarzały się już przed wojną pomiędzy młodzieżą na zabawach. Po przybyciu Niemców na te tereny bardzo się nasiliły i stawały się coraz ostrzejsze. Niemcy rekrutowali wśród ukraińskiej młodzieży chętnych do policji. Polacy nie chcieli się angażować. Wiosną 1943 r.
Konstancja Szczepańska opowiada o masowych mordach ukraińskich, jakie miały miejsce we wsi Głęboczyca w 1943 r. Pierwsze represje w ich wsi zaczęły wczesną wiosną, kiedy UPA rozbroiła placówkę niemiecką, spaliła dwór i majątek dziedzica Krzyżanowskiego. Dziedzic wyjechał ze swego majątku rok wcześniej. Wtedy nasilły się rewizje, aresztowania i prześladowanie ludności polskiej. Autorka podaje nazwiska osób pomordowanych przez Ukraińców. Polacy chowali się w zabudowaniach, piwnicach i lasach. W dniu 29 sierpnia autorka nocowała w swego ojca, Eljasza Małeckiego.
Autorka opowiada o mordach ukraińskich na mieszkańcach wsi Grabina. Autorka wspomina, że już w dzieciństwie można było odczuć wrogość ludności ukraińskiej wobec Polaków. Nawet w dziecięcych zabawach, w momentach rozdrażnienia, dzieci pochodzenia ukraińskiego odgrażały się, że przyjdzie czas, kiedy wyrżną wszystkich Polaków. Im bliżej było wojny, tym bardziej narastało agresywne nastawienie Ukraińców wobec Polaków. Najtragiczniejszy był dzień 29.08.1943 r., kiedy wymordowano większość Polaków zamieszkujących wieś Grabinę.
Lucyna Szubert opowiada o mordach ukraińskich dokonanych na Polakach mieszkających we wsi Głęboczyca na Wołyniu. W 1943 r., kiedy miały miejsce opisywane przez nią wydarzenia, miała siedemnaście lat. W ich wsi już od początku roku 1943 r. nasiliły się represje wobec Polaków. Mężczyźni i starsze dzieci zmuszeni byli się ukrywać. Pierwsze aresztowania odbyły się już rok wcześniej. Polacy mieli zakaz poruszania się pomiędzy wioskami i kontaktowania się między sobą.