Róża Katzenellenbogen do Oskara Katzenellenbogena (Ostapa Ortwina), 31.12.1904
List z 31 grudnia 1904 r. ma dość melancholijny, enigmatyczny charakter. Autorka pisze o swoich emocjach, co wyraża się nie tylko w treści, lecz też w zmienionym charakterze pisma – niewyraźnym, zamaszystym, z dużymi odstępami. Treść listu: „Dziwi mnie naprawdę, że w dzisiejszy wieczór nie jesteśmy razem. Gdybym miała z kim wracać, byłabym dziś przyszła. Nie jest mi i w tej chwili zbyt radośnie (znowu dlaczego?), w każdym razie nie dlatego, że nigdzie nie idę na zabawę, bo nic mnie nigdzie nie ciągnie. Zresztą w ogóle w ostatnim roku powodów do radości nie było – może i nigdy nie było. Dziwi mnie, że Pan pyta, czy potrafię i odczuć, i zrozumieć to wszystko, co na myśl przychodzi o zmianie i niepewności uczuć. Przecie ja pierwsza jeszcze w Zakopanem powiedziałam, że takie myśli czasami często nawet męczą i niepokoją, że i dlatego także – –. Nie ufa Pan mnie i nie ufa sobie. Tak samo właśnie jak ja. Co by było [...], co by było wtedy? Pytanie to kręci się czasem nieustannie po głowie. Ale ja naprawdę nie wymusiłam opowiedzenia tej »historii«. Pamiętam, że gdy weszłam, zapytałam tylko, a Pan powiedział, że powie później. Ja tylko prosiłam, aby od razu powiedzieć. Być może, że nie należy nikogo o nic dwa razy pytać. Przyjdę jutro po czwartej. A może nie przyjść? Może dopiero za tydzień? Teraz czuje się brak po tygodniu, a cóż dopiero kiedy Pan wyjedzie na całe długie wieki? A gdyby Pan tu dziś przyjechał? A może jeszcze? Jeżeli nie, to niech Pan myśli o mnie o dwunastej godzinie. Tylko nie zasnąć. Do widzenia”.