Notatnik przyjaźni
Maria Dłuska opisuje historię swojej znajomości z Kazimierzem Wierzyńskim, przytacza fragmenty korespondencji, którą z nim prowadziła, i komentuje je. Wspomnienia zaczyna od 1919 r., kiedy jako studentka pierwszego roku polonistyki zachwyciła się tomem Wiosna i wino. Następnie przywołuje czas studiów doktoranckich i wojny, po zakończeniu której zajęła się pracą akademicką, skupioną na językoznawczych aspektach poezji. W całym tym okresie wygasło jej zainteresowanie Wierzyńskim. Wróciła do jego twórczości dopiero w 1963 r., kiedy jej były doktorant podarował jej przywieziony ze Stanów Zjednoczonych, miejsca emigracji Wierzyńskiego, zbiór pt. Tkanka ziemi, wyprosiwszy u autora dedykację dla niej. Książka ta zrobiła na Dłuskiej ogromne wrażenie. Napisała do Wierzyńskiego list, w którym nazwała go „poetą młodości” swojej (s. 5) i przyjacielem, nakłaniała go do powrotu do kraju, prosiła o przesłanie innych jego publikacji. Wierzyński spełnił tę ostatnią prośbę, jedną z książek opatrując dedykacją: „Pani Marii Dłuskiej z serdecznym podziękowaniem za jej łaskawy, niezapomniany list, po którym świat mi się rozjaśnił” (s. 9). Korespondencja rozwijała się, jednak w Notatniku przyjaźni Dłuska przytacza tylko kilka listów swojego autorstwa, gdyż przed wysłaniem zazwyczaj nie sporządzała kopii. Tematyka korespondencyjnego dialogu między Dłuską i Wierzyńskim rozszerzała się: rozmawiali m.in. o jego poetyce i jej pracy badawczej, twórczości innych poetów, podróżach, zdrowiu, przygotowaniach do siedemdziesiątych urodzin Wierzyńskiego i jubileuszu z okazji pięćdziesięciolecia pracy pisarskiej, a także o znaczeniu jego twórczości w historii literatury polskiej. Dłuska wspominała Wierzyńskiemu o – wynikających z sytuacji politycznej w kraju – trudnościach z publikacją napisanego przez nią artykułu o jego emigracyjnej poezji. Tekst ten ukazał się ostatecznie w „Tygodniku Powszechnym” (1964, nr 40), co oboje poczytywali za wielki sukces. Autorka Notatnika przyjaźni stwierdziła w jednym z listów, że „skoro Pan jest moim poetą, to ja z kolei powinnam stać się Pana naukowcem” (s. 24). Stawiała sobie za cel przywrócenie Wierzyńskiemu właściwego miejsca w dyskursie literaturoznawczym. Pragnęła także, by wrócił do kraju: „Wróć, a bodaj przyjedź na krótko, poznać, zobaczyć tę nową rzeczywistość, którą odrzucasz na niewidziane. Ludzie tu żyją i mogą potrzebować Ciebie. Jeżeli Ci się nie spodoba – odrzuć i wyjedź na koniec świata. Ale na ślepo nie rób z siebie nostalgicznego męczennika” (s. 26). W Notatniku przyjaźni Dłuska wspomina spotkanie ze Stanisławem Pigoniem, który przekazał jej wiadomość, że podczas zorganizowanego w Nowym Jorku jubileuszu Wierzyńskiego „były tylko dwa głosy z Polski” (Dłuskiej i Pigonia, s. 28), co naukowczyni przyjęła z rozgoryczeniem, ponieważ żyli wówczas twórcy, którzy znali Wierzyńskiego osobiście i mogliby, jej zdaniem, wziąć udział w świętowaniu (wymienia Jana Parandowskiego, Marię Dąbrowską, Annę Kowalską, Jarosława Iwaszkiewicza, Antoniego Słonimskiego). W styczniu 1965 r. Wierzyński wraz z żoną Haliną (z domu Pfeifer) osiedlił się we Włoszech, skąd nadal korespondował z Dłuską i próbował umówić się z nią na spotkanie, do którego jednak nie doszło. W jednym z następnym listów opisał swoją reakcję na wiadomość o śmierci Dąbrowskiej, z którą, jak wyznawał, przyjaźnił się przez ponad czterdzieści pięć lat. Od lipca 1965 r. poeta wysyłał listy z Londynu. O zacieśnianiu się więzi między nimi świadczy coraz swobodniejszy ton korespondencji, np. Wierzyński proponował, że zafunduje Dłuskiej bilet lotniczy, tłumacząc: „mam furę pieniędzy i nie wiem, co z nimi począć, a wreszcie że w rewanżu zaproszę się sam na popijawę w Krakowie, po której Pani pójdzie z torbami” (s. 50). Kolejne listy przychodziły z Paryża, a potem z Rzymu. Wierzyński wciąż zapraszał Dłuską do przyjazdu. Do spotkania doszło na wiosnę 1966 r. w Paryżu.