List Arnsztajnowej do Antoniego Madeja, 6 i 7 listopada 1934
List otwierają kwestie zdrowotne, Arnsztajnowa obiecuje wysłać pismo do lekarza Edmund Biernackiego (1866–1911), do którego wkrótce Madej ma się udać. Dzieli się refleksją, że doskonale rozumie, że w obecnych okolicznościach zatęsknił za zawodem nauczyciela. Wyraża wątpliwość, czy poradzi sobie materialnie; nie zna się bowiem na zasadach przyznawania emerytury i czasie oczekiwania na nią. Na zarobki literackie – jak wnosi – nie ma co liczyć, ale odradza mu powrót do nauczania, podkreśla przy tym jego talent poetycki i dziennikarski. Pyta, czy planuje wciąż pracować dla „Ogniska Nauczycielskiego” (miesięcznik lubelski), by przetrwać trudny finansowo czas. Zgłasza chęć otrzymania numeru listopadowego. Pisze o swoim wrażeniu, jakoby Czechowicz i Gralewski nie chcieli, by Związek zalegalizowano. Arnsztajnowa proponuje, by planowany wieczór poetów lubelskich wykorzystać do zorganizowania walnego zebrania, na którym uregulowano by składki oraz przedyskutowano przyszłe wydarzenia i akcje literackie. Ma zamiar przyjechać wówczas do Lublina, tymczasem pisze, że w Warszawie dopiero się urządza i z nikim nie nawiązała jeszcze kontaktu. Liczy, że Madej podczas swojego urlopu zdrowotnego również wkrótce zawita do stolicy. W części listu zapisanej 7 listopada notuje, że skontaktowała się z lekarzem, tłumacząc mu dokładnie całą sprawę. Pyta zwięźle o losy czasopisma „Dźwigary”.