List Arnsztajnowej do Antoniego Madeja, 2 stycznia 1935
W pierwszych słowach listu autorka odnosi się do kwestii nieodpowiedzialności kolegów ze Związku. Zgadza się z Madejem, że absolutnie nie można na nich liczyć, i dopowiada, że rozumie jego zniecierpliwienie oraz frustrację. Pyta, czy spotkał się z Czechowiczem, bo otrzymała od niego kartkę z życzeniami, a nie wie, czy poeta dalej przebywa w Lublinie i na jaki adres przesłać odpowiedź. Pisze, że pod koniec stycznia musi być w Warszawie z powodu rocznicy pogrzebu Jaśka (Jan Arnsztajn, syn autorki, 1897–1934). Pyta Madeja, czy objęcie przez Czechowicza nadzoru literackiego nad „Płomykiem” i „Płomyczkiem” oznacza jego odejście z redakcji. Sygnalizuje wzmagające się poczucie własnej izolacji; zauważa, że w Lublinie byłaby może bardziej przydatna, ponieważ w Warszawie nie brakuje artystów. Arnsztajnowa pyta także, czy adresat listu był u Biernackiego (Edmund Biernacki, lekarz, 1866–1911); porusza również kwestię stanu zdrowia Madeja i sprawę jego urlopu w Zakopanem. Kończy list słowami wyrazami wsparcia dla oraz życzeniami szczęśliwego nowego roku dla niego i jego rodziny.