Dziennik, t. 17
W dzienniku tym uwaga autorki skupiona jest na wydarzeniach ogólnoświatowych: sytuacji w Panamie, Libii, krajach demokracji ludowej, w USA i Europie Zachodniej. Choć w dzienniku pojawiają się wpisy na temat życia codziennego autorki, schodzą na dalszy plan. Śledząc wydarzenia ze Szwecji, Nadzinowa w bardzo ostrych słowach opisuje mieszkających tam Polaków – pisze o rzekomych turystach, którzy przez Szwecję starają się przedostać do RFN, a wydaleni stamtąd ponownie do Szwecji, utyskują na trudne warunki życia i niesprawiedliwość, równie krytycznie odnosi się jednak także do rodaków mieszkających w Szwecji na stałe: „Coraz dzielniej sobie radcy postępują. Do czego to jeszcze dojdzie, mój Boże. Była już fala prostytucji, potem – handlu, teraz narkotyki. Dobrze przynajmniej, że nie mieszka się w południowej Szwecji” (k. 64r). Szczególną uwagę diarystka przykłada do sytuacji w Bloku Wschodnim. Śledząc mniej i bardziej oficjalne przekazy, jest rozdarta w swoich przemyśleniach na temat przyszłości Polski – z jednej strony w bieżących wypadkach upatruje zwiastunów radykalnych zmian, z drugiej ma wątpliwości, czy nie jest to powtórka sytuacji z wielu wcześniejszych „odwilży” w krajach socjalistycznych: „Jestem przekonana, że w Polsce sprawy muszą wkrótce przyjąć jakiś drastyczny obrót. Tak to dalej nie może być: te rozgrywki rządu ze stumanionym i zgnębionym społeczeństwem. Ale ja tak sobie dumam, a przecież sprawy tak się toczą latami i na Węgrzech, i w Rumunii, w Jugosławii i w Czechach” (k. 16r). Od przełomu lutego i marca 1989 r. wydarzenia w Polsce stają się głównym obszarem zainteresowań Wandy Nadzinowej – dzień po dniu spisuje najważniejsze informacje o przebiegu obrad Okrągłego Stołu, strajkach i protestach. Jest podekscytowana wiadomościami z ojczyzny, choć obawia się także, że rozmowy rządu i opozycji przeciągną się za bardzo, a ich treść rozmyje, w efekcie czego opozycja straci szansę na wprowadzenie jakichkolwiek znaczących zmian w kraju: „Wczoraj BBC i RWE mówiły o impasie w rozmowach. Można było tego oczekiwać. Zagadają sprawę. Co to jest z Polakami – nie można nic jakoś zorganizować. Potem żal straconej okazji” (k. 57v). W innym miejscu – za Tadeuszem Konwickim – pisze o sytuacji w Polsce w następujący sposó: „[...] sprawy polityczne podzieliły społeczeństwo. Pozrywały się stare przyjaźnie, kontakty” (k. 88r). Nadzinowa w krytycznym tonie wypowiada się na temat przygotowań Solidarności do wyborów parlamentarnych w 1989 r., przy okazji w zawoalowany sposób krytykując poziom intelektualny Polaków: „No bezkrytyczny zachwyt nad USA to sprawa znana, ale chyba poziom tej kampanii Solidarności nie jest zbyt przemyślany. Fedorowicz, gdy go czasem słyszę, jest żałosny. Ale może tak trzeba, może to właśnie przemawia do ludzi w Polsce. I Pietrzak podoba się przecież wszystkim, nawet elicie intelektualnej” (k. 90r).
Niektóre przeczytane i zasłyszane wiadomości skłaniają autorkę do refleksji nad życiem swoim i jej bliskich. Przypomina sobie dzień aresztowania matki przez gestapo, rozpamiętuje traktowanie jej samej oraz jej męża przez otoczenie w późniejszych latach: „Czuję się taka opuszczona, od Boga i ludzi. Dlaczego tak jest? Prawie nie wspominam Stasia ani Matki, a jeżeli to w kontekście różnych wiadomości, które uświadamiają mi, jak oni oboje byli źle i niesprawiedliwie traktowani. Ano, nie umieli się odpowiednio »ustawić« nigdy” (k. 31v). Wyjątkowo często wspomina o matce – porządkując jej notatki i pracując nad książką o niej, autorka czuje żal, że jej własna matka wstydziła się tego, że nie była w stanie zapewnić córce dzieciństwa na odpowiednim poziomie. Odbiór Nadzinowej jest zgoła inny – uważa, że lata przeżyte w biedzie, kiedy miała możliwość przebywania z matką, były jednymi z najszczęśliwszych w jej życiu.
W dzienniku znaleźć można także gorzkie wzmianki autorki na temat jej syna Jacka. Komentując jego pomysł podjęcia pracy w zawodzie elektryka w szwedzkiej marynarce wojennej, diarystka w niewybrednych słowach wypowiada się o współczesnych sobie Polakach: „Ten chłopak jest niesamowity. Jeździć 40 km do pracy... w dodatku źle płatnej no i to praca fizyczna [...]. A co z ukochanymi wyjazdami do Polski? Co za pomysły! Nigdy słowa rozsądku i dziś znowu dyskusja, gdy powiedziałam, że wszystkim naszym znajomym w Polsce dobrze się powodzi. On nie rozumie, że Michał nie przyjedzie tu, ani Felinka, bo im się to »nie opłaca«. Tak jest mentalność współczesnego Polaka” (k. 8r).
Wiele miejsca w dzienniku zajmują również zapiski na temat czytanych książek oraz wydawanych publikacji, szczególnie tych, które w jakiś sposób łączą się z ludźmi osobiście znanymi przez Wandę Nadzinową. Nie brak tu informacji na temat książek Marii Kuncewiczowej, Natalii Iwaszkiewiczowej i Jarosława Iwaszkiewicza, Marii Dąbrowskiej, czy Alana J.P. Taylora.