publikacje

Wróć do listy

Dziennik 4.04.1961 – 3.04.1962

Dziennik prowadzony przez Annę Pogonowską od kwietnia 1961 r. do kwietnia 1962 r. koncentruje się na życiu osobistym autorki, które zdecydowanie przyćmiewa wpisy dotyczące jej pracy pisarskiej. Diarystka szeroko rozpisuje się o swoich relacjach z mężem, problemach finansowych, poczuciu zamknięcia w ciasnych ramach gospodarstwa domowego. Na jednej z pierwszych kart zamieszcza jednak informację, że celowo nie będzie pisała w dzienniku o swoich dzieciach: „Nie piszę o dzieciach, bo musiałabym stworzyć księgę tylko o nich. O tych dwóch nowych różnych powstających osobowościach, które są mną i są nie mną, które zbyt kocham i za które zbyt czuję się odpowiedzialna, żeby wtłaczać je w ten pamiętnik poświęcony memu egoizmowi, mym pasjom i wynurzeniom jałowym i bezpożytecznym” (k. 21v). Pomimo tej deklaracji w dzienniku można znaleźć dużo informacji na temat relacji Pogonowskiej z jej dziećmi, szczególnie z córką. Elżbieta jest nieustannym źródłem zmartwień autorki, z wiekiem dystansuje się bowiem od matki, wprost deklaruje, że nigdy nie będzie dzieliła się z nią jakimikolwiek przemyśleniami na temat własnego życia; zdecydowanie bliższy jest jej ojciec, z którym autorka dziennika nie jest w stanie się porozumieć.

Kolejnym ważnym tematem z życia codziennego Pogonowskiej jest sprawa jej rodzinnego majątku w Tarnowskiej Woli i kłopotów z rolnikami dzierżawiącymi od niej i od jej matki tamtejsze grunty. Mieszkańcy wsi mieli zawrzeć ciche porozumienie z miejscowymi władzami, na mocy którego przestali płacić podatki i „kontyngenty” oraz wskazali Pogonowskie jako jedyne winne całej sytuacji. Trwające miesiącami spory przyprawiają autorkę o bóle głowy, brakuje jej sił, aby cały konflikt relacjonować na bieżąco: „Nie piszę szczegółów o prawno-administracyjno-ustrojowo-łapówkowych super-komplikacjach z Tarnowską Wolą na tej samej zasadzie, która każe mi milczeć o harowaniu i.t.d. Musimy tą sytuację z naszą pseudo-własnością zakończyć, bo inaczej zagryzie nas ten ustrój” (k. 57v).

Sprawa Tarnowskiej Woli jest niejedynym wątkiem dziennika, w kontekście którego Pogonowska krytykuje polski system komunistyczny. Ma żal do swojej epoki za wszechobecne zakłamanie oraz zmuszanie inteligentek do pracy fizycznej: „Bardzo jestem zmęczona. W Rawie pół dnia tkwiłam w urzędach potem chodziłam z drogą Zosią Prądzyńską i przyplątanym aplikantem Szczepańskim. Zosia mecenasuje przez pięć dni w tygodniu w Rawie, zabiegana, zabiedzona. Ona, moje koleżanki, jakie wszystkie jesteśmy zamęczone. Od pokoleń nasze babki nie pracowały fizycznie. Teraz harujemy, spychani i spychane przez silniejszy fizycznie element proletariacki. Silniejszy i prymitywniejszy” (k. 7r). W innym miejscu pisze z kolei o swoim „zniewoleniu” przez system: „Nie wiem. Nic nie wiem. Niczym nie jestem w stanie się smucić. Ta tępa rezygnacja kłopocze mnie lecz przeciwko czemu mam się rzucać? W tej epoce gdzie niewolniczo zaplątana jestem w garnkach i proletariacie” (k. 90r).

Wiele gorzkich słów Pogonowska kieruje pod adresem swych znajomych pisarzy. Zazdrości im swobody, możliwości oddania się wyłącznie pracy intelektualnej bez konieczności przejmowania się codziennymi sprawami: „Gdy słucham o trybie życia moich kolegów, ściska mi się serce. Ja zaharowana wśród drobnomieszczańskiego i patologicznego krzyku mego biednego męża, ja wtłoczona w konieczność której nie chcę, że inne słowa przemilczę” (k. 15v). W innym miejscu z bólem pisze, że decyzją o prowadzeniu domu zadeptała swoje literackie powołanie: „Chciałabym wykonywać wszystkie swe obowiązki, rezygnować ze wszystkiego jak bóstwo. Bo tylko bóstwo może wchodzić w garnki, wiedząc że depcze swe bóstwo. Więc deptałam. Ale jestem jedynie człowiekiem więc jeśli gardziłam życiem i jego perspektywami to gardziłam także mym intelektem i poezją. Nawet mistycy nie robią tego co ja ze sobą zrobiłam. Rzuciłam siebie jak ochłap” (k. 31v). Pogonowska czuje się zmęczona małżeństwem, wykorzystywana, ograniczana, zmuszana przez męża do podejmowania dodatkowej pracy zarobkowej, której – jak sama pisze – nie potrzebuje: „[...] Jurek mi każe opracowywać cech murarzy, taką broszurę, a przecież ja i tak bez tego z 1000 zł co miesiąc zarobię. Sam płaci teraz 9000 zł za swoją wycieczkę do Włoch. We Francji stracił 20.000 zł. Auto jest kupione prawie w całości za moje pieniądze z Tarn. Woli. Piszę o tych ochydnych rzeczach dlatego, że tak się czuję wykończona w tych obowiązkach” (k. 51r).

Pisząc o współczesnej poezji, Pogonowska często zastanawia się, w jaki sposób powinna być współcześnie tworzona literatura: „Istnieje kryzys słowa, lecz słowo i prawda to może co innego – mimo Logosu. A może tylko nasza epoka ma wykrystalizować oczyścić słowo. Jakże mam pisać wiersze, sztucznie łamiąc ciemność, wymyślną linią, co powinnam robić ja pisująca wiersze które chcą być Prawdą. Białoszewski zagryza słowa. Jak je hodować by żyły. Swoim cierpieniem? Raczej szczerością i.t.d.” (k. 39v-40r). O samej sobie z dumą jednak pisze jako o niedzisiejszej, o wytworze innego świata, w którym wciąż tkwi. Z zadowoleniem przyjmuje porównania jej wierszy do utworów Norwida, sama twierdzi, że jest pod wieloma względami lepszą poetką niż np. Krzysztof Kamil Baczyński. Ma jednak żal do wydawnictw, którym zdarza się odrzucać jej teksty ze względu na zbyt małe zaangażowanie ich treści w problematykę socjalistyczną: „[...] odebrałam z wydawnictwa prozę, bo w takim kształcie wcale jej nie chcą. Według nich, powinnam jednoznacznie ocenić zło i dobro, a system wartościowania jest jak wiadomo jeden: marksistowsko-leninowski, tak brzmi nazwa, a w rzeczywistości chamsko-drobnomieszczański” (k. 66v).

W dzienniku znaleźć można także wyjątkowe wyznanie Pogonowskiej, wskazujące, że interesowały się nią także kobiety, co autorka odbiera jako krępujące: „Nie wspomniałam, że kiedyś piłam na tarasie Agawy kawę z E. Dąbrowską. Powiedziała, że śniłam się jej bardzo lirycznie i erotycznie. Gdy żartobliwie zapytałam z jakim partnerem odpowiedziała »ze mną«. Zgłupiałam. Próbowała podtrzymać ten temat. Uff. Niewiele będzie z tej znajomości, w każdym razie nie przyjaźń” (k. 27v).

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
Łódź, Dobrichow, Praga, Brno, Jastarnia
Opis fizyczny: 
20,5 CM ; 100 K.
Postać: 
zeszyt
Technika zapisu: 
rękopis
Język: 
Polski
Dostępność: 
dostępny do celów badawczych
Data powstania: 
Od 1961 do 1962
Stan zachowania: 
Dobry
Sygnatura: 
5368/18
Uwagi: 
Dziennik prowadzony niebieskim i czarnym długopisem. Nieliczne skreślenia i poprawki.
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Główne tematy: 
Poezja, łódzkie środowisko literackie, małżeństwo, macierzyństwo, kontakty literackie.
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1961 do 1962
Nośnik informacji: 
papier
Gatunek: 
dziennik/diariusz/zapiski osobiste
Tytuł ujednolicony dla dziennika: