Dziennik: 1.03.1907–11.01.1908
Dziewiąta część dziennika Marceliny Kulikowskiej, obejmująca okres od marca 1907 do stycznia 1908 r. W tym zeszycie autorka notuje swoje przemyślenia w związku z osobą Helenki (Heleny Witkowskiej). Ocenia, że nie jest ona pesymistką, ale jest też schematyczna i niektóre zdania powtarza, nie wnikając w ich głębsze znaczenie. Przyznaje, że żyją z sobą, analizuje też relację, jaka się między nimi wytworzyła. Zauważa, że Helena wciąga ją w swoje koła towarzyskie, na co autorka pozwala niechętnie i czuje, że wynika z tego więcej szkody niż korzyści. Zdaje sobie sprawę, że w stosunku do Heleny żąda zbyt wiele, jeśli chodzi o jej upodobania, musi więc trochę obniżyć wymagania, a „[...] siebie zamknąć i wydzielać tylko tyle, ile tamta strona podźwignąć zdoła” (k. 19v). Dużo miejsca diarystka poświęca analizie własnej osobowości: opisuje warstwy, z których się składa, rozróżniając tę, która pozwala jej porozumiewać się z ludźmi, tę, dzięki której wydaje sądy i opinie, nabytą przez doświadczenie naukowe, oraz tę najgłębszą, która najczęściej umyka opisom. Zarzuca sobie naiwność, przywołując sytuacje, w których została oszukana. Nie chce być jak inni, ale też nie potrafi do końca być sobą. Znów pojawiają się w dzienniku refleksje na temat kobiet i mężczyzn oraz różnic między nimi: mężczyźni częściej działają poza prawem, podczas gdy kobiety wierzą w autorytety. Według niej pospolite kobiety są odważniejsze niż mężczyźni i inne kobiety, idą przez życie bez wahań, ponieważ nie tracą czasu na rozmyślanie i analizowanie zdarzeń. Na kolejnych stronach odnotowuje swoje przemyślenia związane z lekturami oraz pisarzami. Stefanowi Żeromskiemu i jego Dziejom grzechu zarzuca brak taktu, uważając, że sztuka nie powinna wzbudzać niesmaku, a sam Żeromski rozkochał się w brudzie i niemoralności. O Staisławie Wyspiańskim pisze, że naród ukochał go mimo tego, że Wyspiański kpił z polskiej historii w Weselu czy Wyzwoleniu. Maria Konopnicka – według niej – stoi na piedestale i boi się uczynić cokolwiek, co by sprawiło, że się z niego ześlizgnie, bo wówczas czar wokół niej pryśnie. Kulikowska siebie postrzega jako poetkę, która nie stroni od długich form literackich. Wśród zaplanowanych tekstów pojawia się także spisanie historii życia, a dokładnie – historii duszy. Zdaje sobie sprawę z trudności, jakie niesie takie osobiste pisanie, ale nie zgadza się z twierdzeniem, że w takich przypadkach dochodzi do przeinaczeń.