1939–1945 r.
Wspomnienia Zofii Lindorf z okresu II wojny światowej, spisane w latach 1969–1971. Po opuszczeniu mieszkania w początkach września 1939 r. autorka zatrzymała się u znajomych razem ze swoją pokojową Stefanią Świderską i dwiema suczkami, Fiakką i Florą. Potem z aktorką Haliną Jezierską i jej matką przeniosły się do innego, czteropokojowego mieszkania (pozostawionego przez Żyda – Jakuba Krolla, który wyemigrował wcześniej do Wielkiej Brytanii) przy ul. Wilczej 8, mieszkało tam już aktorskie rodzeństwo: Janina Romanówna i jej brat Mieczysław z pokojową i psem, a także Katarzyna Breza (żona Tadeusza Brezy). Na parterze budynku w czasie kampanii wrześniowej mieściło się dowództwo wojskowe tego odcinka miasta, a w bramie był punkt pomocy dla żołnierzy wracających z frontu. Autorka, pracując tam przez pewien czas, dowiedziała się od jednego z żołnierzy o śmierci Jerzego Węgrzyna (bratanka Józefa), który zginął w obronie Warszawy na początku września 1939 r. Diarystka opisała bombardowania trwające w czasie walk o Warszawę. 23 września w dom przy Wilczej 8 trafiła bomba, wszyscy uciekli do sąsiedniej kamienicy. Wkrótce ogłoszono kapitulację. Autorka wróciła do domu przy ul. Uniwersyteckiej 1. Odkryła, że mieszkanie zostało zniszczone wskutek bombardowania, a do zamieszkania nadawała się wyłącznie kuchnia, gdzie ulokowała pokojową i suczki, a sama zajęła pokój w sąsiednim mieszkaniu.
Na początku października diarystkę odwiedził Rajmund Sosiński, mąż jej kuzynki, Jadwigi z Waśniewskich, i poprosił, żeby była obecna podczas porodu ich dziecka. Lindorf udała się więc do lecznicy przy ul. Złotej, gdzie w prowizorycznych warunkach 4 października urodziła się Marta Sosińska, przyszła pianistka. Autorka z grupą koleżanek od października 1939 r. pracowała przez pół roku w kawiarni Bodo, która mieściła się w podziemiach ocalałej kamienicy przy ul. Foksal. W kawiarni tej pracowały też m.in. Mieczysława Ćwiklińska i Maria Malicka. Przez jakiś czas występował tam Mieczysław Fogg. W kwietniu 1940 r. Zofia Lindorf wspólnie z koleżankami aktorkami otworzyła własną kawiarnię pod nazwą U Aktorek, zlokalizowaną przy ul. Pięknej 12 w pałacyku Radziwiłłów. W listopadzie 1939 r. zmarła babcia Zofii, Ida Lindorf ze Straszewskich, która została pochowana w rodzinnym grobowcu na Powązkach. Kilka dni później autorce udało się odwiedzić w Kutnie matkę, której nie widziała od wybuchu wojny. W lecie 1940 r. Anna Lindorf została wysiedlona z mieszkania w Kutnie. Była wieziona razem z innymi mieszkańcami pociągiem towarowym na wschód, w pobliżu Lublina udało jej się uciec w trakcie przeładunku. Pomógł jej pracownik kolei, który przenocował ją w swoim domu, a potem dał pieniądze na przejazd do Lublina. Tam zatrzymała się u rodziny, a potem przyjechała do Warszawy, gdzie zamieszkała razem z córką.
Autorka wspominała o aresztowaniach, łapankach i egzekucjach dokonywanych na ludności cywilnej. W trakcie wojny zginęło wielu jej znajomych, m.in. adwokat Jerzy Dorożyński, aktor Jerzy Roland. Po zabójstwie dokonanym przez podziemie na dyrektorze Theater der Stadt Warschau (dawny Teatr Polski) Niemcy rozpoczęli masowe aresztowania osób związanych z polskim teatrem. Zatrzymana została m.in. Elżbieta Barszczewska, pracująca w kawiarni U Aktorek, co było ciężkim przeżyciem dla całego zespołu. Wkrótce, ku radości koleżanek, została uwolniona. Podczas pracy w kawiarni w okupacyjnych warunkach, aktorki połączyła szczególna więź: „Zżycie się koleżeńskie w kawiarnianej pracy dzień po dniu w tych okrutnych czasach, to nie to, co dawniej w teatrze, kiedy się spotykało raz z tą, raz z inną obsadą sztuki […]. A w kawiarni przez kilka wojennych lat dramatycznych, co dzień razem w tej samej grupie, w tym samym zespole. Zdawało by się, że załączy nas na zawsze, na wieki scementuje” (k. 34). Po wojnie ich drogi w większości przypadków rozeszły się. W 1943 r. w miejscu, gdzie funkcjonowała kawiarnia U Aktorek, hitlerowcy utworzyli dzielnicę niemiecką i zespół przeniósł się na ul. Mazowiecką 5 do pałacyku Łubieńskich. Ze względu na większy lokal grupa została powiększona o kolejne osoby, m.in. Barbarę Kościeszankę, Antoniego Różyckiego, Zdzisława Karczewskiego, Władysława Staszewskiego.
W 1942 r. Zofia Lindorf ponownie wyszła za mąż, co oceniła później jako pomyłkę: „1 lutego 1942 roku stało się to, co nazywam moim poślizgiem okupacyjnym, czyli – odbył się mój ślub w kościele św. Jakuba z Aleksandrem Gintowtem. Już od miesięcy był opętany miłością, obiecując opiekę nade mną i moją Matką w tych strasznych czasach […]. Opory moje były wielkie, presja mojej Matki i przekonywania – forsowne. Gintowt należał do wojskowej organizacji podziemnej. Był dobrym Polakiem i to były w moich wahaniach plusy, a przeważył szalę na jego korzyść fakt, że aby mnie zjednać – zabił w ciemnościach na pustej ulicy Niemca. Tak, zrobił to, ale… ukrył przede mną swój alkoholizm. Ten mój krok był straszliwą omyłką, na niej załamała się moja życiowa linia romantyczna. Kiedy powiedziałam wreszcie to nieszczęsne »tak«, dodałam jednocześnie: »nie kocham pana – i jeśli się jeszcze kiedyś w kim zakocham, pan pierwszy się o tym dowie ode mnie«. I tak też było, kiedy w 1946 roku poznałam Stefana” (k. 34–35).
W lipcu 1944 r. autorka wyjechała z matką do Podkowy Leśnej. Anna Lindorf wróciła do Warszawy, zabierając ze sobą suczki córki. Zofia namawiała pod koniec lipca matkę do powrotu do Podkowy, ona jednak postanowiła zostać w Warszawie. Wkrótce, 1 sierpnia, wybuchło powstanie. Dwa tygodnie później autorka wspomnień dostała wiadomość od matki, że razem z mężem Zofii przebywają w obozie przejściowym w Pruszkowie. Diarystce udało się przedostać na teren obozu dzięki sfałszowanym dokumentom – udawała pielęgniarkę. Uzyskała pozwolenie na wyprowadzenie pięciu osób. Nie zastała tam jednak matki ani męża, okazało się bowiem, że zostali poprzedniej nocy wywiezieni przez Niemców. Wyprowadziła więc pięć przypadkowych osób, a następnie rozpoczęła nieskuteczne poszukiwania w szpitalach i rozsyłała listy po innych obozach. W Podkowie Leśnej, aby się utrzymać, handlowała owocami, słodyczami, pieczywem, a potem też alkoholem. Do wynajętego lokum zaczęli zjeżdżać znajomi uciekający z Warszawy, wkrótce więc dom był pełen ludzi. Na stałe z Zofią Lindorf mieszkała Halina Jezierska. Pewnego dnia w Podkowie Leśnej zaczęły się masowe aresztowania. Gdy Niemcy zbliżali się do wilii, w której mieszkała autorka, wpadła na pomysł, aby udawać, że w domu panuje gruźlica. Nakazała Jezierskiej położyć się do łóżka i wyglądać na chorą dziewczynkę. Sama ucharakteryzowała się naprędce na starszą kobietę, aby udawać, że jest jej matką. Niemcy uwierzyli i opuścili z przestrachem willę. Potem Zofia Lindorf zamieszkała z Elżbietą Barszczewską w willi Trapszów. Tu niespodziewanie dołączyła kolejna lokatorka – suczka o imieniu Puca, którą zaopiekowała się autorka pamiętnika.
Zimą diarystka postanowiła opuścić Podkowę, udała się do Krakowa, a następnie do Zakopanego, gdzie miała nadzieję znaleźć jakąś pracę. Zabrała ze sobą nową towarzyszkę Pucę i wsiadła do pociągu jadącego do Częstochowy. Tam miała przesiąść się do pociągu do Krakowa, została jednak z niego wyrzucona przez niemieckiego żołnierza. Przenocowała u wuja i kolejnego dnia podjęła ponownie próbę dostania się do Krakowa. Tym razem się udało. W Krakowie zatrzymała się u swojej przyszywanej ciotki, Janiny Otorowskiej. Dowiedziała się wtedy, że jej mąż Aleksander przebywa w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen. Wykorzystując różne kontakty, starała się o uwolnienie go, jednak bezskutecznie. W końcu wyjechała do Zakopanego, gdzie dzięki pomocy Kornela Makuszyńskiego znalazła lokum w willi Kmicic. Wkrótce zetknęła się z osobami ze środowiska teatralnego, z którymi utworzyła filię ZASP. Podczas pobytu w Zakopanem do Zofii Lindorf dotarła wiadomość o matce, która przebywała w obozie koncentracyjnym Ravensbrück. Podano również, że można starać się o jej uwolnienie w Berlinie. Zofia Lindorf szybko znalazła adwokata i wysłała podanie pod wskazany adres. Nigdy nie otrzymała odpowiedzi i nie zobaczyła już swojej matki. W kwietniu 1945 r. diarystka wyjechała z Zakopanego do Warszawy, a następnie do Nałęczowa, do domu zarządzanego przez Ministerstwo Kultury i Sztuki.