Lindorf, Zofia [dziennik]
Wspomnienia aktorki Zofii Lindorf to pięć zeszytów-rękopisów oraz cztery tomy maszynopisów (trzy tomy pamiętnika Silva rerum i tom wspomnień z okresu II wojny światowej). Obejmują cały okres życia autorki, a nawet lata wcześniejsze (ze wspomnień matki, Anny Lindorf).
W pamiętniku Silva rerum diarystka opisała okres od 1901 r. do 1939 r., czyli od momentu poznania się jej rodziców (Anny Waśniewskiej i Karola Lindorfa) do wybuchu II wojny światowej. Wspomina dzieciństwo spędzone w Lublinie, a następnie w Rosji, gdzie przez pewien czas pracował jej ojciec. Potem rodzina przeniosła się do Warszawy, gdzie Zofia rozpoczęła naukę w szkole Jadwigi Kowalczykówny. Autorka opisała wybuch I wojny światowej, który rozdzielił jej rodziców. Przez pewien czas mieszkała z matką w Ostródzie, a dopiero po zdobyciu przez Niemców Warszawy w 1915 r. rodzina mogła znowu zamieszkać razem. Po 1918 r. Zofia ukończyła Gimnazjum im. Marii Konopnickiej. W szkole zaczęła interesować się teatrem i marzyć o karierze aktorskiej. Planom tym byli przeciwni jej rodzice, uważając aktorstwo za niegodne jej zajęcie. Diarystka zaczęła więc w tajemnicy przed nimi uczęszczać na kursy wokalno-dramatyczne Jadwigi Hryniewieckiej. Ostatecznie rodzice, widząc upór córki, pogodzili się z jej wyborem. Zofia po ukończeniu kursów została zatrudniona w Teatrze Letnim, a potem w Teatrze Narodowym. Poznała wówczas Józefa Węgrzyna, z którym zaczęła się spotykać. Mimo że dostrzegała już na wczesnym etapie związku licznych wad partnera (alkoholizm, chorobliwa zazdrość), postanowiła wyjść za niego za mąż, licząc na to, że ukochany się zmieni. Nie nastąpiło to jednak, a sytuacja się pogarszała. W 1938 r. zdecydowała się na rozwód. Jednocześnie rozwijała się jej kariera aktorska: występowała w licznych przedstawieniach, a także w filmach i słuchowiskach radiowych. Autorka opisała swoje doświadczenia z pracy na scenie i współpracę z innymi aktorami (m.in. Juliuszem Osterwą, Marią Dulębą, Józefem Chmielińskim, Aleksandrem Węgierko, Antonim Różyckim).
Kolejne pod względem chronologii wydarzeń są wspomnienia z okresu wojennego (1939–1945). Aktorka przez pewien czas mieszkała w Warszawie, gdzie w 1940 r. dołączyła do niej matka, która uciekła z transportu wiozącego ją z Kutna na wschód Polski. Autorka pracowała w tym czasie wspólnie z koleżankami po fachu w kawiarniach: Bodo, a potem U Aktorek. W 1942 r. wyszła ponownie za mąż, za Aleksandra Gintowta, co później oceniała jako swój życiowy błąd. W 1944 r. wyjechała z matką do Podkowy Leśnej. Anna Lindorf chciała jednak wrócić do Warszawy, Zofii nie udało się jej zatrzymać. Nigdy więcej już nie zobaczyła swojej matki, trafiła ona bowiem do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück, gdzie zginęła. Diarystka pozostała w Podkowie Leśnej, w której po wybuchu powstania warszawskiego osiedliło się wielu uciekinierów ze stolicy. Po jakimś czasie udała się do Krakowa, a następnie do Zakopanego. Po zakończeniu II wojny światowej znalazła lokum w Nałęczowie, w domu zarządzanym przez Ministerstwo Kultury i Sztuki.
Pamiętniki z okresu powojennego koncentrują się przede wszystkim na osobie trzeciego męża Zofii, Stefana Martyki. Diarystka poznała go w 1946 r., gdy był wicedyrektorem Teatru Polskiego. Rozwiodła się z Aleksandrem i postanowiła poślubić Stefana mimo początkowych trudności związanych z nękaniem przez jego pierwszą żonę. W trzecim małżeństwie autorka czuła się bardzo szczęśliwa i spełniona. Szczęście jednak nie trwało długo, w 1951 r. Martyka został zamordowany przez członków podziemnej organizacji Kraj, co miało związek z prowadzeniem przez niego propagandowej audycji radiowej Fala 49. Rankiem 9 września kilku mężczyzn dostało się do ich mieszkania, autorka została uderzona w tył głowy i straciła przytomność, a gosposia, dotkliwie pobita, doznała wstrząsu mózgu. Martyka został postrzelony w głowę, po czym zmarł. Zofia, zabrana do szpitala, nie mogła przez kilka dni dowiedzieć się, jaki jest stan męża. Dopiero po trzech dniach poinformowano ją o jego śmierci. Potem nastąpiło śledztwo, uciążliwe dla pogrążonej w rozpaczy kobiety przesłuchania i okazania podejrzanych. Diarystka przez długi czas nie mogła otrząsnąć się po traumatycznych wydarzeniach. Pomogły jej jednak leczenie (o którym brak bliższych informacji) i wiara.
Wśród rękopisów Lindorf znajdują się też dzienniki z lat 60. XX w., poświęcone przede wszystkim refleksjom o ówczesnym teatrze. Według autorki spektakle z tego okresu reprezentowały znacznie niższy poziom niż teatr dwudziestolecia międzywojennego. Dlatego często krytycznie odnosiła się do przedstawień, które oglądała, gdy sama już była na emeryturze. Ważnym aspektem życia Zofii Lindorf była religia, która szczególnie istotna stała się po śmierci jej ostatniego męża. Diarystka stwierdziła, że w tym czasie zaczęła pogłębiać swoją wiarę m.in. dzięki rozmowom z ks. Janem Zieją. Modlitwa pomogła jej pogodzić się z tragicznymi wydarzeniami, które ją spotkały, i odnaleźć spokój wewnętrzny. Autorka wierzyła jednak też we wróżby – motyw ten pojawia się często w jej zapiskach, począwszy od wspomnień z młodości jej matki. Miała ona bowiem usłyszeć przepowiednię, według której poślubi mężczyznę o inicjałach „K.L.". Wspomina też o wróżbach dotyczących tragicznej śmierci jej męża i dziwnym zjawisku, które widziała nad ranem w dzień zamachu na podwórku – w postaci cienia, który uznała za znak złowróżbny. W życiu autorki dużą rolę odgrywały zwierzęta, szczególnie psy. Jak wspomina już w Silva rerum, psy były od zawsze nieodłącznie związane z jej rodziną (np. Tumry). Była zwłaszcza miłośniczką terrierów tybetańskich. Tej rasy były jej suczki, do których była bardzo przywiązana (zwłaszcza do Fiakki i Flory). Ponadto diarystka określała siebie jako miłośniczkę zwierząt i przeciwniczkę cyrków oraz ogrodów zoologicznych.