Wspomnienia Anny Jurkanis
Autorka opowiada o swojej i męża działalności w AK oraz o zesłaniu na daleką Syberię, na Kołymę. W tekście znajdują się wypowiedzi męża Anny, w których opowiada on o rozbiciu jego oddziału i aresztowaniu.
Autorka opowiada o swojej i męża działalności w AK oraz o zesłaniu na daleką Syberię, na Kołymę. W tekście znajdują się wypowiedzi męża Anny, w których opowiada on o rozbiciu jego oddziału i aresztowaniu.
Autorka pisze o wydarzeniach historycznych z okresu II wojny światowej. O napaści Niemiec na Polskę we wrześniu 1939 r., o zniszczeniach wojennych, milionach ofiar, o okupacji i okrucieństwie SS. Wspomina o ucieczce rządu polskiego do Rumunii i potem powstaniu nowego rządu we Francji. O umowie Sikorskiego z Rosjanami i utworzeniu Armii Andersa, dzięki czemu udało się wyprowadzić tysiące Polaków zesłanych w głąb ZSRR. O Armii Berlinga. Pisze o bohaterstwie polskich żołnierzy walczących na różnych frontach, o Monte Cassino, o Lenino.
List do dr Sonji Staar z Gedenkstätte Buchenwald (Mauzoleum w Buchenwaldzie). Autorka odpowiadała na list doktor Staar z 25 października 2003 r., w sprawie Mieczysława Lurczyńskiego. Staar pisała do niej w związku z poszukiwaniem informacji na temat więźniów obozu - artystów, którzy tworzyli w tych ciężkich warunkach. W 1999 r. ich muzeum prezentowało wystawę pt. „Leben. Terror. Geist” [„Życie, terror, duch”], na której zaprezentowano twórczość ok. 80 artystów i intelektualistów, którzy byli więźniami obozu Buchenwald. Wtedy nie mieli jeszcze informacji na temat Lurczyńskiego.
Krystyna Stankiewicz napisała o swojej działalności w Armii Krajowej (1943–1945). Do pracy w Ruchu Oporu wstąpiła w lipcu 1943 r. przy grupie sabotażowo-dywersyjnej PKP w Piotrkowie Trybunalskim. Placówka ta miała za zadanie uszkadzanie linii kolejowych, przecinanie linii telefonicznych, uszkadzanie wagonów, podpalanie transportów kolejowych, magazynów okupanta. Po zaprzysiężeniu Krystyna przyjęła pseud. „Kasia”. Jej głównym zadaniem był kolportaż prasy. W mieszkaniu autorki przy ul. Krakowskiej, a później ul. Garncarskiej, był punkt dla skoczków.
Autorka, powołując się na rozmowę telefoniczną z adresatem, przesyła mu notatkę na temat walk powstańczych na Czerniakowie, przyczółku trzymanym z najwyższym wysiłkiem, by umożliwić Armii Czerwonej pomoc powstańcom.
W swej notatce nawiązuje do słów Ambasadora Federacji Rosyjskiej skierowanych do uczestników Powstania Warszawskiego, który mówiąc, że nie wolno przepisywać historii na nowo, podkreślił wspólne polsko-sowieckie walki w czasie Powstania. Halina Martin, jako naoczny świadek, stanowczo zaprzecza, jakoby były jakiekolwiek wspólne działania.
Autorka pisze o doktorze Grzegorzu Nowiku, którego poznała wiele lat wcześniej, w czasach PRL. Zgłosił się wówczas do niej w poszukiwaniu dokumentacji dotyczącej harcmistrza Kazimierza Sroki. Chciał dowiedzieć się czegoś o patronie praskiej drużyny harcerskiej, do której należał. Urodzony na Grochowie Nowik miał potrzebę pisania o tamtejszych ulicach i mieszkańcach. Dotarł do obszernej dokumentacji, ukazującej pracę harcerską w zastępach, drużynach, niewielkich konspiracyjnych szczepach i hufcach w okresie okupacji niemieckiej.
Wanda Kubicka-Sroka w liście do Haliny Martin nawiązała do czasów okupacji niemieckiej i powstania warszawskiego. Autorka dziękowała za pamięć o niej i jej siostrach (Kubickich). Pisała, że obecnie ma 82 lata, a jej siostry już nie żyją. Irena (prawniczka) zmarła w 1989 r. w wieku 72 lat, a Zofia (polonistka) w 1997 r., mając 82 lata. Obie były niepełnosprawne, po przebytej chorobie Heinego-Medina. Ich ojciec Jan Kubicki (pedagog) zmarł 1936 r. w wieku 62 lat, a matka Zofia Kubicka z d. Matlakowska w 1942 r. (w wieku 55 lat).
List do Zofii Breskin z Tel-Avivu, w którym autorka nawiązuje do wspomnień adresatki, które ostatnio przeczytała. Kobieta opisała swoje wojenne losy jako Żydówki, jak uciekała i ukrywała się przed Niemcami, jak ludzie, nie znający zasad konspiracji, pomagali jej z narażaniem swego życia.
List do Andrzeja [nazwisko nie pada w korespondencji], który wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Martin pisała, że nie znała już nikogo z Instytutu [prawdopodobnie mowa o Instytucie Józefa Piłsudskiego w Ameryce]. Mógł ją jeszcze pamiętać pan Jędrzejewicz [prawdopodobnie mowa o Wacławie Jędrzejewiczu, pracowniku Instytutu]. Wyjaśniła, że o Borisie von Smysłowskim pisał Ron Jeffery w swojej książce Red runs the Vistula, którą miał wydać w Stanach Zjednoczonych William Scott Maliszewski. To on odnalazł Smysłowskiego. Z Martin skontaktował się M.J.
Halina Martin opisuje okoliczności zamachu na von Smysłowskiego, pułkownika wojsk ukraińskich pod dowództwem niemieckim. Autorka, powołując się na źródła, w tym własną relację uzyskaną dzięki współpracy z oddziałem „Żbika” z Kedywu AK wykonującym wyrok, podała szczegóły rozpoznania i samej akcji. W 1944 r. sąd Polski Podziemnej, po zbadaniu działalności na szkodę narodu polskiego, której dopuszczał się von Smysłowskiego, wydał na niego wyrok śmierci. Pierwsza próba jego wykonania, która miała miejsce 16 maja 1944 r., nie powiodła się.