Róża Katzenellenbogen do Oskara Katzenellenbogena (Ostapa Ortwina), 11.11.1904
List pochodzi prawdopodobnie z początkowego okresu znajomości Katzenellenbogenów. Autorka pisze, że ostatni list Ostapa zawierał sporo sprytnych uwag i „jeszcze więcej gryzącego dowcipu, a najwięcej gniewu”. Powodem owych złości był rzekomy brak odpowiedzi ze strony Róży. Ostap zarzucał autorce, że pisze rzadko i krótko, podczas gdy on przeciwnie. Autorka odpowiada na to: „Cóż jednak zrobić, kiedy to już taki pech, że ja także jestem przyzwyczajona, że zawsze więcej biorę, jak daję i nie mogę na to poradzić, a może i nie chcę”. Pisze, że jej poprzedni list nie wydaje się skąpy ani dyplomatyczny, jak to określił Ortwin. Dodaje, że „[...] to się wtedy samo napisało, a nie ja”, że czytała list Ostapa rano, będąc w łóżku, dlatego ironicznie nazywa ów list miłym powitaniem dnia. Czuła, że adresat po prostu na nią krzyczy, co było dla niej dziwnym doświadczeniem, bo nikt wcześniej nie odzywał się do niej takim tonem. Gdyby nie „łagodzące okoliczności”, w jakich przebywała, czyli „obecne życie więzienne i klasztorne, osamotnienie takie zupełne i wyuczanie się nudnych paragrafów, co wszystko razem może wyprowadzić z równowagi, to nie wiem co, ale z pewnością bym nie odpisywała i nie tłumaczyła się”. Róża myślała, że Ostap przyjedzie do opery czy teatru „dla Ibsena i Wagnera”, przynajmniej dzień przed premierą.