List Arnsztajnowej do Antoniego Madeja, 7 grudnia 1934
Arnsztajnowa twierdzi, że wyjazd do Zakopanego pomoże Madejowi fizycznie i duchowo. Z jego wrażliwością na przyrodę – pisze, że będzie się czuł w swoim żywiole. Chwali przysłane jej wiersze, szczególnie ustęp czwarty poematu „Zwykła droga”. Wyraża zainteresowanie, jakie książki filozoficzne wybrał sobie do czytania.
Ujawnia, że w Warszawie czuje się jak Robinson Crusoe, tylko bez Piętaszka. Poetka wspomina, że raz był u niej Czechowicz (Józef Czechowicz, 1903–1939) i przywiózł jej egzemplarz „Dźwigarów”. Miał oznajmić, że wybiera się na lubelski wieczór poetycki, ale nadawczyni nie czuje się co do jego zamiarów przekonana.
Uprasza o pisanie do niej; twierdzi, że listy Madeja są dla niej cenne. Raportuje, że napisała kilka wierszy i jeden z nich mu wysyła, na ów moment nie planowała druku. Prosi adresata o przekazanie Kamykowskiemu (Ludwik Kamykowski, 1891–1944), że pozostaje członkinią Towarzystwa Przyjaciół Nauk, dopytuje też, czy ksiądz Zalewski (ks. Ludwik Zalewski, 1878–1952) skończył prace nad nowym wydaniem „Starych kamieni”. Prosi w liście o poinformowanie ją, czy wieczór poetycki się odbędzie, żeby nie jechała na próżno, choć zależy jej na obecności na wspomnianym wydarzeniu lokalnym.
W końcowej części dziękuje za miły i dowcipny list od żony Madeja.