Dzienniki (zesz. 83-87)
Dalsze zapiski (zeszyt 83) są prowadzone od września 1996 r. Autorka streszcza bieżącą sytuację w kraju. Uczęszcza na spotkania ZLP. Czeka na wydanie powieści Żebro Adama. Druk książki jednak opóźnia się. Diarystka czuje się coraz gorzej i stopniowo traci chęci do pracy. Stwierdza: „Jest we mnie jakieś załamanie, jakieś zwątpienie. Brak wiary w przyszłość" (k. 6/84). Czyta utwory różnych pisarzy. Jest zafascynowana twórczością Dänikena. Wydane zostają kolejne tomiki poezji autorki. W maju 1997 r. uczestniczy w spotkaniu z czytelnikami, z którego jest zadowolona: „Rozdałam ze 25 tomików wierszy [...]. Moje wiersze... zdały egzamin. czytałam dobrze, z akcentami. Czytałam dużo” (k. 60/85). Diarystka pisze autobiografię. Ukazuje się Żebro Adama. Autorka jest rozgoryczona brakiem jej książek na wystawach księgarni, co prowokuje ją do kolejnych wyrzutów pod adresem rządu, który według niej ponosi winę za stan kultury. Diarystka ma coraz większe trudności z pracą twórczą: „Wyschło źródło poezji. Nic nie mogę napisać i to mnie dobija. Bo to była radość, jedyna radość życia, a teraz jestem bez szwungu, jałowa” (k. 76/86).
Matylda Wełna utrzymuje stałe kontakty z Pawłem Heintschem, który dzieli się z nią swoimi przemyśleniami. Autorka opisuje jego wątpliwości związane z wydaniem wierszy, które mogą zostać uznane za kontrowersyjne: „Paweł Heintsch przeżywa stres. Dał do produkcji tomik wierszy. Kochał kobietę [...]. Napisał te wiersze – krzyk tęsknoty po jej zgonie [...]. Są czyste. Raz użył sformułowania »towarzyszko losu«, czy »towarzyszko mego życia«. Przeżywa katusze, że ujawnił swe uczucia. Co powiedzą koledzy, przełożeni, hierarchia. Jest spętany, dusi się. Nie wolno mu jako kapłanowi kochać kobiety miłością ziemską. Psychicznie wykończony, rozbity, tortury, wyrzuty sumienia, stan prostracji. Był w tych dniach w szpitalu z zawałem serca. Odwołał decyzję wydania tomiku” (k. 42/86). Wełna na kolejnych stronach ponownie komentuje tę sytuację: „To szaleniec na łańcuchu sutanny. Człowiek, który nie może być sobą, który wewnętrznie nie mówi pełnej prawdy. Poeta kłóci się z księdzem. Coś koszmarnego” (k. 44/86).
Coraz mniej uwagi poświęca sprawom rodzinnym, choć sytuacja nie ulega poprawie: „Biedna jest ta H.... Cham ją wykorzystuje i upokarza. M. poniewiera P... – wykańcza ją. K... – jako tako" (k. 33/84).