Dzienniki (zesz. 5-7b)
Kolejny z dzienników autorka zaczyna prowadzić w czerwcu 1950 r. w czasie studiów w Krakowie. Opisuje trudności związane z nauką, przygotowuje się do zdawania egzaminów poprawkowych we wrześniu. Ma jednak ambitne plany – chce otrzymać stypendium, nauczyć się języków rosyjskiego i francuskiego. Marzy o karierze pisarskiej. W lecie jeździ do Borowa, gdzie pomaga rodzinie przy żniwach. Odczuwa rozgoryczenie, ponieważ matka oczekuje od niej nadal ciężkiej pracy, podczas gdy ona powinna skupić się na nauce. Opisuje codzienne życie mieszkańców wsi, dla których wielkim wydarzeniem jest wieczorny pokaz filmu w lokalnej szkole. Matka autorki zaczyna chorować i otrzymuje skierowanie do przychodni przeciwgruźliczej. Jesienią Matylda Wełna wraca na uczelnię, zdaje egzaminy. Podczas pobytu w Krakowie narzeka na słaby kontakt z koleżankami z Lublina (Jadzia, Marysia), które rzadko do niej piszą. Jest cały czas nieszczęśliwa i zastanawia się nad sensem życia: „Czuję coraz wyraźniej, że zostaję sama jak palec […]. Będę tak »cierpiała« i będę tak »tęskniła« źle cierpiąc i źle tęskniąc całe życie. Jedno z wielu żyć które mogłoby niebyć […]. Wciąż tylko krzyczę z głodu. Z głodu miłości, piękna, szczęścia, dobrobytu. Kto mi to dać może, od kogo mam prawo żądać własnego szczęścia. Kto jest mi wstanie go zapewnić. Rozerwać siebie na kawałki, rozrzucić na wszystkie części świata, przestać istnieć, zabić się – oto moje pragnienia. Gdy się wypali ostatnia kropla nadziei przestanę żyć” (k. 14-15/5). Pisze swoje pierwsze opowiadanie pt. Okazja, a potem układa kolejne utwory. W 1952 r. kończy studia, co jest dla niej przyczyną smutku, ale jednocześnie satysfakcji: „W fali wzruszeń przemknęło jedno zawsze mnie krzepiące, że oto ja, z podlubelskiej wiosczyny prostaczek boży, trzy lata studiowałam na najstarszym uniwersytecie polskim” (k. 23/5). W tym samym czasie kończy przyjaźń z Marysią, czego głównym powodem jest rozczarowanie spowodowane tym, że koleżanka rzadko odpisuje na jej listy. Czuje się urażona i opuszczona przez dawnych przyjaciół. Nadal pisze pracę magisterską, którą broni w styczniu 1953 r. Jednak nie jest zadowolona z efektów: „Wczoraj zdałam magisterium. Czy jestem szczęśliwa? Nie, nie i nie! Przejrzałam zasoby swej »wiedzy« i stwierdziłam, że to jest wyższy stopień analfabetyzmu. Rozmyślam co dalej począć. Jak żyć żeby w końcu umieć, znać wiedzieć, rozumieć. Prześladuje mnie myśl, że wszystko za późno! Cała młodość stracona na to, żeby się czytać i pisać nauczyć” (k. 27/5). Wraca potem do Lublina.
W kwietniu 1953 r. rozpoczyna pracę w „Sztandarze Ludu” jako dziennikarka. W tym czasie długo nic nie zapisuje w dzienniku, który kontynuuje dopiero od sierpnia 1954 r., jednak w sposób chaotyczny i urywany. Można wywnioskować z tych zapisków, że diarystka znowu przeżywa nieszczęśliwą miłość. W jej życiu pojawia się Staszek, z którym łączy ją burzliwy związek, przepełniony żalami i pretensjami. Cały opis ich relacji składa się zaledwie z kilku krótkich, rozłożonych na przestrzeni lat wzmianek autorki, poświęconych głównie jej stanom emocjonalnym. W kwietniu 1957 r. ich związek zostaje zakończony, czego powodem, jak można wnioskować z relacji diarystki, jest niewierność partnera: „Nigdy w życiu nie uwierzę już drugiemu człowiekowi. I nikt nigdy mnie nie przekona, że istnieje na świecie prawdziwa, wielka, szczera, czysta jak kryształ miłość. Mógł zarządać ode mnie nieba i ziemi, wszystkiego na co może być mnie stać. Nie mogę się zgodzić dzielić mojej miłości dzień w dzień, noc w noc, z godziny na godzinę z drugą kobietą. To przechodzi granice mojej wytrzymałości. A ponieważ dla niego widocznie nie stanowiło to żadnego problemu moralnego, dlatego ja pierwsza” (k. 42/5). Autorka kontynuuje zapiski w kolejnym zeszycie od października 1965 r. Opisuje wyjazd na wieś i spotkanie z rodziną. Dużo czasu spędza z siostrzeńcem, co sprawia jej wiele radości. Relacjonuje też swoją pracę – pisze artykuły prasowe i przygotowuje publikację książki. W tym okresie spotyka się ze znajomymi (m.in. Jadzia Poleszak, Basia, Zbyszek Jakubik, Zbyszek Kośmiński). Opisuje spotkanie z Edwardem Stachurą, organizowane przez „klub” (prawdopodobnie Lubelski Klub Literacki). Stwierdza, że nie rozumie zachwytów nad jego twórczością: „Ekspresyjność posunięta do przesady czyli… barok” (k. 10/5a). Uważa też, że warszawscy literaci mają zbyt duże mniemanie o sobie. Autorka relacjonuje zebrania klubu, na których organizowane są dyskusje na temat literatury oraz wieczory autorskie, podczas których recytuje swoje utwory. Diarystka mierzy się jednocześnie z problemami w pracy dziennikarskiej w propagandowej prasie, której zarząd oczekuje od niej naginania rzeczywistości: „W piątek posłałam artykuł o Leninie na wsi, a wczoraj – że nie tak, że to ma być bezpośrednia wypowiedź chłopa. Co za idiotyzm! Chłop nie ma nic lepszego do roboty, tylko studiować dzieła Lenina […]. To zmuszanie do kłamstwa, do naciągania doprowadza mnie do rozpaczy” (k. 49/5a).
Następuje znowu długa przerwa w prowadzeniu dziennika. Pojedyncze zapiski pochodzą z listopada 1971 r. (zeszyt 6). Autorka przebywa wówczas w klinice psychiatrycznej w Abramowicach, w Lublinie. W zeszycie (nr 7) notatki prowadzone są od października 1975 r. W tym czasie diarystka opisuje swoje złe samopoczucie – częste bóle głowy i uczucie ucisku. Zaczyna zastanawiać się, co jest źródłem tych problemów: „Stwierdziłam, że albo w domu jest gaz albo mnie podtruwają” (k. 3/7). Otrzymuje też głuche telefony, sądzi więc, że ktoś ją prześladuje, aby utrudnić jej pracę. Autorka przypuszcza, że do jej mieszkania dostaje się gaz i jest to celowe działanie jej sąsiada, Włodarskiego. Z piętra wyżej słyszy też pukanie i głośne rozmowy. Potem dochodzi do wniosku, że jej prześladowcy zwiększają napięcie w sieci elektrycznej poprzez podłączanie urządzeń o dużej mocy, by razić ją jakimś promieniowaniem. Dziennik kontynuuje w 1978 r. – autorka opisuje wtedy chorobę swojej matki, która cierpi na miażdżycę i dodatkowo w listopadzie przeziębia się, więc córka się nią opiekuje. Wełna relacjonuje pracę nad kolejnymi tomikami wierszy i konflikt z Wydawnictwem Lubelskim.