publikacje

Wróć do listy

Dzienniki (t. 11)

W kolejnym tomie dziennika Janina Żółtowska opisała liczne wyjazdy z mężem, podczas których odwiedzali rodzinę i znajomych w Księstwie Poznańskim i na Litwie, przebywali w swoim domu w Krakowie, a także podróżowali po Francji. W grudniu 1913 r. byli w Wierzenicy u Augusta Cieszkowskiego (nazywanego przez autorkę panem Gugą), syna słynnego ekonomisty, potem odwiedzili z mężem Dobrojewo i Czacz (Jadwigę z Lubomirskich Zamoyską). Na początku 1914 r. znów znaleźli się w Krakowie, gdzie Janina zajmowała się głównie malowaniem i spotkaniami towarzyskimi. Kolejne miesiące spędzili na zmianę w Krakowie i Strońsku. W Krakowie spotkali się m.in. z Puszetami, Morawskimi, Potockimi, a także Christianem Phildiusem stojącym na czele chrześcijańskiego związku młodzieżowego (YMCA) w Szwajcarii. Adam Żółtowski reprezentował ten związek w Krakowie. 

Diarystka zanotowała swoje opinie i spostrzeżenia na temat różnych osób. Szczególnie ważne w jej dzienniku są relacje z rodziną, przede wszystkim z mężem. Janina darzyła go ogromnym uczuciem, które było odwzajemnione. Jednak ambiwalentnie oceniała jego zachowanie względem siebie, raz stwierdzając, że bardzo ją docenia, a innym razem, że doświadcza od niego samych upokorzeń (jak można wnioskować z późniejszych rozważań, zależało to od tego, czy małżonkowie byli sami, czy w towarzystwie): „Adam mnie kocha i ciągle mi mówi, że mu dałam szczęście. I mówi mi jeszcze, że od naszego małżeństwa żyć zaczął, że go wzbogaciłam i że go rozwinęłam, że mu dałam posag duchowy, że mam błogosławione ręce, które dają piękno, że jestem mądra, że go męczę i tarmoszę – ale że złą nie jestem. Ten Adam drogi w przeciągu trzech lat przemienił się dla mnie zupełnie – ja byłam rewolucją w życiu człowieka dojrzałego i mądrego” (k. 16–17). „Jest on taki sprawiedliwy. Ale nie mamy między sobą miłych wspomnień, a nic tak nie rozczula. Przy tym Adam nie dał mi żadnego nigdy zadowolenia miłości własnej – a przeciwnie, same upokorzenia, więc teraz pod tym względem stałam się nieco przeczulona. Kiedy jesteśmy sami, zasypuje mnie czułością, ale przy ludziach, czy przez nieśmiałość, czy przez owo »niezdawanie sobie sprawy«, nigdy nie wiem, jak postąpi i nie bardzo mogę mu zaufać” (k. 20). Autorka uważała, że wszystkiego musiała męża nauczyć, każdą rzecz w małżeństwie musiała zdobywać i pracować nad nią. Kiedy indziej pisała: „Adam rzeczywiście jest tą istotą stworzoną dla mego szczęścia, najlepszym, najgłębszym przeczuciem się kierowałam, idąc za niego. Dziwię się, że tak mało piszę o tym, co stanowi moje powietrze, moją rację bytu, to jest o chwilach z nim spędzonych. Są one rzadkie, ale najdroższe” (k. 83).

Dla Żółtowskiej nadal trudne były relacje z teściową. Bardzo dobrze za to układały się jej stosunki z Zosią, siostrą Adama. Gdy wiosną 1914 r. podróżowali wspólnie po Francji, stwierdziła: „Poznałam do głębi Zosię i wróciłam – do mego pierwszego wrażenia, to jest do uroku i zachwytu nad jej wdziękiem. Wychowanie dało jej to samo co Adamowi, to jest łatwość względem drugich i panowanie nad sobą. Równość jej usposobienia i brak wszelkich starć tworzyły dobrą stronę podróży. Pod tym pancerzem jest ona ze krwi i kości do Adama podobna, śmiałam się z nią często, mówiąc, że te same zdradzali usposobienie i gusta. Tylko Adam bardziej pogodny, miękki i sceptyczny, podczas gdy Zosia więcej ma hardości i rozmachu w charakterze” (k. 63). Dla diarystki niezmiernie istotne były stosunki towarzyskie. Bywała na wielu przyjęciach, balach i innych spotkaniach. Opisywała w dzienniku osoby, które przyciągnęły jej uwagę. Jedną z nich była Krystyna Potocka, wdowa po Andrzeju Potockim (zamordowanego podczas pełnienia urzędu namiestnika Galicji), z którą spotykała się w krakowskich salonach: „Pani Krystyna Potocka jest podziwiana przez osoby cnotliwe. Jej czarny strój wdowi, jej hieratyczne obejście się, surowe i proste, uchodzi za wzór powagi i dobrego smaku [...]. Dla mnie jest ona nieznośna i niesympatyczna. Jest to okaz dosadnej rasy moralnej, twardej, bez uroku i bez sentymentu. Podobno męża swojego niezmiernie kochała i cierpiała nad etykietą dworską dawnych Baranów, które ją nie dopuszczały do życia rodzinnego. Gdy jechał na polowanie w góry, jechała za nim, spędzała dnie całe w szałasiku, aby się doczekać jednej chwilki sam na sam wieczorem. Po jego zabójstwie zamknęła pokój zlany krwią – i umyślnie wróciła do Lwowa potem, ażeby tę krew własnoręcznie godzinami zmywać. On był mądry, ale też dziki, rozhukiwał się w zabawie, w miłościach. Pani Krystyna należała do kategorii tych żon, którym się mówi dobre słowa na łożu śmierci” (k. 42). Autorka krytykowała wychowanie córek Potockiej, które jej zdaniem nie odebrały odpowiedniej edukacji, a żądne były „tylko wyuzdanego ruchu – taniec i sport – oto dwa ideały” (k. 43).

W lipcu 1914 r. Żółtowscy przebywali w rodzinnych stronach Janiny. Tam dowiedzieli się o wybuchu wojny. Autorka w tym czasie miała trudne relacje z matką, która miała problem z pogodzeniem się z utratą kontroli nad zamężną córką. Stała się drażliwa i często dochodziło do spięć między nią a Janiną: „Natomiast na każdym kroku Mama mi przypomina swoją wielką, świętą miłość do mnie, pełną poświęcenia i której nie oceniam. Ale tam miłość kocha i tylko podnieca samą siebie, a istotę kochaną zarazem wielbi i uważa za wroga. Mama mi powiedziała, że chciałaby, abym miała trzy lata, aby mnie można było za rękę trzymać. Moja osobistość to są tylko przeszkody do jej miłości, a przez to samo wady. Miłość własna tej wielkiej miłości jest taka wrażliwa, że tylko drży, ażeby jej nie dotknięto. Mama ciągle twierdzi, że się mnie boi i że trudno mnie zadowolnić, ale nigdy mnie zadowolnić się nie stara, tylko drży o dotknięcie swego uczucia z moimi słowami. To uczucie to olbrzymi, egoistyczny entuzjazm, ciągłe cierpienie, lubowanie się w tym cierpieniu, niby poświęcenie, z nadzieją, że kiedyś może będzie inaczej” (k. 111). Matka twierdziła, że nie wymaga niczego szczególnego od Janiny: „»Ja nic od Ciebie nie wymagam, bądź tylko dobrą i łagodną« […]. To brzmi pięknie, a znaczy co innego. Jestem dobrą, gdy jestem bierną, gdy Mamę zabawiam, gdy może mieć poczucie, że staję się znowu jej rzeczą – ale niech przyjdzie chmura, niech czuję się zmęczona i smutna, niech raz się zniecierpliwię i przestanę się starać – zaraz jestem tą okrutną, wyrodną córką, która uczuciami swojej matki pomiata” (k. 114). Gdy ojciec Janiny wrócił z posiedzenia Dumy, zaczęły się rozmowy na temat polityki. Ojciec wierzył w przegraną Niemiec. W związku z wybuchem wojny pojawiły się też nadzieje na szansę dla sprawy polskiej.

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
Wierzenica, Dobrojewo, Czacz, Kraków, Paryż, Bolcieniki, Rajca, Dereszewicze
Opis fizyczny: 
151 k. ; 20 cm.
Postać: 
zeszyt
Technika zapisu: 
rękopis
Język: 
Polski
Dostępność: 
dostępny do celów badawczych
Data powstania: 
Od 1913 do 1914
Stan zachowania: 
dobry
Sygnatura: 
10277 IV t. 11
Tytuł kolekcji: 
Archiwum rodzinne Żółtowskich
Uwagi: 
Pismo czytelne.
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Osoba, której dotyczy treść: 
Główne tematy: 
podróże, relacje rodzinne, stosunki towarzyskie, relacje z mężem, relacje z matką, wybuch I wojny światowej, odzyskanie przez Polskę niepodległości, kręgi arystokratyczne i szlacheckie, kłótnie rodzinne
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1913 do 1914
Nośnik informacji: 
papier
mikrofilm
Gatunek: 
dziennik/diariusz/zapiski osobiste
Tytuł ujednolicony dla dziennika: