publikacje

Wróć do listy

Dziennik: 1954–1959

Pierwsze 30 kart zajmują notatki poświęcone „wiadomościom ogólnym historycznym”, wśród których znajdują się m.in. informacje o Gabrieli Zapolskiej, streszczenia niektórych sztuk teatralnych, a także informacje na temat obsady niektórych powojennych przedstawień. Właściwa część pamiętnika zaczyna się od wpisów z grudnia 1954 r., poprzedzonych pięcioma krótkimi wzmiankami na temat ucieczki Józefa Światło oraz jej skutków dla Polski.

Sytuacja w domu rodzinnym Wandy Nadzinowej, tak jak w poprzednich miesiącach, o których pisze w tomie pierwszym, nadal jest trudna – co prawda zdrowie matki poprawiło się, podobnie jak sytuacja finansowa Nadzinów, nadal jednak dokucza autorce przemęczenie: „Zdawałoby się, że trochę lepiej mamy z forsą. Chociaż ja mam pracy tyle, że wyglądam jak cień. Żadnej pomocy w domu i to jest straszne. Marzę o tym, żeby wyspać się przez parę dni z rzędu” (k. 32v). Poprawa sytuacji w domu okazuje się złudna, już w kolejnych tygodniach Pola Gojawiczyńska przechodzi ciężkie zapalenie płuc, a według lekarzy jedyną możliwością skutecznego leczenia jest wysłanie jej do sanatorium. Dotychczasowe problemy Nadzinowej pogłębiają zatem troska o matkę oraz wysiłki o przekonanie matki, żeby zgodziła się zamieszkać z inną osobą w sanatoryjnym pokoju. Dużo miejsca poświęca diarystka swojej pracy zawodowej w teatrze, szeroko rozpisując się na temat każdego, najmniejszego nawet, problemu z funkcjonowaniem instytucji: „29 maja była premiera mojej pierwszej w życiu sztuki, Miłość Anny Zawieyskiego w Teatrze Kameralnym w Częstochowie. Dużo by można było o tym pisać, co widziałam i przeżyłam w Częstochowie. Ale zawsze będę raczej mile wspominać to miasto” (k. 70v). Okazjonalnie załącza także fragmenty recenzji ze współtworzonych przez siebie sztuk teatralnych, a także własne komentarze do nich. Wspomina również prywatne wizyty w teatrze.

W dzienniku znaleźć można okazjonalnie wzmianki o innych warszawskich artystach tego okresu, a także opinie autorki na temat ich twórczości, jak np. o Tadeuszu Borowskim: „Borowski dał mi do przeczytania swój pamiętnik z czasów okupacji. Owszem, ciekawy przyczynek do poznania tego środowiska i psychologii autora” (k. 46r–46v). Z dziennika przebija żal do najbliższych, szczególnie do matki i męża, którym autorka zarzuca brak możliwości jej własnego rozwoju: „Paskudny brak umiejętności urządzenia się w życiu z mojej strony, kompletna bezradność ze strony matki, okrutna obojętność ze strony męża. Ten człowiek to jakiś straszny pasożyt, który zabrał mi wiarę w życie, energię i radość, a nie dał nic, na czym mi zależy. I tak się żyje. Są także ludzie, którzy mi zazdroszczą, bo mam zapewniony byt (czyżby?) i męża, który nie zdradza (może)” (k. 34r). Z opowieści Nadzinowej wynika, że brakuje jej przestrzeni dla samej siebie, czuje się nieustannie śledzona i sprawdzana przez matkę i męża: „Każdy mój krok jest kontrolowany przez matkę i męża. Sześć razy dziennie muszę zdawać sprawozdanie z każdej mojej godziny, a ani chwili wolnej, w której naprawdę mogłabym coś zrobić, przeczytać książkę, porozmawiać z kimś, odpocząć. Wyglądam jak stara baba, siwawa, bez zębów, zaniedbana i brudna” (k. 74r). W niektórych partiach dziennika autorka pozwala sobie na jeszcze ostrzejszy ton i pewne uwagi co do swojego małżeńskiego życia: „To, jak mój mąż mnie traktuje, usprawiedliwić mogłoby wszystko, co bym złego zrobiła. Gorzej nie można upaść, niż znosząc tego rodzaju upokorzenia. Teraz już nie bije. Obgaduje mnie tylko przed Jackiem, wymyśla niestworzone historie, lży ostatnimi słowami. Tak to jest” (k. 62r). W innym jeszcze miejscu utyskuje na obserwowany przez siebie rozpad stosunków międzyludzkich: „Ciągle odczuwam brak jakieś przyjaznej duszy, kogoś, kto by mnie lubił. Nie kochał, ale po prostu lubił. Ale widocznie to za dużo. Ludzi wiążą teraz tylko wspólne interesy” (k. 59v).

Niejako na marginesie codziennych wpisów przewijają się krótkie, często jednozdaniowe wzmianki o zmarłych znajomych (Zofia Nałkowska) czy o niewielkich skandalach wstrząsających światkiem warszawskiego teatru. Dziennik kończą krótkie rozważania z wiosny i jesieni 1959 r., gdy Nadzinowa dochodzi do wniosku, że jej problemy komunikacyjne z innymi ludźmi wynikają z tego, że jest niezrównoważona psychicznie: „Jeżeli trzech ludzi mówi ci, że jesteś pijany, to kładź się spać – podobno jest takie rosyjskie powiedzenie. Jeżeli wszyscy wokół mnie mówią, że ja jestem wariatka, to tak na pewno jest. Tu nie ma znaczenia, czy stan mego umysłu został zbadany, a rodzaj choroby określony i nazwany. Tu decyduje odczucie i świadomość społeczeństwa, w którym się żyje. Zresztą może gdybym poddała się odpowiednim badaniom i ta sprawa zostałaby ustalona” (k. 122r–122v). Ostatni wpis w dzienniku znalazł się na dołączonej luzem karcie, na której znajdują się tylko dwa krótkie zdania: „Dlaczego nie chcecie dać mi żyć. Co ja wam zrobiłam” (k. 129r).

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
Warszawa
Opis fizyczny: 
129 k. ; 21 cm.
Postać: 
zeszyt
Technika zapisu: 
rękopis
Język: 
Polski
Dostępność: 
dostępny do celów badawczych
Data powstania: 
Od 1954 do 1959
Stan zachowania: 
dobry
Sygnatura: 
III 10233
Uwagi: 
Oprawa twarda, skórzana, czarna. Dziennik prowadzony czarnym i niebieskim długopisem, okazjonalnie ołówkiem. Ostatnie 21 kart luzem.
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Osoba, której dotyczy treść: 
Główne tematy: 
relacje z mężem, relacje z matką, macierzyństwo, życie zawodowe, teatr, sztuka, telewizja, złe samopoczucie, trudna sytuacja rodzinna
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1954 do 1959
Nośnik informacji: 
papier
Gatunek: 
dziennik/diariusz/zapiski osobiste