Dziennik: 1.01.1982–31.12.1982
W pierwszych tygodniach stanu wojennego autorka z uwagą śledzi wydarzenia w Poznaniu i kraju, komentując nie tylko oficjalne komunikaty władzy, ale także zasłyszane plotki i przypadkowe informacje. Przygnębiona sytuacją w Polsce, brnie przez lekturę „Na nieludzkiej ziemi” Józefa Czapskiego, dochodzi jednak do wniosku, że tego typu książki w obecnej sytuacji politycznej osłabiają jedynie ducha. Przerzucając się na lekturę „Moich przygód z historią” Mariana Brandysa, tam również dostrzega przygnębiające analogie w stosunkach polsko-rosyjskich pomiędzy bieżącymi wydarzeniami a tymi, o których czyta w eseju o Stanisławie Auguście Poniatowskim. Chcąc jakoś przyczynić się do poprawy sytuacji w kraju, włącza się w dostarczanie potrzebującym paczek żywnościowych z zagranicy. Gdy wreszcie pojawiają się plotki o odwołaniu stanu wojennego, załamana Maria w listopadzie notuje: „Boję się bardzo, że społeczeństwo wymęczone i udręczone beznadziejną dwuletnią walką o wolność, odczuje pozorną wolność i jak w stary, wygodny pantofel wejdzie w marazm, w jakim bytowało przed sierpniem 80 r.” (k. 57r).
Utrzymujący się stan wojenny wpędza Marię w chorobę, objawiającą się stanami lękowymi. Pomimo pobytu w Dziwnowie w celach leczniczych poprawia się jedynie jej stan fizyczny. Psychicznie jest z każdym dniem gorzej: „Nie mogę też dojść do mojego normalnego stanu psychicznego i mojego normalnego reagowania na piękno przyrody. Nie dociera do mnie. Gdy spaceruję, chodzę ze spuszczoną głową, patrzę pod nogi, a moja znerwicowana wyobraźnia natrętnie podsuwa mi koszmarne obrazy najróżniejszych nieszczęść i katastrof” (k. 26r–26v).
Wszystkie notatki sporządza Maria z przeświadczeniem, że stanowić będą one w przyszłości obiektywne, niezafałszowane przez propagandę, źródło historyczne: „Im więcej tych prywatnych przyczynków do naszej historii, tym będzie ona kiedyś prawdziwiej przedstawiana. Oficjalne źródła z przed sierpnia 80 r. i po grudniu 81 r. będą straszliwie zafałszowane” (k. 21r). W oficjalnych przekazach medialnych dostrzega nie tylko manipulowanie faktami, ale także prowokowanie starć z milicją, aby w gorszym świetle postawić obywateli. Autorka analizuje jednocześnie swoje dawniejsze dzienniki i dochodzi do smutnej konstatacji, że kiedyś pisała o sobie, podczas gdy obecnie jest już tylko „smutną staruszką”, niemającą własnego życia, i jedyne, co może, to próbować relacjonować wydarzenia, których jest mimowolnym świadkiem. Podobnie jak we wcześniejszych dziennikach, także i w tym znaleźć można wiele odniesień do wypowiedzi hierarchów kościelnych, rozważań nad zasłyszanymi kazaniami i homiliami.