List Arnsztajnowej do Antoniego Madeja, 7 grudnia 1934
Arnsztajnowa uważa, że wyjazd do Zakopanego pomoże Madejowi fizycznie i duchowo. Z jego wrażliwością na przyrodę będzie się czuł w swoim żywiole. Chwali przysłane jej wiersze, szczególnie ustęp czwarty poematu Zwykła droga. Wyraża zainteresowanie, jakie książki filozoficzne wybrał sobie do czytania. O sobie pisze, że w Warszawie czuje się jak Robinson Crusoe, tylko bez Piętaszka. Poetka wspomina, że raz był u niej Józef Czechowicz i przywiózł jej egzemplarz „Dźwigarów”. Oznajmił, że wybiera się na lubelski wieczór poetycki, ale nadawczyni nie czuła się przekonana co do jego zamiarów. Arnsztajnowa prosi adresata o pisanie do niej: twierdzi, że listy Madeja są dla niej cenne. Raportuje, że napisała kilka wierszy i jeden z nich mu wysyła, w tym momencie nie planowała druku. Prosi adresata o przekazanie Ludwikowi Kamykowskiemu, że pozostaje członkinią Towarzystwa Przyjaciół Nauk, dopytuje też, czy ksiądz Zalewski ) skończył prace nad nowym wydaniem Starych kamieni. Prosi w liście o poinformowanie ją, czy wieczór poetycki się odbędzie, żeby nie jechała na próżno, choć zależy jej na obecności na tym wydarzeniu lokalnym. W końcowej części dziękuje za miły i dowcipny list od żony Madeja.