Relacja Basi Goldman
Basia Goldman przebywała w getcie łódzkim od 1940 r. W sierpniu 1944 r. wraz z rodziną trafiła do Auschwitz. Podczas selekcji ona i ojciec zostali skierowani do pracy w obozie, a matka i siostra do komory gazowej. Spędziła w Auschwitz pięć tygodni. 24 października wywieziono ją do obozu w Bergen-Belsen w grupie trzech tys. więźniarek. Dzień zaczynał się apelem o szóstej lub siódmej rano, później więźniarki dostawały ¾ litra zupy i dwadzieścia pięć dkg chleba. Stamtąd przeniesiono ją do obozu Elsnick, transport zajął dwa dni. Pracowała w fabryce amunicji. W kwietniu 1945 r. obóz ewakuowano, pociąg skierowano do Oranienburga, jednak zatrzymał się na stacji w miejscowości Sedina. Przez pięć dni wagony stały na bocznicy. Składu pilnowali strażnicy, którzy podawali więźniarkom tylko wodę. 20 kwietnia (w urodziny Hitlera, stwierdziła autorka) stację zbombardowali alianci. Bomby spadły w stojący nieopodal wagon z amunicją. Wskutek eksplozji Goldman odniosła rany. Życie straciło czterysta pięćdziesiąt więźniarek, a sto pięćdziesiąt zostało rannych. Niektóre zdołały uciec do lasu. Autorka znalazła się w szpitalu w Pelitz. Niedługo potem do miejscowości wkroczyła Armia Czerwona.