Dzienniki (zesz. 73-77)
Autorka na początku 1994 r. intensywnie pisze wiersze, starając się opracować jak najwięcej tomików. Ma jednak ciągle problemy z ich wydawaniem. Wciąż pracuje nad książką Żebro Adama. Wypowiedzi diarystki zawierają notatki z lektury różnych utworów. Cały czas obraca się w środowisku pisarzy – uczęszcza na spotkania ZLP i koresponduje z Pawłem Heintschem. Jest zawiedziona swoimi literackimi sukcesami, które uważa za zbyt skromne: „Nic nie osiągnęłam i nic już nie osiągnę. Pokątny, lokalny, zapomniany twórca. Przez wszystkich poszturchiwany, pomijany, lekceważony. I warto było tak się trudzić?” (k. 34-35/75). Relacjonuje także aktualne wydarzenia z kraju i ze świata.
Jej krewna M. musi udać się do szpitala na operację woreczka żółciowego i martwi się o dzieci, zwłaszcza o P.: „Lekarz powiedział: »On nie będzie żył. Skoro ma pani tego świadomość, proszę myśleć o sobie«” (k. 12/73). M. usiłuje nakłonić autorkę, aby K. zamieszkała u niej. Matylda Wełna nie zgadza się, uważa, że pełnoletnia dziewczyna powinna sama się utrzymywać. Autorka jest rozgoryczona tym, że rodzina nie troszczy się o nią, a jedynie domaga się pomocy. Czuje, że ma coraz mniej siły, aby mierzyć się z problemami. Cały czas uskarża się na trudną sytuację finansową.
Coraz częściej w jej dziennikach pojawiają się wątki antysemickie – według autorki Żydzi zdominowali ówczesną kulturę. Wełna czuje się bowiem pokrzywdzona jako twórczyni, uważa, że więcej uwagi poświęca się autorom żydowskiego pochodzenia: „W »Wiadomościach Kulturalnych« benefis… Aleksandra Rozenfelda. Poeta polski! Ja się nie nadaję! Moje wiersze leżą od półtora roku. Jego, napisane w czerwcu br, poszły od ręki! Cholerne zakłamane, pazerne Żydy! […] Oni utłuką tę Polskę. Nie spoczną, dopóki nie uczynią jej swoim grajdołem, jak to było przed wojną” (k. 35/77).