Dzienniki (zesz. 63-67)
Kolejne dzienniki Wełny datowane są od czerwca 1991 r. Autorka śledzi wydarzenia polityczne. Krytycznie zaczyna oceniać Wałęsę jako prezydenta: „On Polskę zgubi! Tego człowieka nikt nie potraktuje poważnie. On się ośmiesza […]. Że też musiało nam się coś takiego przytrafić. To jest wysięk komunizmu. Robotnik prezydentem. Nikt z nim nie chce współpracować. Tylko miernota” (k. 44/63).
Przygnębia ją sytuacja rodzinna. Narzeka na krewną, która – jak uważa – czeka tylko na jej śmierć, aby przejąć jej majątek. Uskarża się na zły stan zdrowia – problemy z sercem, choruje też na półpasiec. W czerwcu 1992 r. jej krewny zdaje maturę, w co jego bliscy nie dowierzają: „Dyrektorka szkoły wychwalała go. A matka, czyli M.: – Pani dyrektor, czy pani żartuje? – H...: – Ja w tę maturę nie uwierzę, póki świadectwa nie zobaczę… – P... idzie… na studia. Podobno jest coś takiego, gdzie przyjmują bez egzaminów […]. Nie chce się wierzyć. Wybrał sobie historię. Jak on się dat nauczy, taki leń, taki głąb?” (k. 22/66). Jednak wkrótce rodzina dowiaduje się, że chłopak znowu bierze narkotyki. Diarystka martwi się również o krewną, która ma problemy ze zdrowiem, a także jest dręczona psychicznie przez męża. Stwierdza, że nie może jej pomóc.
Diarystka coraz bardziej interesuje się teoriami spiskowymi i koncepcjami paranaukowymi. Z zamiłowaniem czyta m.in. książki Dänikena. Nadal pracuje nad utworami, mierzy się jednak z trudnościami, związanymi z mniejszym zainteresowaniem twórczością poetycką u czytelników.