publikacje

Wróć do listy

Dzienniki (t. 28)

W październiku 1928 r. autorka wyjechała z matką do Krynicy na kurację. Po drodze zatrzymały się w Warszawie, gdzie spotkały się z wieloma osobami (m.in. Karolowie Radziwiłłowie, Lasocki, Leonowie Sapiehowie, Przeździecka, Czetwertyńska). W Krynicy Żółtowska widywała się m.in. z Mirą Stablewską i Antoniową Morawską. W listopadzie wróciła do Poznania, a jej mąż przebywał w Warszawie. Opisała liczne spotkania towarzyskie oraz sprawy polityczne – m.in. działalność Obozu Wielkiej Polski. Autorka spotykała się m.in. z Anną i Niną Puzyniankami (?), panną Jelską, Wandą Mielżyńską, „Lulą” Puszetową. W tym okresie Żółtowscy dowiedzieli się o pożarze w Ludwikowie, stanowiącym część majątku Puttkamerów.

Pod koniec listopada udali się na odczyt Walerego Sławka, który wywołał duże wzburzenie na sali. Autorka opisała całe zdarzenie: „W sobotę razem z Zosią i Stefanem wybraliśmy się na odczyt Sławka w sali domu ewangelicznego […]. Był dziwnie starannie ubrany, prawdopodobnie przez dziesiątki lat nie nosił ani takiej marynarki, ani takiego krawatu […]. Zaczął od bardzo daleka, bo od rewolucyi francuskiej. Przyszła […] wzmianka o królach, którzy swe państwa traktowali jak folwarki, potem apoteoza ruchu rewolucyjnego a u nas powstanie 63 roku, potem twierdzenie że Polska mogła tylko powstać z ruchu rewolucyjnego […]. Potem oświadczył, że najzgubniejszą była oryentacya filorosyjska a kiedy Roman Dmowski oświadczył w Petersburgu w 1905 - »dajcie mi władzę, a stłumię rewolucyę«, działał na szkodę niepodległości Polski… W tej chwili, gdy świadomie szkalował Dmowskiego, powstał krzyk, na galeryi i za nami zakotłowali się studenci, zaczęto wołać fałsz, jakiś zbir z bojówki rządowej stojący koło nas zaczął wskazywać na studenta, który pierwszy krzyknął i wołać »wynieść go z sali«. Twarz Zosi zrobiła się szkarłatna z oburzenia, powiedziała mi - »to prowokacya«. Byłam również bardzo wzburzona, a zarazem wstrząśnięta. Koło nas powietrze stało się nasycone nienawiścią. Oficerowie, jak żandarmi z »ochrony« musztrowali siedzących. Różni tajni agenci borykali się z krzyczącymi studentami. W pierwszych rzędach tak zwani konserwatyści wysłuchawszy najspokojniej pochwały rewolucyi i socyalizmu czekali aż nowa władza uspokoi tumult. Gdy Sławek po dobrym kwadransie wrzasków zabrał głos na nowo, mówił już tylko bardzo krótko i jeszcze bezbarwniej niż przedtem” (k. 26–27). Diarystka wspominała także o incydentach, które wywołał odczyt Sławka na Uniwersytecie Poznańskim, gdzie doszło do manifestacji studenckich.

Święta Bożego Narodzenia Żółtowscy spędzili w Bolcienikach. Ze względu na trudną sytuację w gospodarstwie rodzinnym, autorka zastanawiała się nad przyszłością: „Z ponurym stoicyzmem przyglądam się dalszemu rozwojowi naszych interesów. Nie można nam zarzuć braku rozsądku i oszczędności. Gdybyśmy nie zrobili szalonych inwestycyi w rybne gospodarstwo, to byśmy nie sprostali podatkom i ciężarom. Nie mamy kapitału na olbrzymie wkłady, które by pozwoliły na dalsze, wielkie inwestycye rolne. Żyjąc w obecnem państwie socyalistycznem pracą i powolnem dorabianiem się do niczego nie dojdziemy. Wątpię, czy postępujemy rozważnie, broniąc z takim uporem szlacheckiego stanu posiadania” (k. 49). W styczniu pojechali do Warszawy, autorka opisała liczne bale i spotkania towarzyskie. Przy okazji jednego z nich opisała postać „Benedyktowej Tyszkiewiczowej” (Róży z Branickich?) – stwierdziła, że zajmuje ona szczególne stanowisko na salonach warszawskich, interesuje się polityką zagraniczną, ma bardzo konserwatywne poglądy: „Bardzo praktyczna i trzeźwa, doskonale i akuratnie prowadzi raz objętą pracę społeczną. Posiada usposobienie krytyczne, sąd ostry – przestąpienia pewnych granic hierarchii broni z nieugiętą stanowczością, oczytana w pamiętnikach i historii, niedostępna jest nowoczesnym wpływom literackim i artystycznym” (k. 71). Omówiła też sytuację polityczną. Odniosła się m.in. do traktatów laterańskich, podpisanych w lutym 1929 r. między Watykanem i Włochami, pochwalając politykę Mussoliniego i postawę papieża. Stwierdziła, że Włochy w ten sposób „z państwa wrogiego kościołowi i liberalizującego stały się państwem z kościołem współpracującem […]. Włochy, z Rzymem jako stolicą wróciły do przodującego miejsca w świecie katolickiem” (k. 67). Postrzegała to wydarzenie jako przełomowe i porównała je do wprowadzenia chrześcijaństwa jako religii panującej w Cesarstwie Rzymskim i przyjęciem chrztu przez Mieszka I. Autorka zapisała różne refleksje, m.in.: „Pieniądze, zdobyte w czasach demokratycznych nie są w stanie wyczarować piękna. Demokracya obniża również nielitościwie ludzką wartość”. Według niej życie salonowe przetrwało jednak mimo zmiany ustroju, ponieważ jest niezbędnym elementem społeczeństwa: „Po wszystkim co od stu lat pisało się o upadku arystokracyi, po rewolucyi francuskiej, a co gorsza po bolszewizmie rosyjskim – należy jednak podziwiać niespożytą trwałość życia salonów. […] jednak to życie salonów musi należeć do bardzo istotnej konstytucyi społecznej – jeśli ginie tylko wśród potoków krwi i odmętów nędzy, a z nastaniem względnej pomyślności zaczyna się na nowo organizować” (k. 70).

Pod koniec lutego Żółtowscy wrócili do Poznania – diarystka opisała kolejne spotkania towarzyskie i rodzinne, którym towarzyszyły liczne dyskusje na temat polityki. Wiosną małżonkowie odwiedzili Augusta Cieszkowskiego w Wierzenicy, rodzinę Żółtowskich w Myszkowie oraz Leona i Hankę w Niechanowie. W maju pojechali do Jarogniewic, gdzie przebywali też Paweł i Anna Żółtowscy. Diarystka streściła problemy emocjonalne Anny, która spędzała całe dnie w łóżku, a potem w związku z jej nagłym życzeniem wyjechali do Poznania. Janina próbowała przekonać Pawła, żeby skierował żonę na kurację do dr. Meissnera. W tym czasie Żółtowscy otrzymali wiadomość o utracie kolejnego zarybku w Koreliczach. W związku z tym zdecydowali się na kupno nowych ryb. Anna Żółtowska w końcu została umieszczona w szpitalu, jednak jej „leczenie” budziło mieszane uczucia u diarystki i rodziny. Janina przebywała przez kilka dni w szpitalu i opisała swoje wrażenia: „Siostry, straciwszy głowę, i dlatego, że bały się wszelkiej odpowiedzialności, związały biedną Anię […]. Wszystkiego mogłam się dopatrzyć w ich opowieściach prócz »serca«. Dawały mi do zrozumienia, że pijak w delirium tremens z ulicy – czy »hrabina« muszą tak samo być poskromieni, potem że jakaś adwokatura mieszkająca obok Ani dostała spazmów, potem że p. Szołdrska leży chora i ciągle się pyta, skąd te krzyki? Starały się w ten sposób zaostrzyć moje obawy przed paplarstwem miasta” (k. 117–118). Jednocześnie zalecały przewiezienie chorej do szpitala „Dziekanka” w Gnieźnie. W pewnym momencie nastąpiło pogorszenie stanu Anny – Janina w nocy została wezwana do jej pokoju: „…właściwie gdy weszłam nie miałam wrażenia że się znajduję wobec dawnej, kochanej Ani. Twarz jej była ogromnie nabrzmiała, oczy szkliste i błędne, całe ciało twarde jak jeden muszkuł i spuchnięte. Pokazywała mi sińce, któremi była pokryta i żaliła się najdosadniej, prawie trywialnie, cytując równocześnie bardzo do rzeczy – różne wiersze Mickiewicza. Chciała wyskakiwać z łóżka. Paweł ją przytrzymywał. Biła od niej jakaś straszna siła, jak płomień. Pod jej wpływem nerwy moje zmiękły jak glina i ogarnął mnie nieopisany strach. Powiedziałam Pawłowi - »I can’t stay« i po kilku znakach krzyża zrobionych nad Anią uciekłam” (k. 118–119). Pod koniec maja Żółtowscy wyjechali do Raczyńskich, do Rogalina.

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
Krynica, Poznań, Bolcieniki, Warszawa, Myszkowo, Wierzenica, Niechanowo, Jarogniewice, Rogalin
Opis fizyczny: 
169 k. ; il. ; 51 cm.
Postać: 
zeszyt
Technika zapisu: 
rękopis
Język: 
Polski
Miejsce przechowywania: 
Dostępność: 
dostępny do celów badawczych
Data powstania: 
Od 1928 do 1929
Stan zachowania: 
dobry
Sygnatura: 
Rps 10277 IV t. 28
Tytuł kolekcji: 
Archiwum rodzinne Żółtowskich
Uwagi: 
Pismo stosunkowo czytelne. Na końcu znajdują się luźne kartki – notatki, drzewa genealogiczne, schemat mieszkania, wycinki z gazet.
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Osoba, której dotyczy treść: 
Główne tematy: 
Wyjazd na kurację do Krynicy, relacje rodzinne, spotkania towarzyskie, wydarzenia polityczne, problemy ekonomiczne, choroba Anny Żółtowskiej.
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1928 do 1929
Nośnik informacji: 
papier
mikrofilm
Gatunek: 
dziennik/diariusz/zapiski osobiste
Tytuł ujednolicony dla dziennika: