Dziennik: 1973–1974
Podobnie jak dzienniki z poprzednich lat, tak i ten zdominowany jest przez głębokie poczucie osamotnienia i rozżalenia autorki. Świadczą o tym już najwcześniejsze wpisy, z początków listopada 1973 r.: „Nie odzywałam się do nikogo. Napisałam tylko list do Jacka. Wszystko muszę i potrafię znieść sama. Zawsze tak było, ludzie przychodzili do mnie, żeby im pomóc w ich sprawach. Ja do nikogo nie zwracałam się o pomoc, z wyjątkiem aresztowania matki w 1943 roku, a i to, Bóg mi świadkiem, dostatecznie mnie kosztowało. Płaciłam i płacę pieniędzmi i wdzięcznością i ciągle tego mało” (k. 3r). Cyklicznie w dzienniku powraca temat Jacka, jedynego syna, który od pewnego czasu staje się ciężarem i źródłem problemów Wandy Nadzinowej: „Jutro, a raczej już prawie dziś, wyjeżdżam do Jacka. Jednak muszę postawić z nim sprawę bardzo bezwzględnie. Jednak on od 2 lat urządza awantury, szantażuje mnie swoim zdrowiem, przestał pływać, »bo nie mógł«, a teraz w ciągu niespełna miesiąca zmalował dwie rzeczy – jedno z samochodem, drugie z tą wódką. Zawiódł mnie na całej linii, to fakt. Skompromitował mnie wobec osób prawie obcych, ale na których mi zależało” (k. 27r).
Od czasu do czasu w życiu diarystki pojawiają się ludzie, którzy przypominają jej o zmarłej matce, Poli Gojawiczyńskiej. Często są to studenci, którzy zamierzają pisać prace dyplomowe na temat jej życia lub twórczości, spotykają się jednak z nieprzychylnym przyjęciem ze strony Nadzinowej: „Spławiłam jakąś damę z Torunia z jej pracą magisterską. Jak polonistka pisze »przybyć« do Warszawy, zamiast po prostu przyjechać, to szkoda na nią czasu. Zresztą tym paniom zależy tylko na tym, aby móc napisać, że kontaktowały się z rodziną” (k. 11v). Głównym zajęciem niepracującej już autorki jest oglądanie filmów w telewizji oraz czytanie książek. Komentarze na ich temat stanowią istotną część dziennika: „Wzięłam ze związku III tom dzienników Lechonia. Cóż za zadziwiająca lektura, ale to pewnie pisane do druku. Wiele po prostu ciekawych wiadomości o ludziach, których się znało, wiele zadziwiających opinii w jakichś „szlacheckościach” rodziny Serafinowiczów. Dobra i trafna ocena pisarstwa Dąbrowskiej” (k. 45r). Dziennik wypełniony jest wycinkami prasowymi, opatrzonymi komentarzami autorki, dotyczącymi najważniejszych wydarzeń z Polski i ze świata. Obok informacji o kolejnych wystąpieniach Edwarda Gierka czy zamachach terrorystycznych na Zachodzie pojawiają się także wpisy poświęcone sprawie, która zelektryzowała ówczesne społeczeństwo polskie – tzw. Wampira ze Śląska: „Cieszy, że ujęto tego »wampira«. Pamiętam, że M.O. zapraszało literatów, tych od kryminałów (m.in. Larysę Mintzer) do Katowic, żeby podawali pomysły w sprawie tego, kto miałby być tym »wampirem«. Dobre to, że w pracy był wzorowy, chociaż karany za kradzież itp.” (k. 42v).