Dziennik Anny Ksawerowej Branickiej
Zdecydowaną większość dziennika wypełniają wpisy autorki dotyczące aktualnej pogody. Dzień po dniu notuje ona minimalną i maksymalną temperaturę oraz sytuację atmosferyczną, porównując je z analogicznymi okresami w latach wcześniejszych. Wpisy o innej tematyce na pierwszych kilkudziesięciu kartach są niemal nieobecne, a jeśli już się pojawiają, to tylko w formie krótkich, jednozdaniowych wzmianek, jak np. pod datą 27 października 1897 r.: „pochmurno – byłam na ślubie Jadzi Zamoyskiej z p. Stefanem Kwileckim” (s. 22); czy pod datą 22 listopada 1897 r.: „Pochmurny ale ciepły dzień. Kasiunia wyzdrowiała ale za to Pani domu zamiast do Krakowa dokąd zamierzała w dniu dzisiejszym wyjechać, silnie zaniemogła i położyć się była zmuszona. Ogólne zmartwienie i niepokój” (s. 24). Na kolejnych kartach, wśród wpisów nie poświęconych pogodzie dominują natomiast informacje na temat wyjazdów (przede wszystkim do Warszawy) oraz spotkań ze znajomymi, jak np. pod datą 17 sierpnia 1900 r.: „sliczny dzień. Xaw z Matką przyjeżdżają. wieczór Xawery jedzie do Warszawy na jutrzejsze polowanie w Węgrzynowicach” (s. 115). Częste są także informacje na temat śmierci znajomych, a także odwiedzin ważnych osób w domu rodzinnym autorki, jak np. 5 września 1902 r.: „Gorąco wielkie. Xawery z prezesem polują na kuropatwy na Zawadach. popołudniu przyjeżdżają do mnie X. Arcybiskup Popiel i p. K. Górski [...]” (s. 195).
Z wpisów z marca 1903 r. dowiadujemy się, że autorka dziennika była aktywną członkinią Komitetu Samopomocy Kobiet – na tyle aktywną, że została wybrana prezeską Komitetu. W pozostałych notatkach trudno jednak odnaleźć informacje na temat konkretnej działalności Branickiej. Zapiski poświęcone pogodzie od czasu do czasu przerywane są także wiadomościami z kraju. W pierwszej połowie 1900 r., na pięć lat przed zakrojonymi na szeroką skalę strajkami robotniczymi i „odwilżą”, Branicka pisze o zamieszkach w Warszawie: „Dowiadujemy się o zaburzeniach robotniczych w Warszawie. Miano wczoraj zaaresztować bardzo dużo osób” (s. 113). Podobne wiadomości pojawiają się w dzienniku jeszcze kilkukrotnie, czasami w odstępie wielu miesięcy. Na początku 1904 r. diarystka jest zdenerwowana wojną rosyjsko-japońską. Od tej pory informacje o pogodzie zastępuje szczegółowa relacja z bieżących wydarzeń. Dużo większym niepokojem – niż w przypadku konfliktu rosyjsko-japońskiego – przejmuje ją jednak sytuacja w Warszawie: „Strajk ogólny, gazety nie wychodzą, bułek nie ma, tłumy snują się po ulicach, wieczór tłuką latarnie, przechodzą szarże kawalerii, ranią studenta przed naszym domem – bierzemy go do domu” (s. 289). W dalszej części autorka daje wyraz swoim gwałtownym emocjom związanym z bieżącymi wydarzeniami: „[…] proklamują Konstytucję w Warszawie spiewają: Boże coś Polskę! Radość ogólna – na wszystkich ulicach tłumne zebrania, pochody z czerwonym sztandarem. Wieczór illuminacye – rzeź na placu teatralnym. […] jadę z dziećmi do Warszawy. Łączymy się do kolosalnego pochodu narodowej demokracji” (s. 313).
Podobnie dużą wagę przykłada kilka lat później do wydarzeń z lata 1914 r. Choć początkowo lakoniczne, wpisy pojawiają się często, autorka niemal dzień po dniu przedstawia kolejne wydarzenia na Bałkanach i w innych częściach Europy. Od września 1914 r. pomija w zasadzie jakiekolwiek wiadomości za wyjątkiem tych, które dotyczą wojny – w obszernych wpisach relacjonuje bieżące wydarzenia frontowe i polityczne. Szczególną uwagę przykłada do walk niemiecko-rosyjskich, przesuwającej się linii frontu wschodniego i opisów mas wojska, przemieszczających się w najrozmaitszych kierunkach przez Warszawę. Opisy tego rodzaju dominują na ostatnich stu pięćdziesięciu stronach dziennika: „Sliczna pogoda. Rano względny spokój. Od południa strzelanina coraz to gęstsza. Pod wieczór silna kanonada jakby na północ od Warszawy. Wieczorem strzelanina tak gęsta, że na Marszałkowskiej publika krąży tylko po wschodnim chodniku. Na Smolnej kule świszczą co chwila. […] Pozwolono wydawać gazety bez cenzury prewencyjnej” (s. 642). Dziennik stanowi rzadki przykład źródła, mówiącego o sytuacji ludności cywilnej na ziemiach polskich w trakcie I wojny światowej: „Dzisiaj wszyscy obchodzą Wiliję. Strasznie smutną Wiliję wśród nędzy i głodu. Co to będzie w lutym, jeśli dzisiaj po wsiach chłopi sprzedają żydom kartofle po 12-13 rb. korzec? Wszędzie przemoc i rabunek” (s. 692).