Róża Katzenellenbogen do Oskara Katzenellenbogena (Ostapa Ortwina), 5.12.1904
Autorka wypomina Ostapowi, że nareszcie dał znak życia, gdyż od tygodnia nie było żadnej wiadomości, choć wcześniej dał zapowiedź listu „na jutro”. Pisze, że jest dyskretna: „był niby Staff, ale choćby było milion Staffów [...], to ja nie mówię nikomu o czymkolwiek Pan pisze”. Dziękuje też za „wierszyk z okazji jutrzejszego święta”. Pisze o planach pójścia na kolej, gdzie oboje mają ostatnimi czasy zwyczaj chodzić na spacer. Rozpisuje się na temat ostatnio otrzymanego listu. Wyznaje, że wcale nie oczekiwała, aby Ostap był trubadurem. Przeciwnie, pisze: „Jestem tylko młodą dziewczyną i nie mam może żadnej duszy, ale może nawet nie jestem godna jakiejkolwiek miłości Pana. Pan mnie jednak najokropniej w świecie nie zrozumiał”. Tłumaczy, że jej przyjaciółka twierdzi, że Róża ma jakieś wyjątkowe wyobrażenie o miłości, że pojmuje ją „idealniej i szlachetniej, bardziej duchowo niż inni”, co nie jest prawdą, ale być może dlatego Ostap pomyślał, że żąda się od niego miłości, o jakiej śpiewa trubadur. Róża zapewnia więc, że nie żąda absolutnie niczego, co najwyżej może pragnąć.