Dziennik: 14.05.1951–24.09.1951
Dziennik otwierają przemyślenia Agnieszki Osieckiej na temat kochających się w niej chłopców. Następnie diarystka bardzo szybko przechodzi do relacjonowania bieżących wydarzeń z życia swojej szkoły. Wpisy koncentrują się na kwestii ocen, przyjaźni oraz nastoletnich miłości: „Jednego Stach nie chce zrozumieć – mego stosunku do Ludwika. I tu ja Go rozumiem – po prostu nie wierzy mi i ma po temu wszelkie podstawy, prawo niejako. Męczę się tym strasznie. Męczymy się oboje. I chociaż Stach dla mnie zrezygnował ze wszystkiego, czego tylko chciałam, ja nie chcę zrezygnować dlań z człowieka. Tu przemawia i moja próżność. To jasne” (s. 190).
W miarę upływu kolejnych miesięcy Osiecka jest coraz bardziej niezadowolona z rozwoju relacji pomiędzy członkami klubu pływackiego, do którego przynależy. Niegdyś czysto koleżeńskie i skupione na rywalizacji, dziś przypominają jej fabułę taniego romansu: „Zawsze byłam i pozostanę daleka od wszelkiego tonu moralizatorskiego, ale to, co się u nas obecnie na terenie klubu dzieje, zasługuje na najwyższe potępienie. Co tu obwijać w bawełnę – pewna grupa osób (nie mówię – wszyscy) powoduje, iż klub sportowy stał się siedliskiem intryg, plotek, dziecinnych swoją głupotą i dorosłych ohydną dorosłością klubowego… bajzla (bo »flirty« Hanek, Ig itp. typków z naszymi żołnierzami nie zasługują na miano czegoś innego). I z całą świadomością przyznać muszę, że klub, o ile przedtem nie posiadał żadnego wpływu na zawodnika lub jedynie ów minimalny, wynikający z samej atmosfery treningu i rywalizacji, to obecnie posiada ogromną, lecz jakże przerażającą, destrukcyjną wagę wychowawczą” (s. 16–17). W licznych zapiskach z wydarzeń szkolnych można dostrzec aprobatę Osieckiej dla powojennego socjalizmu – jest skłonna do krytykowania i negatywnego oceniania osób nie dość gorliwie składających „autokrytykę”, działa we wszelkich możliwych grupach i kołach, starając się wykazać aktywnością na każdym możliwym polu w imię »Pokoju«.