Dziennik: 3.02.1978–31.12.1978
Dziennik stanowi zapis codziennych przypadków autorki, spisywanych dla pamięci wnuków i kolejnych pokoleń. Ze względu na ogólnie przyjęte założenia, nie ma tu dominujących tematów: pojawiające się nieregularnie wpisy dotyczą najważniejszych danego dnia wydarzeń. Stąd też w dzienniku znaleźć można obok siebie przemyślenia na temat niedzielnego kazania, komentarz do bieżących działań w organizacji misyjnej, wiadomości na temat dochodów autorki i informacje o bieżących cenach żywności w Polsce. Wśród ważniejszych tematów warto tu wymienić notatki na temat publikowanych artykułów (m.in. tekst o cudownych widzeniach dla miesięcznika „W Drodze” czy informacje o pisanych przed laty, lecz porzuconych w trakcie, książkach o Warszawie w czasie powstania 1944 r. czy o św. Augustynie), opowiadane po cichu dowcipy polityczne na temat władzy komunistycznej czy komentarze na temat przeinaczania historii przez PRL.
Wśród codziennych notatek znaleźć można jednak także nieco przypadkowo zasłyszanych przez Marię plotek oraz uwag dotyczących bieżących wydarzeń. Dowiaduje się z nich czytelnik m.in. tego, że „podobno istnieje w Polsce około 20 nielegalnych pisemek politycznych” (k. 27r), o których władze PRL miały wiedzieć, ale celowo ignorowały ich istnienie, aby nie generować sobie dodatkowych problemów. Dalej stwierdza także, że wszędzie na świecie, włącznie z nowopowstającymi krajami afrykańskimi, odnotowuje się zwrot na prawo, a socjalizm i komunizm (szczególnie w wersji rosyjskiej) „zdewaluował się, jakoś zawiódł. Szuka się czegoś innego” (k. 27r). Z zaskoczeniem odnotowuje fakt, że nikogo (włącznie z nią samą) nie interesują już loty kosmiczne, a rywalizację na tym polu między USA a ZSRR uważa za nic nieznaczącą wobec faktu, że dwie trzecie populacji ludzkiej głoduje. Krytycznie odnosi się do bieżących wydarzeń w kraju i wyhamowującej gospodarki, objawiającej się pustymi półkami sklepowymi. Komentuje zamachy terrorystyczne na Zachodzie, zastanawiając się nad zasięgiem społecznym m.in. Czerwonych Brygad.
Olbrzymie wrażenie na głęboko wierzącej autorce wywiera wybór Karola Wojtyły na papieża 16 października 1978 r.: „Dziś, w trzecim dniu konklawe papieżem został Polak!!! Kardynał Karol Wojtyła. Jesteśmy wszyscy wstrząśnięci. Przyjął imię Jana Pawła II. To może mieć daleko idące skutki i dla Kościoła i dla Polski. Pomyśleć, że właśnie z kraju należącego do obozu socjalistycznego wyszedł Papież! Właściwie nauka społeczna Kościoła, wychodząc z innych założeń, pokrywa się z teoriami społecznymi realizowanymi w socjalizmie” (k. 158r).