Dzienniki w kalendarzu na rok 2011: 07.08.2011–18.08.2012
Wpisy z sierpnia 2011 r. stanowią opisy kilku snów autorki „po spotkaniu z Tenzinem”, czyli letnim retreacie w Wildze z nauczycielem tradycji buddyzmu bon Tenzinem Wangyalem Rinpocze. Bezpośrednio po nich następuje wpis z lipca 2012 r., odnotowujący kolejne takie spotkanie. Dopiero w tym miejscu zaczyna się właściwy dziennik, czyli bardzo intensywne (szesnaście gęsto zapisanych kart) notatki prowadzone od 08.08. do 22.08.2012 r. Wpisy te mają zupełnie inny charakter niż wcześniejsze notatki, rekapitulując prawie dzień po dniu niezwykle ważne dla autorki wydarzenia. Pierwsze zapiski wprowadzają w temat nowozawartej znajomości z osobami, które wywarły na piszącej głębokie wrażenie. (Odwiedziła ich wraz z mężem i córką). Pod wpływem tych silnych wrażeń i przemyśleń autorka decyduje się sama wrócić do nich jeszcze na jakiś czas i spędza z nimi prawie dwa tygodnie, doświadczając rzeczy, „o których nie śniło się filozofom”. Zafascynowana gospodarzami, opisuje zupełnie nowe stany emocjonalne i doświadczenia podczas wspólnego spędzania czasu z nowopoznaną parą i jeszcze kilkoma ich gośćmi. Para ta jest często przez innych określana mianem „szamanów”. Ciekawe rozmowy, wspólnie spędzony czas i świadomie podejmowane eksperymenty z „doświadczeniem siebie”, sprawiły, że autorka zaczęła odczuwać nowe wrażenia, które wydawały się jej bardziej zrozumiałe przez pryzmat pobieranych od kilku lat nauk buddyjskich. Opisuje ten intensywny proces wewnętrzny jako „odnalezienie siebie”, „odrodzenie”, „kontakt z własną energią”, „wgląd”, „odzyskanie duszy”, „inicjację”. Kilkakrotnie dochodzi też w dzienniku do głosu myśl, że owe doświadczenia same układają się w gotową fabułę powieści inicjacyjnej, nawiązującej do wzorców romantycznych i że autorka musi koniecznie taką powieść napisać. Dwa ostatnie zapiski powstały w Warszawie, po powrocie z wakacji. Autorka opisuje swój stan wewnętrzny i zastanawia się, czy przeżyte doświadczenia są w stanie trwale odmienić jej życie. O zmianie stylu i tonu dzienników świadczą, na przykład, końcowe zdania: „Rzeczywistość chwilami przechodzi w baśń. To jak opisy schizofrenii, ale to rzeczywistość. Zachować przytomność, gruntować w »tu i teraz«, bo bardzo wyrywa wzwyż”. Autorka wprowadza do swojego dziennika słowa „wewnętrznego mistrza”: „Nie bój się! To, czego doświadczasz, jest dziwne (choć o tym nieraz słyszałaś) i cudowne. Ludzie w większości tego nie znają i boją się tego, ale ty nie musisz się bać. […] Strzeż umysłu przed złymi wpływami, zwłaszcza przed lękiem. To wszystko, czego potrzebujesz, żeby trwać w cudzie tu i teraz. Zresztą, do tego poziomu i wglądu też się za chwilę przyzwyczaisz”.