Dziennik: 12.04.1998–19.10.2000
Dziennik prowadzony od 12.04.1998 do 19.10.2000 roku w Warszawie, fragmentami w Sarajewie. Wpisy nieregularne, często rzadziej niż raz na miesiąc, ale zwykle bardzo długie. Zawierają podsumowania stanu wewnętrznego i poczucia tożsamości autorki, w znikomym stopniu odzwierciedlając jej codzienność i wydarzenia z życia – nawet te, które stają się bezpośrednim bodźcem do pisania.
Pierwsze wpisy świadczą o tym, że autorka zdecydowała się spróbować powrócić do prowadzenia dziennika po wieloletniej przerwie. Zastanawia się, czy jej się to uda i jaki będzie charakter zapisków. Od pierwszych stron obecny jest temat czytania prac poświęconych praktyce pisania dziennika, które zapewne stanowiły ważny bodziec do własnego pisania (Beatrice Didier i Allan Girard), a także samych dzienników: Frederica Amiela, Franza Kafki, Annais Nin, Zofii Nałkowskiej, Beniamina Constanta, Eugene Delacroix, Tomasza Manna. Autorka sporo miejsca poświęca omówieniu ich charakteru (sposobu pisania, głównych motywów) i snuje na marginesie lektury własne refleksje, w tym na temat (nie)podobieństwa pewnych cech diarystów i dzienników z autorką i jej dziennikiem. Pisanie własnego autorka łączy z momentami wewnętrznego ożywienia, potrzebą spisania „żywych” i zarazem „ożywiających” myśli, określając swój zwykły stan jako wycofanie z życia, pewną nieprzyjemną dla niej samej obojętność, poczucie odrealnienia itp. Dziennik pisany jest w momentach wyrwania z tych stanów (i pomaga się z nich wyrwać), dając poczucie kontaktu z samą sobą, z głębokimi, a na co dzień tłumionymi emocjami. Są to przede wszystkim: potrzeba bliskości, ale często i gniew na innych. Autorka doświadcza tego jako swojego problemu (depresji, nerwicy?) i podejmuje w trakcie pisania terapię psychoanalityczną [choć w dzienniku prawie nie poświęca jej uwagi]. Jednocześnie zapisuje swoje doświadczenia w relacjach z innymi, raczej dla niej frustrujące, ze względu na problem z asertywnością i poczucie, że nie potrafi być szczera i autentyczna. Ważna jest dla niej nowa (od wiosny 1999), ciekawa, ale trudna emocjonalnie i burzliwa znajomość z bośniackim pisarzem studiującym wtedy na CEU w Warszawie, a potem w LSE w Londynie, którego kilkakrotnie odwiedza w Sarajewie i Londynie. Wiele miejsca poświęca w dzienniku rozważaniu swoich uczuć i refleksji z nim związanych, w tym fantazmatów ofiarniczych, ale i duchowości w stylu Simone Weil, opartej na dążeniu do deziluzji i wyrzeczenia się własnego ja. Zapiski prowadzone drobnymi literami, czasem przez to aż trudno czytelnymi – autorka zresztą przyznaje kilkakrotnie, że ma to związek z obawą, aby ktoś ich nie przeczytał i zawstydzeniem ich treścią oraz stylem.