publikacje

Wróć do listy

Upał już śpi w ogrodzie – wspomnienia z lat 1907–1909

Dziennik rozpoczyna wpis ze środy 22 maja 1907 r., w którym diarystka sygnalizuje swoje problemy ze snem. Notuje, że zeszłej nocy prawie nie zmrużyła oka. Zostawia również adnotację, że czeka ją „jakaś procedura elektryczna” u doktora, do którego ma się udać. Pisze o swoim przygnębieniu i zamartwia się, czy rodzina sobie bez niej poradzi, ponieważ wróciły dolegliwości bólowe sprzed roku, gdy ciężko zachorowała. „Wróciło wszystko”. Odnotowuje jednak „choćbym była i umarła, jakoś by być musiało”. Kolejnego dnia Antonina otwiera wpis słowami, że poprzedniego wieczoru nie pisała, bo nie miała atramentu ani ołówka, a nie chciała nikogo prosić. Nadrabiając, informuje, że lekarz elektryzował jej kręgosłup, a tego ranka brała kąpiel elektryczną. W swojej relacji z pierwszych dni pobytu w placówce medycznej opisuje też wizytę męża (Józefa Reicherta) i Zygmunta (tożsamość nieznana), którzy dostarczyli jej poduszkę i kołdrę, których potrzebowała. Notuje, że jest jej żal męża, który się kłopocze i niepokoi o kwestie finansowe w związku z jej utrzymaniem, choć finalnie stwierdza, że przynajmniej będą wiedzieli, czy kuracja rzeczywiście jej pomoże. 24 maja kobieta zapisuje, że waży 57 kg i wydaje jej się, że to dużo, ponieważ – jak z konsternacją stwierdza – gdy była zdrowa, ważyła mniej. W kolejnym wpisie (stworzonym ołówkiem), poruszającym temat powolnego zadomawiania się w placówce leczniczej, pojawia się wzmianka o drugiej kąpieli elektrycznej; diarystka dokonuje też krytycznej refleksji nad sensem pisania, którą wieńczy słowami „nie mam tu nikogo ze swoich”. Istotną część zapisu stanowi wyraz doskwierającej tęsknoty za rodziną. 

Wielokrotnie pojawiają się informacje o panującej na zewnątrz pogodzie, od której autorka uzależnia swoje przypuszczenia, czy następnego dnia może spodziewać się wizyty bliskich. Na pierwszych kartach dzieli się pragnieniem odwiedzenia miejscowej kapliczki, co udaremnia jej stan fizyczny. Zapisy czasami podzielone są na pory dnia. Niedzielnego ranka, 26 maja, u Antoniny wyraźne jest znaczne obniżenie samopoczucia. Zaczyna od sformułowania „tu wszystko jedno, świątek czy piątek” i wyrzuca sobie, że co roku wracają do niej problemy z chodzeniem; wpis stopniowo przechodzi w modlitwę, w której prosi Boga o siłę i cierpliwość do odbywania swojej pokuty. Wieczorem znów sięga za pióro, by zanotować, że rodzina przywiozła jej atrament. W relacji z odwiedzin męża i dzieci pisze o padającym deszczu i udzielającym się jej smutku, a także złym humorze oraz oziębłości mężczyzny. Diarystka wypomina mu, że powinien do niej żywić uczucia sprzed choroby, z początku wspólnego pożycia, gdy była pracowita i oszczędna; nie traci przy tym przekonania, że jej obecny stan minie. Żywi nadzieję, że „kiedy będzie zdrowa, przeczyta sobie, jak dawniej było”. Stopniowo informuje o zwiększającej się liczbie pacjentów uzdrowiska. Notuje, że w poniedziałek przybył pan Halecki z miejscowości koło Charkowa. Kobieta nie szczędzi wyrzekań na ogromne sumy, których żądają od niej za pobyt w ośrodku. Spodziewa się przyjazdu dzieci w czwartek, gdy mąż już ureguluje płatności (odnotowuje potrzebę zaciągnięcia pożyczki w banku), tymczasem we wtorek, 28 maja, sięga po zeszyt, by zapisać, jak jest jej przykro, że zapomniała o imieninach Marii (córki). Pierwszy raz dzieli się także opinią o tamtejszej kuchni – pisze, że kucharz jest utalentowany, a obiad i kolacja były bardzo dobre. 

Często powtarzają się spekulacje autorki, co w danym momencie mogą robić jej dzieci. Gdy przyjeżdżają do matki z wizytą, zawsze notuje, ile dało jej to radości. 30 maja pisze o otrzymanym kalendarzu, dzięki któremu może liczyć dni do powrotu do domu, choć podkreśla, że jest jej nawet dobrze. Tego samego dnia wybrała się wreszcie do lokalnej kapliczki, ale z powodu braku księdza nie odprawiano tam mszy. Gnębi ją kwestia tego, kiedy będzie mogła pójść do spowiedzi i komunii świętej. W czerwcu zapisy koncentrują się na tym, jak bardzo kobieta chciałaby już być w domu. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że w lepszej kondycji zdrowotnej byłaby tam pożyteczniejsza. Liczba kąpieli leczniczych wzrosła do nawet pięciu dziennie. Antonina stroni od uspołeczniania się, pisze, że inni są jej całkiem obojętni i nie ma z nimi nic wspólnego poza tym, że i oni są tam na uwięzi, czekając na jak najszybsze wyrwanie się do domów. Doskwiera jej jednak osamotnienie, a uczucie przygnębienia wzmaga deszczowa pogoda. W poniedziałek 10 czerwca pisze: „Mój poczciwy, kochany mężulko wynajął już na lato mieszkanie w Dębinie” (Reichertowie zwykli spędzać wakacje w tej niewielkiej miejscowości). Kobieta w kolejnych dniach wzmiankuje, że napisała list do „Józia” – jak określa męża – żeby już się na nią nie gniewał, notuje również, że drugiego tak miłego i kochanego nie ma na świecie. 15 czerwca byli u niej w odwiedzinach: dwie Zosie, pan Karol i Maria. Dzień później notuje, że skradziono jej karty, które z trudem wyprosiła, i zastanawia się, czyja to mogła być sprawka. Ostatnią kąpiel diarystka miała 20 czerwca (czwartek), zapisała również, że wielu innych pacjentów już wyjechało, sama ma opuścić uzdrowisko w sobotę. Przybyła natomiast młoda dziewczyna, córka radcy, która źle wygląda; Antonina w konsekwencji znów ucieka myślami do swoich córek: Maria dużo się uczy i jest mizerna. Wpisy z 14 i 18 lipca pochodzą z Dębiny. Autorka żali się, że w ciągu ich tygodniowego pobytu w górach ciepły był zaledwie jeden dzień. Lato jest chłodne i deszczowe; córki wybrały się na dłuższą przechadzkę i wróciły przemoknięte, bo złapała je ulewa. Notuje też, że jedna z córek wybrała się z sąsiadami do muzeum. 

Kolejna notatka została sporządzona 9 czerwca 1908 r. w sanatorium w Iwoniczu-Zdroju, gdzie kobieta znów poddawała się zabiegom leczniczym. Charakter pisma uległ pogorszeniu, co może mieć związek z jej stanem zdrowotnym. Po pisaniu odczuwa senność. W pozostawionych wpisach informuje, że w tej placówce marznie za dnia i w nocy, boli ją głowa, jest drogo, a nie ma żadnych wygód. Wyczekuje listu od rodziny. Wzmiankuje, że trudno jej pisać, w przeciwnym razie posłałaby do dzieci, by na siebie uważały. Spadek formy i nastroju jest tak znaczny, że diarystka wielokrotnie pisze o wyczekiwaniu śmierci:„Nie chcę więcej Iwonicza ani żadnej kuracji, już nic mi nie pomoże. Już spokojnie trzeba czekać końca. Przykro pomyśleć, jam niestara jeszcze”. Bardzo często płacze, a opieka lekarska – jak informuje – jest nikła. Przygnębia ją myśl, że córki przyzwyczają się do widoku jej w takim stanie i zapamiętają jako niedołężną. Wzmiankuje za to, że z kolei stan zdrowotny Marii się poprawił, przestała kaszleć i lepiej wygląda. 

18 lipca Antonina ma opuścić ośrodek. Wcześniej robi miesięczną przerwę w relacji. Notuje, że wielu gości już wyjechało, a lekarz przepisał jej wcieranie szarej maści, od której dostaje wysypki. Przez swędzące ciało nie może spać w nocy, ale czuje się trochę lepiej, wybrała się też do miejscowej kapliczki, gdzie była u spowiedzi i komunii, a zaprowadziła ją tam pod rękę siostrzenica pani Friedrichowej, bo sama by sobie nie poradziła. Martwi ją, że nie była odpowiednio przygotowana i w domu będzie musiała wybrać się ponownie. Kobieta porusza temat siedemnastej rocznicy ślubu, jednocześnie przypuszczając, że mąż o tym fakcie zapomniał, nie żywi jednak do niego pretensji. Przyrządza sobie sama obiad i zachodzi w głowę, czy podróż do Dębiny będzie dla niej pomyślna; czeka ją długa i trudna droga. Gdy sięga znów po notatnik, mijają już cztery tygodnie pobytu we wspominanej miejscowości. 17 sierpnia notuje, że zajechała szczęśliwie, „choć nie bardzo wzmocniona Iwoniczem”. Twierdzi, że każdy wokoło jest bez humoru, a w związku z pogodą szkoda jej rolników. Wpis zawiera zapowiedź przedstawienia, które dzieci mają urządzić; autorka oznajmia, że za rok zostanie z rodziną, zamiast wyjeżdżać na kurację. 

Wpisy są wyraźnie rzadsze, kolejny pochodzi z 1 września 1908 roku; kobieta pisze o wycieczkach, które urządzały sobie jej córki, gdy się rozpogodziło. Mąż oddzielił się od nich i wrócił wcześniej do domu, ale wysłał już do nich list. Czuje się osłabiona, ma trudności z chodzeniem i dzieli się niepokojem w związku z pakowaniem i czekającą ich podróżą. Pisze: „Już zdaje się, że w tym życiu zdrowa nie będę”, co przeradza się w refleksję na temat przyszłości dzieci – liczy, że nie będą szukały samych przyjemności, bo o te w życiu trudno. 

Po dziesięciomiesięcznej przerwie Antonina notuje podczas pobytu we Lwowie. Nie chce odzwyczaić się od pisania piórem i zostawia wpis o Felci (córce) idącej tego roku (był 15 czerwca 1909 r.) do pierwszej komunii. Stan zdrowotny autorki jest coraz gorszy, ale – jak pisała wcześniej – tego lata nie wybrała się do sanatorium. Twierdzi, że opuściła ją nadzieja, ale jest jej miło, że była u spowiedzi i przyjęła komunię, co powinno dać jej pociechę oraz cierpliwość. Odwiedziła ich W., która przebyła w zimie ciężką chorobę, ale po wyzdrowieniu wygląda jeszcze lepiej. Lipiec i sierpień rodzina spędza w miejscowości Smolnica, gdzie są zaproszeni na urodziny. Kobieta musi wybrać się na wózku. Felcia rano uczy się ze swoją koleżanką Trendlerówną i zbliżają się imieniny Marii. 18 sierpnia dziewczynki wybrały się na próbę amatorskiego przedstawienia, diarystka martwi się, że minęło już osiem godzin, a one wciąż nie wróciły. Podsumowuje pobyt słowami, że miło upłynął jej tam czas i przypomniały jej się młodsze lata. Ostatnie wpisy pochodzą z 21 oraz 27 września 1909 r., autorka przebywa wówczas we Lwowie. Pisze, że pogoda jest tak upalna, że w domu śpią przy otwartych oknach. Notuje, że 26 mieli gościa. Rozważania koncentrują się na konflikcie finansowym między Antoniną a jej mężem wywołanym tym, że kobieta przesłała środki pieniężne nauczycielkom. Deklaruje, że już dawno chciała to uczynić, natomiast mąż gniewa się na nią za ten wydatek. 

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
Lwów
Opis fizyczny: 
31 k. ; 7 cm.
Postać: 
zeszyt
Technika zapisu: 
rękopis
Język: 
Polski
Dostępność: 
dostępny do celów badawczych
Data powstania: 
Od 1907 do 1909
Stan zachowania: 
dobry
Sygnatura: 
11571/II
Uwagi: 
Tytuł nadany przez redakcję Archiwum Kobiet. Karty zapisane ołówkiem i czarnym atramentem o różnej intensywności, miejscami występują plamy od tuszu. Notes jest w linie, prowadzony ascetycznie; okładka ma kolor oliwkowej zieleni, naklejka „wyrób krajowy, spółka handlowa przyborów szkolnych we Lwowie”. Pismo miejscami nieczytelne w związku z uszkodzonym piórem, na które diarystka w treści sama narzekała. Wpisy o orientacji pionowej.
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Główne tematy: 
pobyt w uzdrowiskach, macierzyństwo, problemy zdrowotne, problemy finansowe, religijność
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1907 do 1909
Nośnik informacji: 
papier
Gatunek: 
dziennik/diariusz/zapiski osobiste