Trzy siostry
Autorka opisuje losy rodziny Domańskich w czasie II wojny światowej. Ojciec był przez ostatnie lata przed wojną sołtysem i komendantem „Strzelca”. Po wkroczeniu Rosjan w 1939 r. został zatrudniony w miejscowej gminie jako sekretarz, bo znał język ukraiński. Początkowo było w miarę spokojnie, ale NKWD stopniowo aresztowało i wywoziło Polaków. Sytuacja pogorszyła się w lutym 1940 r. Wieczorem 11 lutego znajomy Ukrainiec powiadomił ich, że są na liście do wywózki. Mieli czas, żeby się przygotować i spakować potrzebne rzeczy. Nad ranem przyszło kilku uzbrojonych enkawudzistów i zabrali rodzinę, ale na stacji nie zostali wyczytani do wywózki, wrócili więc do domu. Ojciec nadal pełnił swoje obowiązki. Po kilku tygodniach (29 marca 1940 r.) został jednak aresztowany, wywieziony i wszelki słuch o nim zaginął. Po dwóch tygodniach od aresztowania ojca zabrano także resztę rodziny. Matka Anna z trzema córkami została wywieziona do Szumanajki (obwód semipałatyński; obecnie Kazachstan). Tam otrzymała przydział do pracy w sowchozie zajmującym się hodowlą trzody chlewnej. Zamieszkały u państwa Kopyło, starszych, bezdzietnych ludzi. Panowała tam bieda, matka często chorowała. Aurelia, jako najstarsza z sióstr, została świniopasem. Po jakimś czasie razem z dwoma innymi polskimi rodzinami kupili ziemiankę. Aurelia cały czas pracowała w sowchozie. Kilkanaście miesięcy później została skierowana na kurs traktorzystów, po ukończeniu którego wykonywała samodzielnie wszystkie prace polowe. Po dwóch latach na traktorze wysłano ja na półroczny kurs samochodowy. Wróciła w dniu zakończenia wojny (9 maja 1945 r.). Jeszcze kilka tygodni pracowała jako kierowca kierownika sowchozu Kirkin. Przez cały czas pobytu na zesłaniu Aurelia była głównym żywicielem i zaopatrzeniowcem rodziny – matka była bardzo wątłego zdrowia, a siostry sporo od niej młodsze. Do Polski mogły wrócić dopiero na wiosnę 1946 r.