publikacje

Wróć do listy

Silva rerum (tom 1)

Wspomnienia rozpoczyna rozdział dotyczący matki autorki, Anny z Waśniewskich, która w tekście nazywana jest Anetą. Poznajemy ją ok. 1901 r., gdy mieszkała w Lublinie ze swoją zamężną siostrą, ojcem i młodszym bratem. Pewnego dnia znany „chiromanta i hipnotyzer” Czesław Czyński przepowiedział jej inicjały imienia i nazwiska jej przyszłego męża: K.L. Anna Waśniewska nie chciała w to uwierzyć. Wkrótce jednak poznała Karola Lindorfa. Po pewnym czasie młodzi zaręczyli się, radość nie trwała długo, gdyż niedługo potem zmarł ojciec Anny Waśniewskiej. Ślub mimo wszystko odbył się w zaplanowanym terminie. Pierwsze miesiące nowożeńców upłynęły w niezmąconym szczęściu. Niedługo później Karol Lindorf poznał tajemniczego „dr. S.”, który zaczął wywierać na niego negatywny wpływ. Wskutek tej znajomości młody mąż zaczął grać w karty i popadł w nałóg hazardu. Anna Lindorf, mimo że była nieszczęśliwa z tego powodu, ukrywała jego uzależnienie przed rodziną, która jednak dowiedziała się o wszystkim. Interweniować próbowała jedna z sióstr Anny, bez skutku. Karol Lindorf nie zmienił swojego zachowania. Sytuacja zmieniła się dopiero, gdy w ich życiu pojawił się pies o imieniu Tumry: „On był zapoczątkowaniem życia Karola z psem, nigdy już potem inaczej nie było […]. Z jego przybyciem pod ich dach weszło jakby coś dobrego, wesołego, jakaś beztroska nieustannie merdająca ogonem. – Wpływ dr. S. zaczął maleć i Aneta Tumremu przypisywała te zmiany, twierdząc, że jest ich talizmanem” (s. 35). Tumry niestety w kilka lat później umarł po zjedzeniu trutki na gryzonie, wystawionej nieopatrznie przez służącą w dostępnym miejscu. Wkrótce po zakończeniu przygody Karola Lindorfa z hazardem Anna zaszła w ciążę. Poród był trudny – trwał prawie cztery doby, w końcu, 12 lutego 1905 r., na świat przyszła córka (od tego momentu zaczyna się narracja w pierwszej osobie – wspomnienia Zofii Lindorf). Autorka opisała swoje dzieciństwo jako bardzo szczęśliwy okres, kiedy była oczkiem w głowie matki i dziadków. Została zapisana do tzw. szkoły freblowskiej, prowadzonej przez Marię Papieską. Wychowywana przez matkę, z ojcem bliższy kontakt miała tylko od czasu do czasu, co traktowała jak wielkie święto. Relacjonowała wakacje spędzone u siostry babci Joanny w Leoniszkach na Litwie, wspominane jako czas beztroskich zabaw. Niedługo później, zimą, zachorowała na szkarlatynę. Jej stan był bardzo ciężki, dlatego radzono się kolejnych lekarzy, którzy w końcu stwierdzili, że przypadek jest beznadziejny, i zaprzestali leczenia. Rodzice modlili się o wyzdrowienie córki. Pewnego dnia zjawił się u nich pan Żabiński, który polecił wypróbowanie metody ks. Kneippa, dzięki której jego własne dzieci zostały wyleczone. Kuracja polegała na zawijaniu chorego w gorący płaszcz (wymoczony wcześniej w paprochach z siana), a potem przemywaniu ciała wodą z octem. Ojciec Zofii był przeciwny takiemu leczeniu, stwierdził, że to średniowieczne zabobony, jednak matka uparcie stosowała się do opisanych porad. Po kilku tygodniach Zofia Lindorf wyzdrowiała, a jej matka przestała wierzyć w zalecenia lekarzy i stosowała już tylko leczenie według ks. Kneippa. We wczesnym dzieciństwie diarystka przeszła też trepanację czaszki, czego skutkiem ubocznym był często odnawiający się wrzód za uchem.

Wkrótce potem Lindorf wyjechał niespodziewanie do Moskwy. W liście tłumaczył, że męczyła go monotonna praca w Lublinie i brak perspektyw, obiecywał, że kiedy jego sytuacja się ustabilizuje, żona i córka będą mogły do niego przyjechać. One przeprowadziły się wtedy do wujostwa Stefańskich. Anna Lindorf ukrywała przed otoczeniem korespondencję z mężem, wszyscy uznali bowiem, że została porzucona. Pojawił się nowy adorator, który w końcu się oświadczył, jednak ona, uciekając od skandalu, odmówiła. Stwierdziła również, że kocha swojego męża i ma nadzieję, że wkrótce znowu będą razem. Tłumaczyła też, że jej córka potrzebuje ojca. W końcu Karol Lindorf powiadomił je, że otrzymał intratną posadę w Wielkim Ustiugu jako dyrektor browaru i razem z żoną zaczęli snuć plany połączenia rodziny. Wreszcie Zosia z matką ruszyły w długą podróż pociągiem. Zatrzymały się na dwa dni w Moskwie u znajomego Karola Lindorfa, następnym przystankiem była Wołogda, gdzie na dworcu nastąpiło radosne spotkanie córki z dawno niewidzianym ojcem. Końcowy etap podróży cała rodzina odbyła statkiem. Autorka wraz z matką i ojcem mieszkała odtąd w domu, przy którym rodzice trzymali krowę mleczną, kury i świnie, mieli też psa o imieniu Rex. Rodzina szybko się zaaklimatyzowała, a Zosia nauczyła się mówić płynnie po rosyjsku. Autorka opisała życie w głębokiej Rosji, różnice kulturowe i religijne. Rodzina utrzymywała kontakty z Polakami, którzy tam mieszkali, a także z pochodzącymi z Niemiec właścicielami browaru. Zosia bawiła się z ich bratanicą, a także z dziećmi robotników browaru. Karol Lindorf zainicjował założenie kina w Ustiugu. Nowy budynek został otwarty z wielką pompą, a Zosia nie mogła doczekać się, kiedy pójdzie na seans. Rodzice jednak stwierdzili, że to nie dla niej. W końcu, po wielu namowach, zdecydowali się zabrać ją do kina na „nadprogram, czyli tzw. krajobrazy”. Po obejrzeniu „krajobrazów” dziewczynka została zamknięta w pokoju naprzeciwko sali kinowej. Postanowiła przez okienko zobaczyć, co jest wyświetlane na ekranie. Okazało się, że były to sceny ze szpitala dla choleryków. Zosia przestraszyła się i zniechęciła do dalszego oglądania. Potem jednak chodziła często na seanse filmów z Maxem Linderem.

Po pewnym czasie u Zosi odnowiło się nawracające owrzodzenie za uchem, które przez jakiś czas próbować wyleczyć lokalny lekarz. W końcu, wobec braku rezultatów, doktor poddał się i zalecił kurację w Petersburgu lub Moskwie. Rodzice zdecydowali się jednak na wyjazd do Warszawy. Matka z córką udała się w długą podróż. Postanowiła i tym razem zastosować zalecenia ks. Kneippa, który w takim przypadku zalecał kompresy z kozieradki pospolitej. Okazały się one skuteczne i gdy obie dotarły do Warszawy, skóra była całkowicie wyleczona. Po kilkutygodniowym pobycie u rodziny powróciły do Ustiugu. Ojcu Zofii po kilku latach znowu zaczęła doskwierać monotonia i postanowił poszukać nowej pracy oraz miejsca do zamieszkania. W 1913 r. znalazł posadę w Tomsku na Syberii w browarze Reichseligmana. Rodzina ponownie wyruszyła w podróż. Na miejscu okazało się, że właściciel browaru robił malwersacje podatkowe, więc Karol Lindorf odrzucił oferowaną mu posadę i zaczął szukać nowej, wyjeżdżając w tym celu do Rygi. Ostatecznie znalazł pracę w Warszawie i rodzina znów wyruszyła w drogę, tym razem do swojego kraju. Perspektywa pracy w Warszawie okazała się dość odległa, a ojciec Zofii miał udać się wcześniej na kilkutygodniowy wyjazd służbowy do Niemiec razem z jej matką. Postanowili oddać córkę do gimnazjum z internatem, na pensję Jadwigi Kowalczykówny. Dziewczynka tęskniła za rodzicami i gdy wrócili do Warszawy, udało jej się wyprosić, aby została uczennicą przychodzącą.

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
Warszawa (?)
Opis fizyczny: 
204 s. ; 29,5 cm.
Postać: 
kartki w teczkach
Technika zapisu: 
maszynopis
Język: 
Polski
Dostępność: 
dostępny do celów badawczych
Data powstania: 
1964
Stan zachowania: 
dobry
Sygnatura: 
akc. 8194
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Główne tematy: 
dzieciństwo w Lublinie, wakacje na Litwie, przeprowadzka do Rosji, pobyt w Wielkim Ustiugu i Tomsku, powrót do Warszawy, wybuch I wojny światowej, edukacja dziewcząt w Warszawie przed I wojną światową, wspomnienia o młodości matki
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1901 do 1913
Nośnik informacji: 
papier
Gatunek: 
pamiętnik/wspomnienia
Tytuł ujednolicony dla dziennika: