Migawki pracy konspiracyjnej
Irena Kucza-Kuczyńska przedstawia trzy epizody z czasów okupacji na Wileńszczyźnie. Pierwszy fragment opisuje wyprawę autorki do Balingródka nad Wilią, do tamtejszego księdza, by dowiedzieć się czegoś o losach jej męża. Zdarzyło się to przed Bożym Narodzeniem 1943 r. Wcześniej jej mąż, Stanisław Kucza-Kuczyński, pracował w konspiracji. W 1940 r. był więziony w Oszmianie i Starej Wilejce, a potem w ZSRR. Po interwencji generała Sikorskiego został w końcu maja 1942 r. zrzucony na teren Wileńszczyzny ze specjalną misją wykonywaną w porozumieniu z generałem. We wrześniu musiał zerwać kontakt z rodziną, by wykonać zadanie. Gdy po czternastu miesiącach nie było od niego żadnych wieści, kobieta postanowiła dostać się do Balingródka, ponieważ dowiedziała się, że tamtejsza plebania przyjmuje czasem dowódców różnych oddziałów. Chciała sprawdzić, czy jej mąż żyje. Niestety nie napotkała jego śladu. Nawiązanie kontaktu z partyzantami było ryzykowne – musiała zdobyć ich zaufanie. Powołała się na swego kuzyna „Rudego”, ale nie wiedziała, na jakim terenie on działa. Gdy potwierdziło się, że „Rudy” jest jej kuzynem, usłyszała, że od razu straciłaby życie, gdyby się okazało co innego. Druga i trzecia historia dotyczą działalności konspiracyjnej autorki. Druga opowiada o zadaniu przewiezienia benzyny z Oszmiany do „Rzeczpospolitej Graużyńskiej”, tzn. na tereny leśne w okolicy Graużyszek, wolne od Niemców. Wraz z Józefem Pitkiewiczem i kilkoma koleżankami jechali wozem, udając, że wiozą tort na wesele. Zatrzymali ich po drodze strażnicy, którzy rozpoznali blef i nie chcieli ich przepuścić. Zostali uratowani przez Stefanię Gimżewską, która pracowała jako tłumaczka w biurze Arbeitsamtu. U swojego szefa załatwiła pisemne zezwolenie na przewiezienie „nafty” na wesele. Ostatnia opowieść jest o misji dostarczenia listu do księdza w Smorgoniach. Autorka miała meldunek zaszyty w pasku ubrania. Najpierw szła osiemnaście kilometrów do stacji Soły, potem ryzykowała, jadąc z Niemcem w jednym wagonie. Pociąg nie zatrzymał się w Smorgoniach, musiała skakać. Bała się, że Niemiec zacznie strzelać.