Haszysz
Fragment pamiętnika Jadwigi Barthel de Weydenthal opowiada o pierwszym doświadczeniu palenia haszyszu. Autorka opisuje, jak po dwóch miesiącach pobytu w Zakopanem wraz z przyjaciółką zaproszona została na przyjęcie do willi niejakiego pana K., który przywiózł z Indii zapas haszyszu i „zaprasza na niego znajomych jak na herbatę”. Perspektywa spróbowania haszyszu bardzo rozpalała wyobraźnię Jadwigi: „Jesteśmy więc żądne sposobności, bo obiecano nam palenie haszyszu na owym przyjęciu. Oczekujemy z napięciem niebywałych widzeń i sensacji” – pisze autorka. Do willi pana K. przyjaciółki wybrały się pod opieką Marii Turzymy, u której mieszkały w pensjonacie Hygea. Na przyjęcie zaproszeni zostali także: syn Turzymy, Ignacy, oraz Jan Kasprowicz, Wacław Berent i Bolesław Limanowski. Na miejscu Jadwigę i jej towarzyszkę przywitały: zapach konopi, dobywający się z rzeźbionej kadzielnicy, a także wypełnione haszyszem nargile i papierosy, których przyjaciółki natychmiast spróbowały. Jadwiga nie skrywa swojego rozczarowania haszyszem. Jak pisze, nie miała żadnych widzeń i zachowała całkowitą trzeźwość. Większych uniesień dostarczyły jej zdobiące ściany obrazy Witolda Wojtkiewicza, którym poświęca cały akapit. Następnie opisuje rozmowy z Kasprowiczem i przytacza okolicznościowe rymowanki, które stworzyli podczas picia wódki. Fragment pamiętnika kończy opowieść o wspólnym powrocie gości z willi pana K., pełna poetyckich opisów mroźnego krajobrazu. W czasie spaceru Jadwiga rozmawiała z Kasprowiczem o ich wspólnej krainie dzieciństwa – Kujawach, i namawiała go, żeby nauczył ją tańczyć kujawiaka ze swojej okolicy, co ten natychmiast uczynił. Autorka nie skrywa wzruszenia chwilą. Jak pisze, przenikał ją wówczas „zachwyt, w którym jest i radość i smutek, tęsknota i wesele”.