Fania Wolińska do Żanny Kormanowe, 17.12.1959
Z listu wynika, że kobiety znały się od wielu lat, choć nie utrzymywały kontaktu na co dzień. Autorka wraz z rodziną mieszkała na Śląsku i rzadko przyjeżdżała do Warszawy. Ostatnia jej dłuższa wizyta w stolicy związany był z chorobą i pobytem w szpitalu. Z powodu choroby nie mogła poruszać się swobodnie, zmuszona była odejść z pracy w archiwum, przebywała na rencie inwalidzkiej. Zajmowała się domem i pomagała mężowi Henrykowi. Był on adwokatem i oprócz swojej pracy etatowej działał w Zrzeszeniu Prawników, które wydawało skorowidz przepisów prawnych i orzecznictwa sądowego i arbitrażowego. Wolińska pomagała mu właśnie w tych dodatkowych pracach. Ich dzieci był już samodzielne. Danuta była magistrem rolnictwa, pracowała w zakładzie mleczarskim. Wyszła za mąż za kolegę ze studiów, para mieszkała z rodzicami. Jerzy również się ożenił, pracował w kopalni, a jego żona studiowała filologię w Krakowie. Autorka martwiła się o Teodozję Gołąb, od której nie miała wieści od ponad pół roku. Miała wrażenie, że podjęta przez nią decyzja o emigracji nie była dobra. Na koniec autorka złożyła Kormanowej życzenia świąteczne i noworoczne i wyraziła chęć spotkania się. Prosiła też o przekazanie pozdrowień wspólnej znajomej - pani Tarskiej.